Na to pytanie można udzielić bardzo krótkiej odpowiedzi, bez rozwodzenia się nad szczegółami: ponieważ Hindusi, którzy konwertowali z hinduizmu na chrześcijaństwo NIE PRAKTYKUJĄ jogi, odrzucając ją zupełnie. Czynią tak, gdyż wiedzą, że jest to narzędzie modlitewne hinduizmu, a że chrześcijaństwu nie po drodze z religią, która oddaje cześć złym duchom, to rezygnują z niej. Moje doświadczenie z tematem jogi jest takie, że za każdym razem, kiedy próbuję zwracać uwagę na zagrożenia, jakie ona z sobą niesie, to emocje, jakie to zagadnienie wyzwala są tak ogromne, że przyprawiają mnie o zawrót głowy. Nie mniej, temat jest bardzo ważny i mam absolutne przekonanie, że nie wolno z niego rezygnować. Zwłaszcza, że w obecnym czasie bardzo dużo jest sytuacji, w których my, katolicy możemy się znaleźć, i gdzie joga może być nam proponowana jako niewinne, prozdrowotne zajmowanie się sobą. Przez najbliższe kilka notek blogowych trochę temat tej praktyki duchowej rozwinę, by Czytelnicy mogli być doinformowani i by mogli podjąć suwerenną, wolną decyzję w kwestii przyjęcia czy odrzucenia jogi.
Joga jako termin znaczy tyle co: powściągać, ujarzmiać, połączyć. To też termin, który tłumaczy się jako „hak”. Ogólnie, joga to zespół form i metod ascezy mającej na celu uzyskanie stanu wyzwolenia i doświadczenia rzeczywistości absolutnej, ukrytej za tym co zjawiskowe.
Hinduizm wyróżnia 4 rodzaje i zarazem szkoły jogi. 1) czysto intelektualna droga poznania i oświecenia, 2) droga bezinteresownego działania połączona z ofiarowaniem go wybranemu bóstwu, 3) droga miłości i oddania się bóstwu, 4) droga medytacji.
Katolicka teologia duchowości w kwestii ascezy naucza, iż są 3 etapy nawracania się, a więc zbliżenia się do Boga: oświecenie = uznanie faktu, iż Bóg jest i chce być we wspólnocie ze mną, umożliwiając mi to, oczyszczenie = świadomość konieczności pracy nad wydobywaniem się z wad i skierowanie ku cnotom, i zjednoczenie = polegające nie na wchłonięciu mnie w Boży byt, lecz włączenie mnie wspólnotę Kościoła a ostatecznie w wieczności, we wspólnotę zbawionych.
Samo podejmowanie wysiłków intelektualnych nie wystarczy, by się nawrócić. Ile to razy wiemy coś, mamy to teoretycznie „ogarnięte” ale w praktyce jest to coś martwego, nie zrealizowanego. Co z tego, że wiem, jak usmażyć schabowego, skoro tego nie robię? Sama wiedza to za mało, żeby się najeść…
Poznanie Boga, uznanie Go, by mogło być zbawienne, potrzebuje czynów: modlitwy, wypełnienia prawa Bożego, odejścia od grzechu.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.