Wszechmogący, wieczny Boże, Ty chciałeś, aby obchód świąt paschalnych objął okres Pięćdziesiątnicy, † spraw, niech Duch Święty zjednoczy rozdzielone narody, * aby każdy w swoim języku oddawał Ci chwałę. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków
Jasna sprawa, że modlitwa kolekty Wigilii Zesłania Ducha Świętego to wołanie błagalne Kościoła, by Pan dał mu łaskę jedności, w sensie, by każdy naród, wsparty łaską Bożą, mógł oddawać chwałę Bogu nie na wzór chińskich czy rosyjskich żołnierzy podczas defilad, ale tak, by wewnętrznie każdy doświadczał prawdziwego zjednoczenia z Bogiem, wzorem np. apostołów, doświadczających spotkań ze Zmartwychwstałym. Nie bez przyczyny, w propozycji czytań liturgicznych na dziś, mamy też opowiadanie z ks. Rodzaju o wydarzeniach związanych z Wieżą Babel i pomieszaniem języków.
Można jednak też dzisiejszą kolektę odnieść do samego siebie. Każdy z nas, indywidualnie, potrzebuje nauczyć się swojego własnego języka, w którym będzie chwalić Boga swoim życiem. Nie chodzi tu oczywiście o zdolności erudycyjne czy lingwistyczne. Spróbuję wytłumaczyć o co mi chodzi, posługując się pewnym przykładem.
Niemal ćwierć wieku temu przytrafiło mi się, że w seminarium, którego wówczas byłem studentem, złapałem złodzieja. Wszedł do naszego domu przebrany za księdza. Wykorzystał sytuację i gdzie mu się udało wejść do kleryckiego pokoju, ukradł pieniądze, cenniejsze przedmioty. Na nieszczęście dla niego, znalazł się w pułapce. Nie znając budynku, nie potrafił z niego wyjść, a ja szybko się połapałem, do czego doszło. Rektor naszego seminarium zareagował precyzyjnie. Nie otrzymując od intruza celebretu, legitymacji kapłańskiej, zatelefonował do kurii, pod którą rzekomo ów podający się za księdza człowiek podlegał. Oczywiście, nikt w kurii nie potwierdził tożsamości podejrzanego, więc znalazł się pod opieką policji.
Jakieś 3 albo 4 lata temu wróciłem do nazwiska tego człowieka. Okazało się, że zmarł. Ale dowiedziałem się też, że przez wiele lat, do śmierci, pełnił funkcję przewodniczącego związku chorujących na pewną chorobę. Uśmiechnąłem się na tą informację, bo wtedy, 24 lata temu, zamiast celebretu okazał nam legitymację związkową chorych…
Odkrył zatem ten człowiek swój język chwalenia Boga, służąc innym radą, wsparciem, kontaktami, etc. I w takim momencie swego życia odszedł do wieczności. Rozproszenie jakim jest grzech, tutaj konkretnie – złodziejstwa, zostało – mam nadzieję, pokonane przez łaskę zjednoczenia, a już na pewno przybliżenia się znacznie do Boga, służąc innym.
Nauczył się bohater mojej opowieści tego właśnie swojego języka – języka służby, proegzystencji, który doprowadził go, jak ufam, do spełnionego finału życia. O to się modlę i o taką modlitwę proszę też Ciebie, Szanowny Czytelniku.
* Stąd zaczerpnąłem tytuł notki
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.