Jesienno – zimowy czas to dla mnie pora, kiedy oddaję się w zdecydowanej przewadze lekturom mało pobożnym, co nie oznacza, że sięgam po śmieci literackie. Nic z tych rzeczy. Po prostu, zamiast tekstów teologicznych, czy szeroko rozumianej literatury faktu, biorę na warsztat powieści. Gustuję w sensacji, która też, jakby nie patrzeć, wpisuje się bardziej lub mniej luźnie w literaturę faktu. Lubię tego typu historie, bo pozwalają na oderwanie się czasem na trochę ze świata, w którym na co dzień funkcjonuję, ale jednocześnie nie alienują mnie z niego na inną galaktykę problemów i doświadczeń. Widzę tu raczej swoiste sprzężenie. Otóż jako ksiądz, w niepobożnych lekturach, podobnie jak i w życiu codziennym, konfrontuję się ludzkim pragmatyzmem, słabościami, trudnymi emocjami wpływającymi na postawy i wybory wielu. Książka pozwala bardziej, niż relacja z człowiekiem, przeanalizować rzeczywistość opisaną, zastanowić się nad samym sobą w relacji do drugiego. W książce jest wszystko utrwalone, uporządkowane. Można wracać po wielokroć do wypowiedzi, historii, sekwencji wydarzeń. To daje wiele narzędzi do zastosowania w relacji z człowiekiem, który – jak wiadomo, jest też książką, którą można czytać i zrozumieć, bądź nie.
W ubiegłym roku od listopada do marca „zasysałem” serię Lee Childa o przygodach amerykańskiego żandarma, a później trampa, Jacka Reachera. To była spora dawka wiedzy o wojskowości jako takiej, o służbie w żandarmerii amerykańskiej oraz o USA, bo dość szeroki jest rozrzut terytorialny przygód Jacka. Przede wszystkim jednak, dla mnie osobiście największą wartością tej lektury było beletrystyczne opisanie złożoności układów polityczno – gangsterskich, w które mocno są zaangażowani są tak czynni wojskowi jak i weterani. Stany Zjednoczone to tylko wycinek geopolityczny takiego stanu rzeczy. Z pewnością każdy miłośnik kina i literatury akcji może przywołać z pewnością po kilka przykładów filmów czy książek o tej tematyce i jednocześnie obrazować nimi konkretne zdarzenia w konkretnych miejscach na świecie, także w Polsce.
W tym roku sezon zainicjowałem „Placem Senackim” V. Severskiego. To książka o szpiegach. Napisana jednak jak dla mnie w sposób nowy. Coś koło 600 stron to jakby 2 historie, które się wzajemnie przeplatają, bo dotyczą tych samym bohaterów. Jedna historia dzieje się jakby dziś, druga w latach 90 XX wieku. Dużo się można dowiedzieć o rozgrywkach szpiegowskich między ZSRR/Rosją a tzw. „Zachodem”. To też ciekawe studium człowieka, które w swej złożoności jest w istocie lwią częścią pracy wywiadowczej, o ile nie każdej innej, w której właśnie człowiek jest bezpośrednim podmiotem działania drugiego.
Aktualnie jest w trakcie lektury trylogii autorstwa Panów Marcina Falińskiego i Marka Kozubala. Wg kolejności: Operacja Rafael, Operacja Singe i Operacja Retea. To także lektury dotyczące szpiegostwa. Podobnie jak w przypadku wspomnianej książki Pana Severskiego, także te są skonstruowane dwutorowo. Dzieją się w teraźniejszości, oraz – w czasie 2 wojny światowej (Rafael), krótko po 2 wojnie (Singe), lata między 1960 -198+). Główny bohater, major Marcin Łodyna prowadzi działalność wywiadowczą w różnych zakątkach świata, a która to działalność przecina się, czy wręcz wprost wynika z opowieści dziejącej się w przeszłości.
Autorzy trylogii dostarczają czytelnikowi nie tylko wartkiej akcji, pełnej zwrotów, sensacji. Oprócz tego mamy też w pakiecie gigantyczną ilość faktów historycznych, pewnie dla wielu odkrywczych, wręcz zaskakujących, a już na pewno zmuszających do zastanowienia się nad różnymi faktami z historii Polski, Europy oraz świata. Myślę, że nie obrazi się tu na mnie nikt, jeśli tylko jeden konkret przywołam. Otóż kilka lat przed 1939 rokiem polski wywiad szkolił i umożliwiał przerzut do Palestyny Żydów, którzy budowali tam zręby Państwa Izrael, a w nim i dla niego służbę wywiadu, znaną powszechnie jako Mossad.
Bez wątpienia, dla miłośników gatunku, książki Panów Falińskiego i Kozubala to gwarantowana satysfakcja jak i też okazja do głębszego wniknięcia w naturę tego, co się nazywa tkanka społeczna. Te książki, podobnie jak seria z Jackiem Reacherem uczą czytania ludzi i świata. Gorąco polecam!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Ciekawe bo ostatnio też skończyłem historię Łodyny, a Severskiego nie tak dawno… 😉 Literatura ciekawa tym bardziej, że dużo informacji to prawda ubrana w fabułę. Oczywiście o historiach dot. wywiadu nie mówi się oficjalnie… Mogę polecić też książki innego wywiadowca Vladimira Volkoffa np. Montaż czy Gość Papieża. A z naszych rodzimych to dzieła Feliksa Konecznego (nie wywiad, ale historia Polski, chrześcijaństwa. Ta prawdziwa, a nie przeznaczona).
O tak, Volkoff znakomity. Mam kila książek. Te, które wspominasz, czytałem. ale tez Oprawca jest super, Krótka historia dezinformacji,czy Spisek. Książki na bardzo wysokim poziomie słowa, treści, przekazu. Severskiego na razie tylko to, co wspomniałem w notce. Serial widziałem, ale nie ciągnie mnie do ksiązek. Może, jak się wyczytam z Volkoffa i przygód Łodyny.
Jak najbardziej polecam. Do tego późniejsze dzieła powstałe na kanwie prac Konecznego tj. Mariana Mazura i doc. Kosseckiego. Z tej szkoły wyszedł m. in. dr Andrzej Wronka – psycho i socjocybernetyk. Oczywiście też książki Roberta Cialdiniego. To ważne w czasie prób łamania podstaw wiary i to niestety też przez część kapłanów.
P.S. Dzieła telewizyjne jako zbyt spłycające tematykę i mające zły wpływ na świadomość w większości odrzucam, poza wyjątkami. Z ostatnich mogę polecić „Największy z cudów” i czekam na „Wandea. Zwycięstwo albo śmierć”.
Ten pierwszy widziałem. Na drugi może się wybiorę, jak będzie okazja.
Ogólnie, to do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem. Jak ktoś fajnie powiedział, wszystko, nim trafi do żołądka lub serca/duszy, wpierw powinno przejść przez rozum. Zwłaszcza dla nas, chrześcijan to ważne, gdyż nie bez przyczyny greckie pojęcie rozumu to Logos 🙂
Dokładnie! Fides et ratio…