Zaczęło się od tego tłita
potem był jeszcze jeden
i pytanie o zainteresowanie tematem.
Okazało się, że choć nie entuzjastycznie, ale jednak z dającym się wyczuć oczekiwaniem, kilku chętnych się pojawiło.
Temat jest dość obszerny, więc będę go dozował, żeby nie zanudzić dłużyznami. Postaram się też nie używać języka zbyt hermetycznego, by mógł skorzystać z treści każdy, kto powodowany i ciekawością, i życiem wiary, chce stać się bogatszy w wiedzę nt doktryny wiary Kościoła Katolickiego w dziedzinie rzeczywistości najważniejszej, jaką jest podarowanie nam przez Boga łaski zbawienia.
Relacjonując zagadnienie, korzystam z podręcznika dogmatyki katolickiej, tom 1, autorstwa ks. Prof., Czesława Bartnika, Lublin 2000
Każdy dogmat wiary bierze początek (w sensie redaktorskim, że tak się wyrażę) z Objawienia, a więc z Pisma Świętego. Stąd też jako 1 teoria soteriologiczna pojawia się ta właśnie biblijna, dana nam wprost w Piśmie Świętym.
Ks. Prof. Bartnik zwraca uwagę na 4 wątki tej teorii.
- Wywodzi się ze wspólnot aramejskich i zwraca uwagę na poświęcenie Syna przez Ojca ale też wskazuje na poświęcenie się Syna, który wydaje Samego Siebie na okup za nasze grzechy.
- Ta wywodzi się ze środowisk hellenistów, którzy przyjmowali, że śmierć na krzyżu najlepiej wyraża wolę Bożą zbawienia wszystkich ludzi
- Judeohelleniści natomiast, zwłaszcza w Antiochii i Aleksandrii (obecnie Turcja i płn Egipt) trzymali się teorii liturgicznych, a więc, że przebłaganie za grzechy może dokonać się li tylko przez ofiarę kultyczną
- Judeochrześcijanie małoazjatyccy (szkoła Janowa) podobnie jak judueohelleniści – z tym jednak ukonkretnieniem, że ta ofiara to złożenie Baranka Paschalnego.
Dodam tutaj jeszcze, że soteriologia wywodzi swą nazwę od gr. Sodzo = uzdrawiam, ocalam, strzegę, ratuję, zbawiam; łac. Salus = zdrowie, ocalenie, ratunek, bezpieczeństwo, szczęście; salvo = leczyć, uzdrawiać na ciele, wyzwalać.
Sodzo/salvo mają 2 aspekty: negatywny i pozytywny
– ocalić od śmierci, uratować przed zagładą, wyzwolić od wroga, z niewoli
+ zachować przy życiu i w zdrowiu, utrzymać w dobrostanie, bezpiecznie przetrwać
Polskie słowo zbawić wywodzi się od prasłowiańskiego ‘baviti’ = być, powodować bycie, trwanie, zatrzymanie, bawić, radować, rozweselać, przebywać, pozostawać. Iz-baviti = mamy tu aspekt wykonawczy ze strony Pana Boga: wybawia, wyzwala, uwalnia, powoduje trwanie w istnieniu.
Myślę, że dla „zalogowanych” w wierze katolickiej jeszcze większego sensu nabiera sformułowanie, że ze śmierci rodzi się życie, czy biblijne, Izajaszowe: w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Dla „niezalogowanych” w Kościele może to być natomiast podprowadzenie pod zastanowienie się, dlaczego nierzadko tak mocno dbamy o nasze „mięso”, iż im bardziej się temu oddajemy, tym bardziej atmosfera w nas „pęcznieje”, nabrzmiewa i z czasem eksploduje, powodując, że zadbane mięso nie jest w stanie dać tego szczęścia, które by zabierało trwale precz od człowieka złość, gniew, smutek, żal, poczucie bezwartościowości.
To tyle. Jeśli Wam się podoba, to co tu czytacie, jeśli to wnosi coś w wasze życie, to dawajcie znać, „lubiąc” ten wpis na blogu.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Pingback: Zbawienie nam Pan podarował – ale jak On tego dokonał? Część 2 | Verum elevans hominem