Parę dni przed Popielcem zapytałem na Twitterze, czy użytkownicy tego medium byliby zainteresowani tematyka trudnych spotkań w konfesjonale. Powodem tego zapytania był/jest fakt, że wielu ludzi nie wyznaje pewnych grzechów na spowiedzi albo z obawy nieotrzymania rozgrzeszenia i wstydu, albo po prostu do tej spowiedzi nie przystępuje, będąc w przeświadczeniu, że nie ma szans na rozgrzeszenie.
W pierwszym przypadku mamy więc do czynienia ze spowiedzią świętokradzką, w drugim zaś dochodzi do tego, że człowiek żyje w permanentnym grzechu ciężkim. A skutkami tego są: narażenie na wieczne potępienie, trwanie w grzechu przeciwko Duchowi Świętemu no i podatność w konsekwencji tychże, na popełnianie grzechów przeciw miłości własnej i bliźniego.
Zaczynam zatem wielkopostny cykl o trudnych spotkaniach w konfesjonale. Dodam tylko, że wszystkie historie są wymyślone, nie odnoszą się do żadnych konkretnych osób.
Takich historii jest mnóstwo. Małgorzata zakochuje się w Jerzym. Po kilku miesiącach Jerzy zapada na chorobę, wskutek której traci wzrok. Małgorzata odwraca się od niego. Jakiś czas później poznaje Władysława i zamieszkuje z nim. Wnet okazuje się, że Małgorzata jest w ciąży. Władysław na ten fakt reaguje cynicznie, wręcz pogardliwie. Niebawem dochodzi do tego, że Władysław zdefraudował finanse w swej pracy, ucieka z kraju a Małgorzacie nie daje znaku życia. Ta, pozostając samą, w oczekiwaniu na poród dochodzi do wniosku, że nie ma perspektyw na przyszłość, postanawia wywołać sztuczne poronienie. Jednak nie udaje jej się osiągnąć celu. Po paru miesiącach rodzi się zdrowie dziecko, sprawne intelektualnie, bez żadnych deficytów. Dziecko to z wyglądu czysty ojciec. Małgorzata nie potrafi tego znieść. Każdy dzień z dzieckiem przypomina jej o porzuceniu przez Władysława. Dodatkowo, jest absolutnie sama z tym wszystkim. Nikogo nie obchodzą jej doświadczenia, sytuacja, etc. Za cały ten stan rzeczy kobieta wini dziecko, z dnia na dzień żywi do niego większą urazę. Dowiaduje się też, że oto Jerzy wyzdrowiał. Wrócił mu wzrok, i nadal jest zainteresowany Małgorzatą, relacją z nią. Ta, doświadczając zenitu swych rozterek związanych z dzieckiem, z wykarmieniem go, wychowaniem, postanawia je zabić. Nadarza się sposobna chwila, przekonała wszystkich, że maluch zmarł wskutek nieszczęśliwego wypadku w domu. Następnie zamieszkuje z Jerzym, znajdując w jego towarzystwie pociechę, zrozumienie. Wszystko to trwa do czasu, bo sumienie zaczyna ją dręczyć. Postanawia więc pójść do spowiedzi, by odnaleźć pokój serca.
Sytuacja jest dramatyczna. Jak ją rozwiązać? Co do oceny moralnej osób i ich uczynków nie ma tu nic co by wymagało tłumaczenia. Taka sprawa wymaga zaangażowania spowiednika, by w trakcie spowiedzi (jednej, czy kolejnych) doprowadził do tego, by Małgorzata spotkała się z Jezusem Chrystusem i poszukiwany pokój serca w ten sposób osiągnęła.
Co do Małgorzaty: jej decyzja o spowiedzi to już pozytywna odpowiedź wiary na Boże życie w niej. Nie zagłuszyła sumienia. To już jest pierwszy krok do tego, by na spokojnie i racjonalnie mogła zobaczyć spektrum zła, jakie się wydarzyło. Dalej – może też już Małgorzata próbować poznać coś o samej sobie, a konkretnie o tym, ile było w niej beztroski, niedojrzałości w rozumieniu poważnych spraw. Swoim wcześniejszym postępowaniem dała dowód uległości wobec dominującej (anty)kultury.
W tej sytuacji nie ma lepszej drogi do zaproponowania Małgorzacie, jak ta, która jest długą, systematyczną formacją życia chrześcijańskiego. Tu nie wystarczy się ukorzyć przed Bogiem i odprawić modlitewną pokutę, czy odbyć pobożną pielgrzymkę. Tu potrzeba drogi chrześcijańskiego nawrócenia, tu też potrzeba terapii psychologicznej a także przeżycia żałoby. Dobrze by było, żeby miała też w tym wszystkim wsparcie Jerzego. Żeby to, co zaczęło się na samym początku tej opowieści, mogło się dopełnić i wydać jak najlepsze owoce.
Krótko mówiąc: jest nadzieja dla Małgorzat, Jerzych, Władysławów i dla każdego!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Ekstra tylko czemuż to przyglądać się ludzia dlaczego nie szukają trudnych tematów w konfesjonale.Tak sobie myślę,że to nie jest tylko i wyłącznie ich sprawą bo jak by trafić na dobrego spowiednika to i może częściej człowiek by zaglądał do konfensjonalu.