W sobotę, w niedalekiej okolicy od moich rodzinnych terenów, dwójka dzieciaków zabiła się uderzając z całym impetem w drzewo. Siła uderzenie była taka, że auto rozcięło się na drzewie, a silnik wylądował na tylnej kanapie. Na koniec auto stanęło w płomieniach. Służby przyjechały właściwie już tylko gasić ogień i uporządkować teren wokół miejsca zdarzenia.
Trudno nie pomyśleć o jednym: samobójstwo rozszerzone.
Takich zdarzeń w ciągu roku w Polsce i na świecie jest bez liku. Jak nie alkohol i narkotyki, to emocje, niedojrzała miłość, gniew, rozczarowania, zdrady – a więc „proza życia” stają się zapalnikiem, który wysadza w powietrze życie młodych ludzi.
Dla mnie osobiście sprawa jest jasna. To jest cena, jaką płaci się za życie bez Boga, ewentualnie traktując Go jak kwiatek do kawiarnianego stolika. Żeby było ładnie, elegancko. A przecież to nie o to chodzi w życiu, żeby estetyka je animowała. Życie to teatr działań mających na celu u jego finału odsłonić dzieło Boże w człowieku. Nawet, jeśli człowiek ów nie wierzy w Boga, to ma się spełnić jako dzieło sztuki. Jako wartość, która choćby w pamięci wielu zachowa się długowiecznie na pokolenia. We wspomnieniach, które nie będą niepokoić ich kochających, lecz wyzwalać będą zachwyt i łzy tęsknoty za brakiem trójwymiarowości relacji, jaką z nimi tworzyli ci, co odeszli.
Ktoś może mnie zaraz zaatakuje, że ja atakuję innych, pewnie Bogu ducha winnych ludzi. Otóż nie! Kłamstwo, oszustwo ma moc zabić. W jaki sposób? Ano w bardzo prosty. Rodzic kupuje auto dziecku. Ba! Nawet dziecko, nastolatek sobie zarobi pieniądze na jakieś jeździdło. Ojciec czy matka wezmą je ubezpieczą, wpisując siebie jako współwłaścicieli auta, żeby dziecko zniżki łapało. Albo prościej, użyczają auta, pozwalają nastolatkom z niego korzystać. Szczegół, że w umowie polisy jest klauzula, że autem nie będzie jeździł nikt poniżej 25 roku życia. Ciekawy jestem, ile razy, w czasie rutynowej kontroli policja sprawdzi, czy w tym zakresie nie jest łamane prawo, kiedy zatrzymuje osobę poniżej 25 roku życia i sprawdza, czy ma prawo do jazdy tym konkretnym autem z ta konkretną polisą. Jestem tego bardzo ciekaw.
Raz jeszcze powtórzę: takie sytuacje jak ta ze wstępu to cena za życie bez Boga albo tak jakby Go nie było. Można się zasłaniać depresją, stresem postpandemicznym, czy okołowojennym, i czym tam jeszcze. Ale to są tylko rzeczy wtórne. Na pierwszym planie jest życie bez Pana Boga.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Szczęść Boże. Mamy teraz w rodzinie szczególny czas. Umiera mój teść w hospicjum. Niestety, tzw. Dobry Człowiek, daleko od sakramentów, daleko od kościoła, daleko od modlitwy, daleko od Boga. Teraz drugi związek cywilny. Byliśmy z żoną u x. kapelana. Rozmawiał z teściem, udzielił sakramentu chorych. Teść niedokońca był zadowolony, że „nasłaliśmy” księdza, bo” on się jeszcze nigdzie nie wybiera”. Kapłan z koleii powiedział do nas ” nie nadrobicie Państwo całego życia w kilka godzin, ale będę go odwiedzał, być może przed śmiercią chociaż Krzyż Pański pocałuje, lub inny gest wykona ” .
Czy Sędzia Sprawiedliwy i Miłosierny może uratować duszę, która w ostatniej chwili zwraca się ku niemu ?? – wiem, że Bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, ale chciałbym poznać przemyślenia x. wypływające z posługi i lat doświadczeń kapłaństwa. Z Bogiem.
Dziękuję za komentarz. Zerknie Pan tutaj https://pretremarc.wordpress.com/2022/11/22/bog-nie-chce-smierci-grzesznika-i-ciagle-mi-to-przypomina/
Pan Bóg sobie poradzi z dotarciem do teścia. Co już widać bardzo dobrze. Wasza troska, czyli Pana i żony, cierpliwość kapelana. Kto wie, co jeszcze się wydarzy. Trzeba ufać i robić swoje. Oczywiście, nic bez zgody teścia się nie dokona. Ale niesamowite rzeczy dzieją się w życiu każdego z nas. I mamy zawsze szansę na odejście od naszego uporu w złym.
Pozdrawiam serdecznie i dołączam i teścia i Was, jego bliskich, do modlitwy.
Bóg zapłać.