Z pamiętnika wiejskiego proboszcza: Mini recenzja Montażu V.Volkoffa

Jesienne pora w tym roku bardzo mnie nastraja do relaksu przy dźwięku szelestu stronic książek, które czytam. Powolutku powstaje kopczyk woluminów, które udało mi się przeczytać. Dodatkowo wzmacnia samopoczucie muzyka, której rozmaite brzemienia przeplatają się z emocjami, jakie wywołują czytane treści. Widzę, jak to kojąco wpływa na moje procesy myślowe, ocenę rzeczywistości, emocje. Normalnie sanatorium! Bardzo gorąca każdemu polecam!

Książka, którą akurat dziś zakończyłem, a która chcę Czytelnikom zareklamować, to powieść Vladymira Volkoffa, pod tytułem „Montaż”. Autor był szpiegiem. Znał świat szpiegowski od podszewki. Na ile to nie szkodziło interesom jego zleceniodawców, na tyle w twórczości swojej dzielił się swoimi doświadczeniami. Z pewnością też „montował” różne historie, być może i swymi książkami. Ja osobiście z tego stanowiska wychodzę, czytając prozę jego autorstwa. Wszak, ostatecznie, jak by nie patrzeć – mam rozum i nie waham się go używać. Wydaje się jednak, że Volkoff jest umiarkowanym Prometeuszem i czego jak czego, ale patosu to mu zarzucić w książkach nie można. Jest erudytą, z bogatą duchowością, posiada zdolność wnikliwego analizowania faktów. Jak na szpiega przystało. Jak na posiadacza rozumnej duszy i inteligencji przystało. Uważam, że to wielki honor i przywilej konfrontować się z myślą i przekazem kogoś takiego. Tyle wstępu.

Powieść zawiera się pomiędzy 1917 a 1981 rokiem. Dymitr Psar, reprezentant „białej emigracji” zaczyna życie weterana we Francji. W 1932 roku rodzi mu się syn, Aleksander, który w 1951 zostaje zwerbowany do KGB. Radziecka spec służba kształci go na agenta wpływu, z którym wiąże wielkie nadzieje. Oczekiwania się ziściły. Niepłonne. Dobrze zakonspirowane. Dochodowe. Nie tylko waluto ale i wpływonośne. Niezła fortuna wpłynęła do kasy samego Psara. Jeszcze lepsza do kasy KGB. Cała powieść to zbiór bardzo wielu dowodzeń tego, jak głęboko zinfiltrowana była przez Sowietów Francja odkąd tylko stała się azylem dla sympatyków caratu, którzy utożsamiali tak po prawdzie carski tron z przejawem zejścia Boga na niziny ziemi. Bolszewicy pracowicie zarywali dnie i noce by tradycje monarchistyczne przekuć na nową religię, jaką był marksizm-leninizm. Młody Aleksander dał się zatruć nienawiścią do Francuzów, którzy jakoby mieli walnie się przysłużyć do śmierci jego ojca. Ojca, którego marzeniem było, by wraz z Alkiem wrócić do Mateczki Rosji.

Werbunek Aleksandra Psara dokonuje się z bardzo symbolicznym miejscu. Na wieży Notre Damme de Paris. On i jego werbownik mają u stóp cały Paryż, a wokół siebie gargulce, chimeryczne figury, symbolizujące oczywiście atakujące demony. Ta sceneria będzie głównemu bohaterowi towarzyszyć przez cały czas. Jednak już nie symbolicznie, lecz bardzo rzeczowo. Nie ma przy nim zasadniczo ANI JEDNEJ duszy. Są jedynie zadania do wykonania. Liczy się skuteczność, efektywność. Dywersja Francji, choć nie tylko. Aleksander Psar, jako literat wie dobrze, że słowa mają moc, i że w istocie żadne granice nie są w stanie ich zatrzymać.

W pewnym momencie zaczyna się tytułowy „Montaż”, który jest akcją skierowaną przeciw Aleksandrowi. Taka nagroda jego przełożonych z KGB. Można odnieść wrażenie, że zazdrościli mu tego, czego doświadczył dla samego siebie. A może widzieli, że jednak nie do końca jak należy, przebiegł proces jego bolszewizacji? Że jeszcze gdzieś tam się tliły w nim iskierki człowieczeństwa wrażliwego, miłosiernego? Psar nie był kutwą, ani chamem. Ten montaż miał kilka odsłon. Każda bardziej torpedowała Aleksandra. Po 30 latach posłusznej, bardzo wydajnej pracy dla Sowietów, mając lat 49 został poddany temu, co sam przez te wszystkie lata czynił.

W powieści przeczytamy dużo o geniuszu bolszewickim, o tej mefistofelesowskiej zmyślności synów zbrodniczej myśli Włodzimierza Ilicza, która przeewoluowała w głowach goliatów komunizmu. Została przez nich zaadaptowana do nowych czasów, które dawały skuteczniejsze narzędzia propagowania ich diabelskiej idei skłócania wszystkich ze wszystkimi. Nawiasem mówiąc, sami też na siebie bicz kręcili. O czym też Volkfoff wzmiankuje.

Historia Psara, to historia człowieka, który bezustannie tkwi w kłamstwie, otacza się kłamcami i boi się ludzi, którzy mają poczucie własnej wartości. W powieści 2 razy pojawia się postać pewnej kobiety, z którą Psar nie umie sobie „poradzić”, to znaczy urobić ją na swoją modłę, podporządkować sobie. Czytając Montaż, wracałem w myślach do różnych innych sytuacji, literackich, filmowym czy też egzystencjalnych, w których nagromadzenie kłamstwa i kłamców byłoby porównywalne do tego, z jakim nie zmagał się Psar, bezgranicznie pokładając ufność w machinie, której pierwsze imię to Kłamstwo właśnie. Liczył, że nie zwróci się ona nigdy przeciw niemu.

Historia opisana w Montażu, ale też w innej powieści tego samego autora, zatytułowanej „Oprawca” (też o niej coś napiszę, mam nadzieję, niebawem) każe wg mnie mocno dystansować się do Francji, która jak pokazuje rzeczywistość, umizguje się do Rosji, a w istocie jest jej sojusznikiem. Francja opisywana przez Volkoffa – choć to jego 2 ojczyzna, to Francja zdrady, kalkulacji, lansowania ambicji funkcjonariuszy spec służb.

Montaż to trudna książka – mówię tu za siebie oczywiście. Jest w niej sporo miejsc, do których pewnie kiedyś wrócę, albo – co bardziej prawdopodobne chyba – wrócą do mnie, w związku z wydarzeniami, ze słowami wypowiadanymi przez postacie sceny politycznej, przez decyzje przez nie podejmowane. Nie jest to publikacja „must read” – wiadomo, każdy ma swoje gusta, także literackie. Ale uważam, że może być Montaż pomocą w rozumieniu tego świata i w wychowaniu emocji do jego odbioru, nie zagrażającego życiu wiecznemu.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualnie czytam, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz