Ziarna prawdy? Ale czym je wymłócić?

Pociągnę jeszcze wątek irracjonalnych form teizmu – poglądów przekonujących, że można Boga co prawda poznać, ale poznanie to pozostaje w ciągłej nieufności względem rozumu a dodatkowo też względem orzekania o Bogu, o Jego działaniu, relacyjności, etc.

Dodam tylko, że wszystkie one mają swój wspólny mianownik: wyrosły na fali agnostycyzmu. Jest on swoistym zawieszeniem między uznaniem i nieuznaniem istnienia Boga. Wyraża bowiem przekonanie, że Boga ani nie można udowodnić, ani zanegować dowodów Jego istnienia. Samo już to pokazuje pewną aberrację, która, jeśli już cokolwiek może sprawić, to już na pewno nie zbudowanie lecz rozłam.

Mamy więc fideizm – rozum jest całkowicie wyłączony z możliwości poznawania Boga. Jedynie wiara. Objawienie (Biblię) można badać naukowo, etycznie, filozoficznie, ale sam Bóg jest niepoznawalny. Taki trochę tu pobrzmiewa strach przed Panem Bogiem. A nóż się obrazi, że coś nie tak o Nim powiedzieliśmy, więc lepiej mówić – jeśli już w ogóle, o tym, o czym On pozwolił o sobie napisać innym.

Kolejny pogląd to tradycjonalizm. Zakłada on, że jedynie tradycja jest istotnym źródłem prawd religijnym i moralnych (z całym szacunkiem do fanów FSPPX – zahaczacie o ten błąd). Tutaj widzimy zaś postawę w stylu filozofii inż. Mamonia: Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Taki też trochę to jest swego rodzaju purytanizm, tyle tylko, że mało rozumny. Bo jak ten anglikański miał za zadanie oczyścić anglikanizm z katolicyzmu, tak ten katolicki – też z katolicyzmu ma oczyszczać Kościół? No chyba…

Jest też woluntaryzm. Jego czołowy piewca, Kant, twierdził, iż konieczne jest istnienie Boga, będącego postulatem woli człowieka realizującej dobro. Podobnie też głosi stanowisko pragmatyzmu: pojęcie Boga jako dopingu do działania dobra. Oba stanowiska nie podejmują zagadnienia Boga lecz poprzestają na utylitaryzmie – czyli tu konkretnie na  pożyteczności pojęcia Boga, a nie na Nim samym. Czyli tak po prawdzie człowiek tworzy Boga na swój obraz i podobieństwo. Przeciwieństwo tego, co mamy w Księdze Rodzaju. Dla mnie to osobiście przejaw działania złego ducha. On stawia na głowie to, co z Bożej woli ma stać na nogach.

Można jeszcze wspomnieć o intuicjonizmie. Przeczuwanie Pana Boga. Dość subiektywne to. Bo ktoś, kto przeczuwa Boga uzasadnia Jego istnienie, a kto nie przeczuwa, uzasadnia Jego brak. I mamy problem. Tu też były różne tendencje na przestrzeni dziejów, powiedzmy, od Platona, po wiek XVIII, albo i do dziś. Platon, Św. Augustyn, Św. Bonawentura  – wszyscy Ci Panowie – pewnie nie mieli do końca świadomości, że dotykała ich łaska Boża, chcąc z nimi współpracować. Co innego Św. Justyn Męczennik! On rozeznał, że są ziarna prawdy, że Bóg różnymi zdarzeniami przygotował świat na historię zbawienia, a zwłaszcza na Chrystusa i Jego dzieło.

No i na koniec egzystencjalizm. Kierkegaard uważał, że Boga po prostu należy uznać i tyle. Religijność zaś to wolny wybór i zaangażowanie konkretnego człowieka.

Widać już na 1 rzut oka, że wszystkie te poglądy są antropocentryczne. Pokazują na siłowanie się człowieka z rzeczywistością Boga, zamiast skoncentrować się na zasadniczym problemie: wiary i nie wiary. Dlaczego są te dwa bieguny? Co prowadzi do jednych, a co powoduje te drugie? Wielu z głoszących te poglądy, okopywało się na swoich pozycjach. Każdego z nich dotykała łaska. Jakie owoce w nich wzbudziła? Okaże się po tamtej stronie życia! Kombajn rzeczywistości, naszych przekonań, wyborów i działań jest w ruchu! Znacie to powiedzenie o Bożych żarnach, prawda? Długo mielą, ale bardzo dokładnie!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Lektury nie tylko duchowe, Variae, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Ziarna prawdy? Ale czym je wymłócić?

  1. Ewa P. pisze:

    „Boga po prostu należy uznać i tyle. Religijność zaś to wolny wybór i zaangażowanie konkretnego człowieka”. We współczesnym świecie, gdzie indywidualizm się pogłębia, gdzie często wokół ludzie zabiegani, to w trudniejszych sytuacjach jeśli maszyna ,google nie pomogą, wtedy pomocy szuka się u Boga, ale chyba tego własnego, swojego. W samotności jest On wówczas Przyjacielem. Czasem, chce się Go usłyszeć, ale chyba bardziej zrozumieć. Dziękuję Księdzu za ten wpis.

    • Ks. Marek pisze:

      To jest clou problemu. „własny osobisty Bóg”. Gdy tymczasem Bóg jest Darem z Siebie dla człowieka i w pełni objawił się jako ten Dar w Jezusie Chrystusie. A Chrystus jest Boga. 😊

Zostaw komentarz