Gdybym nawet chciał, to głupio by było się nie modlić

W  lipcu 2016 roku miałem okazję nieco poznać sytuacje duszpasterską polonii katolickiej w Niemczech, konkretnie w Nadrenii – Palatynacie. W jedną z niedziel, od godziny 12 do 21.00 posługiwaliśmy z księdzem Jackiem Hermą w Carlsbergu, a także m.in. w Bad Durkheim czy we Frankethalu. Okazuje się, że nie jest to sytuacja tak zła, jak rysuje ją wielu Polaków, którzy nie wiedzieć zbytnio czemu, mijają się z prawdą. W rejonie, gdzie przebywałem, punkty duszpasterskie są tak rozlokowane, że chcący skorzystać z posługi sakramentalnej, mają nie więcej, jak góra 80 km do kościoła/kaplicy. Dodajmy, że Niemcy są znacznie lepiej skomunikowane niż Polska, więc nawet te 80 km nie stanowi problemu, by udać się na msze świętą.

W kościele pw Św. Ludwika, Króla, w Bad Durkheim, zastałem bardzo wielu oczekujących na niedzielną Eucharystię. Sporo osób wyspowiadałem. Mszę świętą w miejscach do tego przeznaczonych, obsługiwali świeccy uczestnicy liturgii: czytania, modlitwa wiernych, procesja z darami.

Ciekawostką tego miejsca jest fakt, że na ścianie prezbiterium wymalowana jest scena ukrzyżowania Pana Jezusa, pośród dwu łotrów, z których ten zły ma twarz Adolfa Hitlera! Inne zaś postaci autor polichromii „wyposażył” w twarze kolejnych historycznych postaci, znanych dla mieszkańców  tamtego regionu Niemiec, czy w ogóle, dla Niemców.

We Frankenthalu zaskoczenie me było wbrew powalające. Otóż tam polonia spotyka się z Panem Bogiem w sakramentach w kościele protestanckim, w którym – uwaga! Znajduje się tabernakulum! Centrum Ekumeniczne gromadzi tak katolików jak i protestantów.  

Dlaczego dziś o tym piszę? Otóż dziś wspominamy w liturgii św. Króla Ludwika. Gdy byłem wówczas, w 2016 roku w świątyni, której patronował, modliłem się o to, by wreszcie już iść na samodzielną parafię. Wcześniej też, przez niemal 2 tygodnie, będąc na rekolekcjach oazowych w Carlsbergu, prosiłem o wstawiennictwo w tej samej sprawie sł. Bożego, ks. Franciszka Blachnickiego.

Wielkie było me zdziwienie i dreszcz emocji przebiegł po moim grzbiecie, kiedy 25 sierpnia 2016 roku Biskup elbląski zadzwonił do mnie z propozycją mianowania mnie proboszczem parafii w Chojniku, gdzie aktualnie posługuję, kończąc 5 rok tejże posługi. To doświadczenie, o którym Wam napisałem, stanowi dziś centrum mojej pracy duszpasterskiej: modlitwa wstawiennicza w rozlicznych sprawach. Co roku, w czasie kolędowym spotykamy się na nabożeństwie wstawienniczym, polecając w modlitwie wszystkich parafian doświadczających trudów życia. W każdy 1 piątek miesiąca trwamy przynajmniej po kilka godzin na adoracji, omadlając tych naszych parafian, którzy nie radzą sobie z problemem alkoholowym, będąc w jego okowach. Każdego roku w bliskości odpustu (6 sierpnia) przeżywamy Triduum modlitewne, także w wymiarze wstawienniczym, trwając na całonocnej adoracji przed Panem Jezusem, polecając Mu siebie samych, nasze troski, radości i wszystko, co nas dotyczy. Co tydzień, w czwartki od 17.00 do 18.00 (od września w godzinach od 16 do 17) mamy w parafii okazję do indywidualnej, osobistej adoracji Pana Jezusa. Każdy, kto ma wiarę, ten widzi, jakie owoce pojawiają się w naszej parafii w związku z wiernym, wręcz „namolnym” „narzucaniu się” Najwyższemu. „Rzeczy niemożliwe działamy od ręki, cuda w przeciągu trzech dni” 😊  


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieje i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz