Dla tych co mają problem z karzącym Panem Bogiem

Wczoraj w Godzinie Czytań, we fragmencie z proroka Jeremiasza, czytaliśmy: „Oto jesteśmy, przychodzimy do Ciebie, bo jesteś Panem, Bogiem naszym! Rzeczywiście, zwodnicze są wyżyny i tumult na górach. Rzeczywiście, w Panu, Bogu naszym, jest zbawienie Izraela. Baal pochłaniał od zarania naszej młodości owoc pracy naszych przodków, ich drobną trzodę i bydło, ich synów i córki. Leżeć musimy w hańbie i wstyd nas okrywa, bo zgrzeszyliśmy wobec Pana, Boga naszego, my i przodkowie nasi, począwszy od młodości aż do dziś; nie słuchaliśmy głosu Pana, Boga naszego„.

Staje w nim przed nami Baal jako wykonawca gniewu Bożego. Gniew ten ma być wychowawczy, poprawczy dla kolejnych potomnych Izraela. Odsłon tej wersji gniewu Pańskiego znajdziemy wiele na kartach Biblii. Stary Testament dostarcza ich najwięcej, ale i w Nowym Jezus nie przemilcza tematu gniewu Bożego. Sam o nim naucza a także daje doświadczenie mistyczne Janowi Apostołowi, by w Apokalipsie przedstawił dla Kościoła orędzie wiarygodności Boga i konsekwencji opowiedzenia się za lub przeciw Niemu.

Boimy się w ostatnich dziesięcioleciach jak ognia, mówienia o Bożym gniewie. Romantyczny zachwyt miłością, w której nadal jeszcze dla wielu przebijają się dźwięki w stylu reagge, a la „czyń pokój nie wojnę” bierze górę nad szczękiem oręża, unoszącego się kurzu bojowego, pokrywającego rany, lepiącego się z krwią i potem, które towarzyszą w codziennej walce duchowej. Nie jeden raz słyszałem bardziej lub mnie cyniczne, czy kpiące uwagi różnych osób, komentujących moje wypowiedzi, czy felietony: jaka walka, co to za bzdury! Przecież jest pokój, wokół nas rozciąga się kraina mlekiem i miodem płynąca! No fakt! Niestety, prawdą jest, że dziś walkę duchową zdaje się podejmować grono stosunkowo nieliczne – sądząc po sięganiu do arsenału uzbrojenia sposobiącego do tej walki. Zaniedbywana modlitwa, niepraktykowane sakramenty święte, słaba znajomość Słowa Bożego, nieznajomość doktryny wiary, a przede wszystkim słabe świadczenie o zmartwychwstałym Chrystusie poprzez codzienne wybory życiowe.

Trujące zranienie komunizmem, a potem poprawka falą liberalizmu, albo wręcz libertynizmu mocno nadwyrężyły zdolność bojową uczniów Chrystusa, Dzieci Kościoła. Eschatologia Boża została wyparta przez świecką. Człowiek wymyślił sobie własne pojęcie szczęścia, odrzuciwszy to, które obiecuje Bóg. Skutek tego jest dziś dokładnie taki sam, jak wówczas, gdy prorokował Jeremiasz. Baal pożera owoc naszej pracy, plony nasze oraz synów i córki, a my leżymy w hańbie. To czego doświadczamy, co nas emocjonalnie niejednokrotnie pobudza do rozdzierania szat, jest w wielu wypadkach konsekwencją naszego lekceważenia Boga, braku posłuszeństwa Jemu. Nie dziwmy się zatem, że mamy co mamy: #Covid, #BlackLivesMetter, #LGBT, prawo pozwalające na zapłodnienie invitro kobiet w związkach homoseksualnych, konflikty religijne, rasowe, terroryzm nie niespotykaną dotąd skalę, zgorszenie przestępstwami seksualnymi w Kościele, i wiele, wiele innych. Nie bójmy się o tym głośno i wyraźnie mówić, że są to znaki wskazujące na realność piekła, kary wiecznej. Bóg w tym nie jest katem bezdusznym, kimś w stylu „Master of puppets”, który bawi się nami. Jest Ojcem pełnym Miłości do stworzenia, Źródłem natchnień dla nas, byśmy Mu na Jego miłość byli zdolni odpowiedzieć. Jeśli jednak tego nie uczynimy, to pozwoli nam na poniesienie konsekwencji naszych wyborów. Także tych, w których zanegowaliśmy, odrzuciliśmy Jego miłość.

Wspominaliśmy też wczoraj w liturgii Św. Monikę, matkę Św. Augustyna. Monika przez wiele lat podążała za swym synem, który źle żył. Modlitwą, łzami, cierpieniem i niedogodnościami omadlała życie syna, by się nawrócił. I tak się stało. Chrystus, jak wówczas, gdy przywrócił na łono żywych syna wdowy z Nain, tak i też zwrócił Monice, chrześcijance, jej syna. Mało tego, wezwał go jako kapłana do służby Kościołowi. Taki jest właśnie Bóg, w którego wierzę: daje zawsze dużo więcej, niż prosimy; nie wyzłośliwia się nad nami, lecz ma w nas upodobanie, Jest nam zawsze bliski!

Czy my dziś, w dobie ogałacania bliskości z miłości, czyli de facto z boskości, jesteśmy w stanie oderwać się od fascynacji modami czysto ludzkimi, a wyglądać na horyzoncie naszego czasu, tu i teraz, objawiającego się – także poprzez karcenie, Boga, Który lituje się nad nami, jak nad owcami niemającymi pasterza?


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Biblia, Dzieje, Formacja Sumienia, Słowa o Słowie, Słowo, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Dla tych co mają problem z karzącym Panem Bogiem

  1. Ewa P. pisze:

    Czytam kolejny wpis Księdza, nawet i z dużym zainteresowaniem, ale szczególnie ten ostatni przez moment wzbudził we mnie poczucie winy. Bóg Karzący! Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: co mogę zrobić jako jednostka,jako ja? No modlić się-pewnie tak. Kiedyś ktoś mi odpowiedział na mój problem z modlitwą „szkoda,tracisz nadzieję”
    Temat morze,Ksiądz napisał o obecnej sytuacji,a jeszcze przyczyny ,a jak zaradzić temu?Jak pielęgnować to co jeszcze jest dobrego?

Zostaw komentarz