Jezusa nie trzeba prowadzić za rączkę!

Ten wpis dedykuję mojej kuzynce Marcie, która dziś obchodzi swoje kolejne, 18 urodziny J

Zdarza się czasem, że mam problem z modlitwą. Polega on na tym, że wydaje mi się, że pominąłem w niej tą czy inna osobę, że nie poleciłem takiej czy innej sprawy Panu Bogu podczas spotkania z Nim czy to na Eucharystii, czy podczas Liturgii Godzin, czy przy innych sposobnościach. Bywa, że ktoś mi czasem uczyni wyrzut, że nie dałem znaku, że przyjąłem do wiadomości jego intencje, która mi powierzył. I bywa, że wtedy właśnie najbardziej cierpię, doświadczam tego właśnie, że tak powiem, wyjściowego problemu.

Spotkałem tez kiedyś słowa przypisywane świętemu Janowi Pawłowi II, w których miał mówić, że największą krzywdę czynimy drugiemu człowiekowi wtedy, gdy obiecujemy mu modlitwę, a nie czynimy tego. Wydawałoby się zatem, że mój problem faktycznie nim jest, bo przecież Słowo Ciałem się stało, a my, wszczepieni w Kościół, mamy rodzić Chrystusa także poprzez realizowanie zaciągniętych zobowiązań. To nie ulega dyskusji.

Ale jest też piękny Psalm 139:

Panie, przenikasz i znasz mnie Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.

Z daleka przenikasz moje zamysły,

 widzisz moje działanie i mój spoczynek

i wszystkie moje drogi są Ci znane.

Po drugie: jest Jezusowa modlitwa w Getsemani, która z punktu widzenia celu, jaki stawia modlitwa, jest najbardziej dogłębna. Inaczej mówiąc, Pana Jezusa nie trzeba ciągnąć za rękę do naszego świata, bo On jest w nim i tak bardziej, niż my – ze względu na Ojca, Który uczynił nas na Swój obraz i na Podobieństwo Swoje! A Jego wolą jest nade wszystko:

to, abym z powierzonych Mi ludzi nie tylko nikogo nie stracił, lecz wzbudził ich do życia w dniu ostatecznym. Taka jest bowiem wola mego Ojca, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne, oraz abym go wskrzesił w dniu ostatecznym”. (J 6,37-40)

oraz

KKK 2822 (…) „by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2, 4). „On jest cierpliwy… chce bowiem wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3, 9) . Jego przykazaniem, streszczającym wszystkie inne i wyrażającym całą Jego wolę, jest, „abyśmy się wzajemnie miłowali, jak On nas umiłował” (J 13, 34).

Św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach podaje modlitwę przygotowawczą: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały jego Boskiego Majestatu. (ĆD 46) Ja na swój użytek dodaje do niej także wszystkich ludzi, których noszę w sercu, w pamięci, których opatrzność stawia na mej drodze. Od tej modlitwy zaczynam dzień i wierzę, że wszyscy, którym winien jestem pamięć i troskę w modlitwie „łapią się” na łaski, których wzywam, modląc się.

To bodaj u Izajasza gdzieś czytamy, że Bóg tak ogarnia stworzenie, jak wody oceanów baseny, w których się mieszczą. Jeśli więc ja, świadom swej ograniczoności, ułomnej natury (w zawiniony i niezawiniony sposób) otwieram Mu swe serce ochotnie, w uniżeniu, to jestem spokojny o rzeczywistość modlitwy w moim kapłańskim życiu. Potrzeba było jednak czasu, by sobie to wszystko poukładać, przyjrzeć się z uwagą a teraz też podzielić się z Wami!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Biblia, Puncta, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz