Co robię by walczyć z homolobby w Kościele? List otwarty do Ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego

Zapytał mnie dziś Ksiądz:

Nie robię nic więcej ponad to, co wynika z władzy święceń kapłańskich. Tak, władzy. Władza ta realizuje się przez służbę w Kościele. Nie ma chyba konieczności tego tłumaczyć Księdzu.

Wiem, a raczej mam świadomość, że problem, jaki stawia Ksiądz, problem homolobby jest zjawiskiem realnym w Kościele Powszechnym, w Polsce, i na poziomie diecezji również. Pewnie mojej także. Są jednak 2 „ale” w tym wszystkim.

Po 1: żeby problem zwalczać, trzeba mieć niezbite dowody, iż ktoś ma problem polegający na praktykowaniu homoseksualizmu.

Po 2: trzeba dysponować czasem, narzędziami i odpowiednim środowiskiem, by zajmować się zwalczanie problemu homolobby.

Oba punkty dla mnie to zbiór pusty. Owszem, mogą się pojawiać przeczucia, podejrzenia, argumenty przemawiające za tym, że ten, czy ów to czynny homoseksualista. Ale to wszystko to mniemanologia, która może być krzywdząca. Oczywiście, dzielę się tymi przypuszczeniami, jeśli mają one dość dla mnie przekonujący wydźwięk, że coś w zachowaniu którejś ze zdradzających inklinacje homoseksualne osób jest niepokojące. Taki właśnie model postepowania przekazał mi jeden z moich formatorów z seminarium. I tu dochodzimy do clou problemu, który chce poruszyć.

W czasach mego studiowania 1997 – 2003 jeździliśmy po parafiach zbierać datki na WSD, pomagać przy różnych okazjach na prośbę proboszczów, czy też naszych starszych kolegów, wikariuszy, albo w parafiach macierzystych. Zawsze oczywiście za zgodą przełożonych. Raz, jeden, jedyny, wtedy właśnie, kiedy wspomniany wychowawca i profesor zarazem przekazał nam wprost, że jak pojedziemy do takiego i takiego i by się do nas przystawiał, to, cytuję: „lać go w mordę” a witać się na sztywnym przedramieniu, żeby miał czytelny znak, że my wiemy, kto on zacz. W tamtym czasie nie zwracałem na to większej uwagi. Dopiero po kilku latach doszło do mnie, że coś tu jest nie halo. No bo jak to? Wiadomo, że homoseksualizm pośród duchownych to coś, co ich dyskwalifikuje z pracy. A tu się okazuje, że ktoś wie, że jest problem homoseksualny u jakiegoś księdza i instruuje, jak się nie dać wykorzystać – i nic więcej? Zero radykalnej reakcji? Były sytuacje, że po powrotach z niektórych parafii, klerycy między sobą robili sobie pieprzne docinki, czasem czynili to profesorowie. Wydźwięk docinków był z reguły jednoznaczny: doszło do próby uwiedzenia, czy nie?

Dlatego właśnie napisałem Księdzu w sposób jaki Ksiądz uznał za arogancki:

https://twitter.com/keram_iksmodar/status/1263098943983976448

Proszę Księdza, nie miałem zamiaru Księdza urazić lecz było nim zwrócenie uwagi na to, że produkowanie wypowiedzi, zestawień, innych opowieści niewiele wnosi w moim przekonaniu do odmiany na lepsze stanu, w jakim się znajdujemy.

Pisze Ksiądz, że szuka drogi. Wspaniale. Cieszę się, bo wierzę, że wielu jest nas takich właśnie, widzących problem, i rozglądających się za rozwiązaniem go. Myślę, że jednym z nich jest pokora i jej konkretny przejaw – utrzymywanie koleżeńskich, życzliwych relacji z tymi, którzy się pogubili na drogach życia. Nie ważne, czy to w homoseksualizm, czy w pedofilię, czy hazard, alkohol, etc.

Koleżeńskich, nie znaczy niemoralnych. W rodzinie zdarza się problem kryminalny i nie ma zmiłuj – trzeba włączyć w działanie organa ścigania. W koleżeństwie tym bardziej powinno to być łatwiejsze.

Szanuję Księdza pracę, choć nie ukrywam, mam czasem problem ze zrozumieniem Księdza decyzji, między innymi tej, że Ksiądz wystąpił w filmie braci Sekielskich. Ja im po prostu nie wierzę w ich troskę, z którą się lansują od jakiegoś czasu.

Aha, i proszę wybaczyć pytanie o honorarium, jeśli poczuł się nim także Ksiądz dotknięty. Moją intencją była myśl, że decydując się na udział w tym kontrowersyjnym, jak by nie było, filmie, trzeba być jak ta przysłowiowa żona Cezara: czysty, przejrzysty, nieinteresowny. Odpisał Ksiądz, że nie było honorarium. Dziękuję za tą informację. Jest ona na duży plus dla Księdza.

Nie chcę być w Księdza oczach kimś wrogo nastawionym. Raz jeszcze przepraszam, jeśli sprawiłem Księdzu przykrość naszą twitterową wymianą myśli.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieje, Variae. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz