„W związku z zaistniałą sytuacją” – tak lub podobnie zaczynają się komunikaty na stronach internetowych różnych instytucji czy drzwiach lokali usługowych. Coś odwołane, coś przesunięte… No i ograniczenia liczby osób, które mogą wejść – w tym także do kościoła. Różne komentarze na ten temat słyszałam i postanowiłam także się wypowiedzieć.
Bo wiesz… Można tu szukać spisku. Krzyczeć, że papież i biskupi pobłądzili. Że ten wirus to wielkie oszustwo, żeby uderzyć w Kościół. Ale czy można wyciągnąć z tego wszystkiego jakąś praktyczną lekcję?
Moim zdaniem lekcje są dwie. Pierwsza to lekcja miłości. Może dostrzegę swoje wady, zobaczę, że nie potrafię kochać – Boga, bliźniego, samego siebie. I może coś z tym zrobię. Może zrozumiem, że te rzeczy materialne są bardzo kruche i ulotne, ale to, co uczynię ze szczerego serca dla drugiego człowieka jest bezcenne.
A druga lekcja? Pokory. Bo czy w tym wszystkim nie ma mojej pychy? W tym, że „znam się” na wszystkim najlepiej? I w tym myśleniu, że, jakbym ja był osobą decyzyjną w dobie pandemii, to żyłoby się nam lepiej?
Odróbmy te lekcje. Może ten czas to szansa na nawrócenie…
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Czy z Pani obserwacji ludzie odrabiają te lekcje przez Panią opisane? Widoczne są ich działania?Dużo tej pokory,miłości wokół właśnie w tej obecnej sytuacji?
Myślę, że trudno to jednoznacznie określić. Owszem, widzę przejawy miłości i służby, co jest bardzo budujące. Niestety, ten drugi biegun też jest dość mocno widoczny… Wierzę, że niektórym osobom ta sytuacja może otworzyć oczy na pewne sprawy.
Zachwyca mnie Pani wrażliwość i wiara w człowieka.
Życzę Pani zdrowia i dużo sił, aby to co złe szybko się skończyło.