Przeczytałem sobie tekst p. Sporniaka z Tygodnika Powszechnego 4/2020 o celibacie właśnie. I powiem to samo co autor – celibat jest czymś funkcjonalnym, dyscyplinarnym w Kościele, nie ontologicznym i dogmatycznym. Jest pewnym znakiem czasu, mającym spełnić określone zadanie. Dziś, kiedy mamy taki ogromny kryzys rodziny, może warto wgłębić się w ten znak czasu właśnie? W jaki sposób? Znosząc celibat? Nie wiem, ufam Kościołowi, że przy użyciu właściwych narzędzi rozezna co będzie dobre dla trwania i rozwoju Ciała Chrystusa w świecie nam współczesnym.
Nie będę walczył przeciw celibatowi, nie będę morderczo go bronił. Zachowuję celibat wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami i widzę, jakie dobro z tego dla mnie płynie. Widzę też braki oraz zło, które także się materializuje. To mi pokazuje, ile jeszcze potrzebuje się natrudzić jako człowiek, czy zdążać ku pełni człowieczeństwa. Za dobro dziękuję Bogu i Kościołowi, za zło wynagradzam, starając się też bardziej wnikać w swoją wolę, w duszę, odkrywając tym samym źródło zła jak i też Źródło Łaski. Tutaj jakiś czas temu pisałem o tym szerzej. Natomiast tu ogólnie o celibacie i dziewictwie. Też warto zajrzeć.
Chrześcijaństwo to dla nas, wierzących, przestrzeń życiowa, środowisko wzrostu. Wszystko, czego tu, w tym świecie doświadczamy, ma nas doprowadzić do zgłębiania tajemnicy Bożego działania, jakie jest nam zagwarantowane przez Trójjedynego Boga. Mówiąc kolokwialnie, mamy odkrywać Ojcostwo Boga, tak jak dziecko odkrywa, jaki to skarb mieć przy sobie Tatę: bo na sankach powozi, nauczy gwoździe wbijać, pokaże jak się modlić, jak motyle łapać, jak umierać z godnością, w poczuciu spełnienia się. 17 lat temu Bóg dał mi swoją obietnicę, swoje Słowo – posyłam Cię jako księdza do pracy w Kościele. Co jakiś czas to Słowo nabierało obfitości, hmmmm, ciała. Cały czas to się dzieje. Jakich kształtów nabierze, jak się rozwinie? Misterium fidei! Byleby nie był to stwór na kształt tego, o którym czytamy w Dn 2,31-45
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Czytam te wszystkie rozważania, celibat nie celibat, jakiś arcybiskup Lenga powinien nie powinien itp. inne sprawy dotyczące duchowieństwa, wiary i przyznam mimo, że jestem kobietą, a może aż ,że jestem nią, a do tego matką, babcią i ogólnie słabej wiary to myślę sobie, że bardzo brzydko nazwałabym to wszystko. Ale chyba najważniejsze to żyć zgodnie z własnym poczuciem powinności moralnej wobec siebie ,Boga i bliźniego. Bo cóż jeżeli nie lubi się ludzi to i Boga tym bardziej, Coraz więcej z „butami ” wchodzi się na podwórko Duchowieństwa. Przy tej okazji boli mnie jeszcze jedno. Ogólnie ludzie zarzucają Księżom, że za dużo polityki w kościele i od razu zaprzeczają samym sobie iż zachwycają się ludźmi m.in. ks. Lemański. Oko. O. Kramer, którzy w jakiś sposób wiążą się z ugrupowaniami politycznymi, są popierani i pozornie szanowani.
Być może ten komentarz nie jest adekwatny do tego postu, ale zostałam zainspirowana do wyrzucenia tego co mnie aktualnie złości, boli. Księże Marku siły, odwagi, i bycia zawsze tym Kim jest Ksiądz na tę chwilę. Daj nam Boże więcej takich kapłanów. Wszelkiego dobra, dobrych myśli i życzliwości wokół. (gdyby ten komentarz nawet odrobinę miałby być drażniący dla Księdza proszę usunąć)
Pani Ewo, dziękuję za komentarz. Dorzuci Pani może jednak coś w związku z tematem wpisu? Tak wie Pani, dla sprawiedliwości. Pani dała upust swemu oburzeniu, ja to przyjmuję, publikuję, ale proszę o komentarz, co Pani daje konkretnie fakt, że ksiądz jest celibatariuszem?
Dla mnie fakt,ze ksiądz jest celibatariuszem oznacza,że poświęcił On się Bogu i ludziom. Niezbyt współcześnie lubianemu określeniu posłudze. Napiszę zwyczajnie,że gdybym wiedziała,że Ksiądz ma własną rodzinę zdecydowanie nie powierzyłabym Mu spraw osobistych. Do tego mam świeckich przyjaciół.Ksiądz mający rodzinę zwyczajnie po ludzku, nie potrafiłby oddać swój czas,emocje, siły ludziom , do których Bóg Go potrzebuje..I to jest normalne.Nie jestem Księdzem, ani siostrą zakonną,ale dużo mniej interesowały mnie sprawy innych jak miałam pełną rodzinę,niż obecnie gdy tego czasu mam więcej i mogę posłużyć drugiemu.
Postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze:-).I tak sobie myśle,że ludzie nie są przygotowani na zniesienie celibatu bo przyzwyczaili się do tego,że Księża są oddani Bogu i ludzią.I jak by został zniesiony to by uważali,że nie będą wypełniać już swojej posługi ani tak dobrze wobec Boga i ludzi.Ja sama bym zapewne miała taką obawę,ale i też bym się zastanawiała się czy taki Ksiadz nie byłby lepszym Księdzem zmagając się ze wszystkim po równi ze mną. Ksiądz też jest człowiekiem z krwi i kości jak każdy z nas i też ma uczucia,pragnienia itp.Może nie dla wszystkich Księży jest ważne posiadanie rodziny skakanie z kwiatka na kwiatek.Jednak jak dobrze myslę znalazło by się dość dużo takich,którzy wlaśnie by chcieli.A z drugiej strony myślę,że po pierwsze gdyby celibat został zniesiony nie było być może tematow typu to jest kochanka Księdza,badz szukał kogoś kto pomoże pozbyć się problemu itp.Tak naprawde dla ludzi mam wrażenie zniesienie celibatu to koniec świata a wcale tak nie jest bardziej jest tak,że boimy się tego co nowe i nieznane jednak to,że to nowe i nie znane nie musi oznaczać niczego złego.A wrecz przeciwnie może być dobre dla wszystkich.
Dzięki za komentarz. Ale…
…
Z ludźmi jest tak, proszę Pani, że obawiają się tego, czego nie znają, o czym nie wiedzą. A w kwestii celibatu, to był taki czas, kiedy go nie było, potem był dla chętnych, a potem, od 16 wieku zaczął być obowiązujący. Choć coś mi się kojarzy, że jeszcze przed soborem watykańskim I, w 19 wieku, jeszcze jakieś zawirowania pojedyncze bywały w tej materii.
Spróbujmy, póki co, zostawić ciało i krew duchownych, zaś skupmy się na próbie udzielenia odpowiedzi na pytanie: co Pani zyskuje dzięki temu, że np. konkretnie ja, czy też inni duchowni, których Pani zna, zachowują celibat?
A to dobre pytanie chyba nie do konca jestem wstanie odp.na nie.Bo wydaje mi się,że nic.Z racji tego,że ,że celibat nie zmienia tego jakim jest Ksiadz,ksiedzem.
Hmmm, no po raz kolejny dziękuję za zabranie głosu w rodzącej się dyskusji.
Ale…
… nie chodzi o to, że celibat ma coś zmienić we mnie, czy w innym duchownym. Ja nie mam najmniejszej wątpliwości, że bezżeństwo kapłana jest czymś wartościowym. dla mnie jest. Choćby nawet w tym momencie, kiedy pisze te słowa, to sie ziszcza. Nie zaniedbuję żony, nie wprowadzam chaosu do rodziny.
Mnie chodzi o Pani podzielenie się swoim odbiorem celibatu. Jaką Pani odnosi korzyść, jaką potrzebę on Pani zaspokaja?
Czyli co uważa Ksiądz,że pisąc z Księdzem zaniedbuje meża wprowadzam chaos w swojej rodzinie?.I przepraszam moze zle rozumuje,ale jakoś nie wiem jakie może mieć dla mnie osobiscie celibat Ksiedza znaczenie.Na jezyk ciśnie mi się jedno a wiec nie rozwalenie swojej rodziny to może być korzyścią jak i to,że darze duchownego jakims zaufaniem.Jednak caly czas nie jestem pewna czy aby napewno o to chodzi.
Rozumiem,że nie dostane odp.szkoda bo zaczynało mnie to dość mocno ciekawić.Pozdrawiam :-).
Jest odpowiedź, proszę Pani. Jakoś mi umknęło to, że pojawiły się Pani komentarze pod tekstem. Przepraszam.
Spokojnie nic sie nie dzieje :-).Jednak dalsza swoją wypowiedz w temacie odloze na troche bardziej sprzyjajace warunki i czas.Bo teraz jest czas pora do pracy sie zbierac rodacy.Milego dnia.
Czekam zatem z niecierpliwością!
To o chaosie, co pisałem, to było moje. To, jak wygląda sytuacja u Pani, to już Pani potrzebuje sobie odpowiedzieć, bo Pani ją najlepiej zna.
Celibat ma bez wątpienia znaczenie dwukierunkowe – służy temu, kto go zachowuje jak i tym, do których celibatariusz jest skierowany, posłany.
Pani spostrzeżenia są interesujące, ale wg mnie bardzo lakoniczne. Może je Pani rozwinąć?
Nie wiem czy zadowoli się Ksiądz tym komentarzem,ale skoro powiedziałam powinnam powiedziec b :-).
Przechodzac dalej więc tak obecnie dla mnie celibat każdego Księdza jest jakby świętością sam Ksiądz jest po za zasiegiem jest osobą z, którą nigdy nic nie będzie mnie łączyło po za znajomościa i przyjaznią.Po za tym w jakimś stopniu jest kimś kto daje mi osobiście przykład pt:skoro ja mogę żyć w celibacie ty możesz żyć w malżensenstwie nie skacząc z kwiatka na kwiatek.Celibat jest jak by granicą między tym co wypada a co nie,albo czego chcemy a i tak nie dostajemy.Jednak tak szczerze kiedy mialam mieć nauki przed ślubem w żadny kościele nie były już prowadzone.Więc nie zostało nam nic jak wybrać się do Katedry na nauki.I jedne z tych nauk prowadził Ksiądz i wtedy pierwszy raz sobie zadałam pytanie po co my tam jedziemy przecież co on może powiedziec nie mając żony,dzieci i wszystkiego co z tym sie wiąże.Do dnia dzisiejszego bez urazy dla Księży uważam,że to był stracony czas bo życie to nie bajka i napewno nie jest ono tak kolorowe a co nie ktorzy Ksieża powinni mieć rodziny chociażby po to aby poczuli jak to jest.Nie piszę,że Ksieża mają lettko,ale gdyby tak znieść celibat może by było lepiej moze ludzie by nie rzucali na prawo i lewo oskarżeń bo nie ukrywajmy nie każdy ksiądz ma kochankę piatkę nie ślubnych dzieci i jest pedofilem.A mam wrażenie ,że od pewnego czasu Księża są wrzucani w jeden worek pt:samo zło.Pozdrawiam.
A co do chaosu w moim domu to mam wrazenie,że panuje cały czas więc zapewniam iż pisanie na Ksiedza blogu nie jest zadnym chaosem a tym bardziej zaniedbywaniem kogo kolwiek.
Proszę Pani, pozwoliłem sobie wypunktować jak odebrałem Pani komentarz. Jaki z niego przekaz do mnie dotarł. Przyzna Pani sama, że Pani refleksja potrzebuje być poszerzona o konkretne odniesienie się do tych 7 punktów, prawda?
Postaram odp na pod punkty ulozone wedle tego jak Ksiądz to odebrał.
A więc coś w tym stylu,czy świętość to wyobcowanie ze świata raczej nie bo jest lub było po sród nas paru świetych.Ja nie napisałam ze Ksiądz jest wobcowany a jedynie dla mnie nie do ruszenia.A z racji tej ze paru mialam okazje poznać to też mogę powiedzieć,że mi osobiscie dali przykład.Co do granicy myślę,że celibat jest dla każdego granicą,że moze nie warto wchodzic miedzy Księdza a Boga.Zagadnienia malzenskie moze nie do konca uniemożliwia ale czasem mam wrażenie,że dany Ksiądz nim się wypowie się na dany temat dajac swoje złote rady powinnien po prostu założyc buty danego malzenstwa a pozniej dawać rady.Życie to nie bajka,więc dla zasady powinnien zostać zniesiony celibat i nie powinno być zadnego kryterium bo każdy posiada wolną wole i każdy Ksiadz skoro został Ksiedzem uważam,że jest na tyle mądry,że sam potrafił by zadecydować czy chce być wierny tylko Bogu czy np:Bogu i rodzinie.Nie było by napewno gwarancją bo jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził.Jednak może by nie było tyle jadu,nienawisci ktora teraz jest kierowana w strone duchownych.
Takie pytanie naszło mnie pisząc odp na pod punkty.Więc skoro uważa Ksiadz,że celibat jest taki super to tak naprawde jakie znaczenie miało by go zniesienie dla Ksiedza?.Pytam bo mam wrazanie ze zaden chyba,że jest Ksiadz mu wierny tylko i wyłacznie dlatego,że istniej?.
Dziękuję za rozwinięcie, dojaśnienie swej myśli.
Tak tylko pokrótce się odniosę to Pan komentarza.
Po 1 – cieszę się, że Pani ma takie właśnie rozumienie życia w celibacie, jak to pani opisała.
Po 2 – wiem o czym Pani pisze, odnosząc się do „złotych rad”. I spieszę z wyjaśnieniem, że nie nie one mają być głoszone małżeństwom przez duchownych. Owszem, można coś podpowiedzieć, odnosząc się do sprawdzonych spraw w własnej rodzinie, czy proponowanych przez fachowców. Jednak istota misji duchownego wobec małżonków, to umożliwić im odnajdywanie świętości w codzienności małżeńsko-rodzinnej, odnosząc się do Ewangelii i nauczania Magisterium Kościoła.
Po 3 – pisze Pani, że celibat dla zasady powinien być zniesiony, jednocześnie wcześniej zauważając, czy dzieląc się, że Pani rozumie w czym rzecz, i że przyjmuje Pani celibat jako wartość. Nie rozumiem więc tego Pani stanowiska tutaj. Mam wolną wolę. Miałem ją zawsze i wybrałem, że rezygnuję z małżeństwa i wszelkich spraw z tym związanych. Kultura rzymskokatolicka tak to ustawia, że ksiądz nie ma żony. I tyle. Dla mnie to konkret, nie mam z tym problemu.
To, czym Pani kończy swój komentarz, a co przywołuje mnóstwo osób, to bardziej horoskop aniżeli jakaś niepłonna nadzieja. Sama zresztą Pani dodaje, że nie byłoby to żadną gwarancją (ciekawe też, czego wg Pani?) zniesienie celibatu.
Co do Pani pytania – celibat jest dla mnie super. Żyję nim, to moja codzienność. Dzięki niemu między innymi, mogę bez wyrzutów sumienia pisać o 1 w nocy odpowiedź na Pani komentarz
Nie mogę się wypowiadać za innych. Przy tej okazji pragnę Pani zwrócić uwagę, że wrażenia to zbyt mało do wydawania ogólnych nawet sądów n/t zwłaszcza ważnych spraw. To może być krzywdzące.
Nie było by gwarancja tego,że kiedy został by zniesiony mieli by ksieża żony, rodziny i nie było by osądów,jadu itp,ktory czasem jest widać teraz.
Co do tych wrażen ma Ksiądz racje jednak jakoś nie wydaje mi się aby były one krzywdzące bo to była dyskusja w ktorej napisalam jak ja to widzę mało tego nie wrzucam wszystkich ksieży w jeden worek pt samo zło.
Co do owych gwarancji – wie pani, instytucja kozłów ofiarnych istnieje w świecie od setek lat. Taka nasza ludzka natura, przewrotna, czasem oportunistyczna. Jak to mówią – jak nie kijem go, to pałką.
W kwestii zaś wrażeń, jak pisałem: mogą być krzywdzące. Nie są takie dla mnie, ale nie tylko o mnie tu chodzi, w tej naszej pogawędce tu, na blogu.
Hmm to rozumiem ze lepiej nie pisać tego co ma się na mysli badz jakie ma sie odczucia itp bo to moze byc krzywdzace.Super podejscie zapamietam sobie to.Dobranoc
Moje spostrzeżenie proste ,zwyczajne. Bardzo dobrze iż Ksiądz jest celibatariuszem.(tym bardziej że ksiądz jest szczęśliwy w tym)Nie wiem czy jako żona byłabym szczęśliwa gdyby mój mąż zamiast poświęcić mi czas zwłaszcza o tej porze dyskutowałby sobie na blogu z kimś i (tu wiek płeć bez znaczenia).Poza tym posługa kapłańska ,zwłaszcza w obecnych czasach, którzy dzień po dniu dźwigają ciężar pracy. Mają być dla wspólnoty,ale coraz częściej i każdemu z osobna.
Pani Ewo zgadzam się z Panią
Hmmm… A to ci dopiero zaskoczenie!
Mozna by dużo pisać, mówić. Ale dla mnie sprawa jest prosta: ufam Kościołowi, to jest Mistycznemu Ciału Chrystusa. I wiem, że wszystko co jest w Kościele jako zbiór norm, służy memu zbawieniu. Wiem też, że kto stoi potrzebuje baczyć, by nie upaść. Trzeba się codziennie wysilać, by trzymać pion.