Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata – usłyszmy jutro w Ewangelii, a podczas Mszy Świętej, przed Komunią, kapłan powie: Oto Baranek Boży, Który gładzi grzechy świata. Dlaczego ta różnica? Ano, nie wchodząc w szczegóły, chodzi o nas, grzeszników i o nasze postrzeganie świata, a w nim także i rzeczywistości grzechu. Dla Pana Boga bowiem, grzech to coś, co nie ma zasadniczo liczby mnogiej. Każde odstępstwo od Prawa Miłości, jakim jest Prawo Boże, to po prostu grzech. Gdybym popełnił nawet 100 tysięcy grzechów różnych, to i tak wszystkie sprowadzają się do jednego mianownika: zaniedbanie się w miłości do Boga i bliźniego. Miłujący Bóg oczekuje po pierwsze i przede wszystkim uznania ze strony Jego dziecka, że ono zaniedbało się w miłowaniu Boga i bliźniego. A czy była to małżeńska zdrada, czy złodziejstwo albo akt wandalizmu, to już coś drugorzędnego. Sam po sobie widzę, że kiedy się spowiadam (średnio 2 x w miesiącu, czasem częściej) to czasem skupiam się na samym grzechu, na wyznaniu co i dlaczego zrobiłem, żeby w ten sposób znaleźć się w centrum uwagi Jezusa, który spotyka się ze mną poprzez spowiednika. A to przecież nie ja jestem najważniejszy w tym momencie, lecz Jezus właśnie! Jego łaska olśniewa, jak apostołów na Taborze!
Przeakcentowanie z „grzech” na „grzechy” jest niczym innym, jak wyjściem Jezusa w Kościele naprzeciw człowiekowi, z jego całą ludzką biedą wynikającą z grzechów, które popełnia w całej gamie. W Eucharystii Jezus Chrystus ogarnia nas Swą łaską, stwarzając przestrzeń do podjęcia decyzji na rzecz takich zmian w naszym życiu, byśmy dochodzili do tej właśnie prawdy, że grzech to w zasadzie jest ten jeden: zaniedbanie się w Miłowaniu Boga i bliźniego, i że się to po prostu najzwyczajniej w świecie nie kalkuluje. To coś na podobę rzymskiego żółwia, formacji legionów. Dana kohorta, czy tam centuria jest silna najsłabszym legionistą. Jeśli ten ostatni właśnie byłby chorowity, słaniający się, z zerową masą mięśniową, to jego oddział w oka mgnieniu byłby w proch rozbity.
Trwający w zaniedbaniu się w miłowaniu Boga i bliźniego grzesznik naraża całą wspólnotę Kościoła na osłabienie, na nadwyrężenie a przez to na realne niebezpieczeństwo ze strony przeciwnika Boga, czyli demona, który do końca tego świata będzie szukał sposobności, by oddzielić owce od Pasterza, by popadły w chaos, zamęt, by siebie nawzajem tratowały…
Od lat widzę, jak wielu ludzi, w różnym wieku dba o siebie, o swe ciało. Bieganie, fitness, siłownie, diety, i inne cuda, wianki. I super, czemu nie. Jednak na niewiele ciało się przyda, kiedy duch w nim spolegliwy, interesowny, wyrachowany, moralnie nie tylko słaby ale wręcz zepchnięty do narożnika pokoju, w którym jest klatka z kanarkiem, czy drapak dla kota… A potem zdziwienie, że korupcja, depresja, spirala nienawiści, wyścig szczurów, itd., itp., etc.
Dziś świat potrzebuje twardzieli, ludzi bezkompromisowych, bo tylko tacy tak naprawdę mają „moce przerobowe” by wskazać nam Jezusa Chrystusa, Baranka Bożego!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Bardzo zainteresował, mnie ten wpis, ale też mocno poruszył, być może i dlatego iż mocno zaakcentowany został grzech na tyle,że zaczęły mi się rodzić trudności, niejasności z odrobiną buntu(szukałam odpowiedzi,) Osobiście mam problem ze słuchaniem,rozumieniem Słowa Bożego.Jak odróżnić głos Boga od innych głosów np od głosu mojego pragnienia, wyobrażenia.
Mimo to dziękuję,że ta notka ukazała się przed dzisiejszą Eucharystią.Ułatwiła mi większe skupienie uwagi na czytaniach i homilii.
Dużo Księża piszą, ale jak we wszystkim często trudno znaleźć to czego się poszukuje.
A może warto zadbać o swoje ciało i o swoją wagę? W zdrowym ciele, zdrowy duch! Człowiek jest jednością
Oczywiście, że warto. Tyle tylko, że nie dbanie o ciało jest istotna treścią tego eseju 🙂