O nabierających się i o wybrańcach

Któż z nas tego nie robił?

Kiedy na choince zawieszało się pośród ozdób także cukierki, to się ukradkiem człowiek zakręcił przy drzewku, aby wysupłać łakocia w taki sposób, by nikt nie spostrzegł, aby papierek stwarzał pozór kompletu z cukierkiem. I tylko podmuch powietrza przy otwieraniu/zamykaniu drzwi i szum pazłotka zdradzał, że na gałązce dynda sobie samo sreberko po słodyczu… Papierek bez treści…

Obawiam się, że to nie tylko moje obserwacje, że to „wyciąganie cukierka z pazłotka” to rzeczywistość mocno dotykająca nas w świecie, którego doświadczamy. Więcej jest fasadowości, zewnętrzności, aniżeli treści, która by zostawiała trwały ślad w naszym życiu.

Patrzę na obejścia parafian w świątecznym czasie. Nie tylko w obecnej parafii, nie tylko w tych, w których pracowałem, również u kolegów. Bardzo często, niemal wręcz jest to regułą, że im więcej świecidełek, tym większa pewność, iż nie ma tych ludzi w kościele, do spowiedzi, do komunii. Nie tylko w święta. Całym rokiem. Robią radość dostawcy energii elektrycznej i chińskim marketom. Ta zewnętrzność wchodzi w krew. Natura nie znosi próżni. Każda pusta przestrzeń musi być zagospodarowana. Tam, gdzie nie damy wejść Bogu, tam wejdzie zawsze jakiś Herod, Kajfasz, Judasz, czy inny „szwarc-charakter”…

Mamy wolną wolę i tylko z jej przyzwoleniem mogą się przeciąć drogi ludzkie z Boskimi.  O ile człowiek tego przecięcia pragnie. Owa wspomniana fasadowość zdaje się jednak uzewnętrzniać pewne pragnienia przeżycia czegoś głębszego, trwalszego niż petarda, Mikołaj kiwający się w pod podmuchem wiatru w ogrodzie, czy ten wspinający się po ścianie, albo renifer czy sarenka LEDujące się przy ganku.

Liturgia świąt to doskonała okazja, by spotkać się z Bogiem wychodzącym naprzeciw. Tyle tylko, że trzeba mieć wiarę. Trzeba podjąć z serca płynące postanowienie, że się chce, aby coś więcej, niż nowy gadżet pojawiło się w moim życiu i miało w istocie na nie wpływ.

Czytaliśmy wczoraj w kościołach:

(Kol 3, 12-21) Bracia: Jako wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy. Na to zaś wszystko przywdziejcie miłość, która jest spoiwem doskonałości. A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni. Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie, psalmami, hymnami, pieśniami pełnymi ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko niech będzie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego. Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie okazujcie im rozjątrzenia. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

 Wybrańcy Boży. Wezwani do przyobleczenia się w miłość, mający serca zamieszkałe przez Słowo Boże – Chrystusa, itd.

Jakże to odmienne i jak bardzo uwznioślające człowieka, aniżeli przedmioty, którymi prześcigając się, niektórzy aż do przesytu dekorują swe domostwa!

Lampeczki, gadżeciki i petardy bez wątpienia skutecznie wkomponują się w zagłuszenie sumienia, w którym chce się na nowo rodzić Jezus Chrystus, Książę Pokoju, Bóg z Nami.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz