Jest Pan przygotowany na spotkanie z Bogiem. Nie ma się Pan czego lękać, może Pan iść śmiało w objęcia Miłosiernego Ojca. On w Panu rozpozna swoje dziecko!
To były ostatnie słowa, jakie usłyszał dziś ode mnie schorowany, cierpiący mężczyzna, otoczony bliskimi, którzy mnie poprosili o namaszczenie ich kochanego człowieka.
Dla mnie natomiast to było pierwsze doświadczenie bycia przy zgonie człowieka. Widziałem dziś przechodzącego Boga! Przyszedł w modlitwie wspólnotowej, przy sporej grupie świadków. Uspokoił konającego, zdjął z niego brzemię cierpienia, pomógł choremu zwyciężyć ostatnią walkę. Okoliczności całego zdarzenia to jeden wielki manifest Bożej łaski! Wybrałem się na przejażdżkę w odpowiedniej porze, pojawiłem się we właściwym miejscu dokładnie „na styk”. Mam cichą nadzieję, że moja śmierć będzie podobna do tej, z którą się dziś spotkałem. Boże, błogosław!
Panu Krzysztofowi zaś, Chryste, otwórz niebo!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Wspaniały początek życia wiecznego !
Mój śp. Dziadek bał się 2 rzeczy w kwestii śmierci: samotności i bólu. I jawnie mówił, że modli się o śmierć, która mu tego zaoszczędzi. Pamiętam, jak ktoś „życzliwy” powiedział, że na taką śmierć trzeba sobie zapracować. Dziadek był bardzo dobrym człowiekiem, Umarł nagle, bez ostrzeżenia, chwila i serce stanęło, w swoim domu, na rękach syna. Nie wiem co myśleć gdy porównuję to z odchodzeniem innych w rodzinie w bólu, czasami ogromnej bezsilności i upokorzeniu. Nie wiem co myśleć o śmierci niezauważonej, odartej z godności. Dobra śmierć to łaska, bez dwóch zdań.
Dobra śmierć, to myślę, taka, na którą jesteśmy gotowi, wyszykowani, że tak powiem – czyli w stanie łaski, lub w dyspozycji do doskonałego żalu. Trzeba ćwiczyć to bycie w dyspozycji. Nie, jak Tuwim – jeszcze się kiedyś nawrócę, Chrystusie, lecz bardziej w tempie: wyrusz z nami w drogę Panie!