Z pamiętnika wiejskiego proboszcza: o pogrzebie, studni i wielbłądach czyli o Miłosierdziu Bożym trochę inaczej

Zmarł mi kolejny parafianin. Pan Kazimierz, rocznik 1963. Niespełna rok temu pochował żonę, a teraz jego pochowali synowie.

Dobrą godzinę spowiadałem obecnych na liturgii bliskich zmarłego oraz parafian obecnych na pogrzebie. W oczekiwaniu na penitentów podczytywałem sobie świetną publikację, którą polecam gorąco każdemu.

Gerhard Lohfink, Jeśli nie na ziemi, to gdzie? Nieoczywiste myśli o Bogu i świecie, Poznań 2017. Książka powstała z zapisków, które prowadził autor, a które to zapiski to cytaty, czy refleksje z czytanym lektur bądź obserwowanych zdarzeń.

Trafiłem między innymi na taki krótki zapisek: Przysłowie z pustyni. „Ten, który wykopał studnię, będzie wynagrodzony za każdego wielbłąda, który się z tej studni napije”.

Pomyślałem sobie: no tak! Pan Kazik wykopał studnię swoim pogrzebem! Wielu ugasiło pragnienie spotkania się z Miłosiernym Panem przez spowiedź i Eucharystię. Efekt taki, że nasza świątynia grzmiała modlitwą, świadomym udziałem w świętych tajemnicach, w skupieniu i z zaangażowaniem.

W homilii mówiłem o naszym powołaniu do bycia ludźmi miłosierdzia. Byśmy sami w Miłosierdziu Bożym, w Jego kontemplacji się zatopiwszy, wydawali owoc uczynków miłosiernych w świecie, w którym żyjemy.

 Od wczoraj bodajże, w social media można natrafić na tzw „hasztag” #JestemLGBT

Różni ludzie lansują w ten sposób swoją bądź to przynależność, bądź gotowość to służby w promowaniu ideologii LGBT (ideologii, która promuje jako coś zupełnie naturalnego, zwyczajnego, bycie lesbijką, gejem, biseksualistą, transseksualistą). Nie mam zamiaru z tym dyskutować. Przynajmniej nie w tej notce. Wspominam o tym w jednym celu. Otóż, chciałbym zobaczyć, co mieliby ci ludzie od hasztagu #JestemLGBT do powiedzenia synom Pana Kazia, którzy to synowie w niespełna rok stracili obojga rodziców, co mieliby im do zaproponowania? Bo co do relacji zwrotnej, to nie mam wątpliwości, że Ci 3 chłopacy: Adam, Michał i Adrian mogliby dużo nauczyć beztroskich, kwestionujących porządek natury, ludzi, którzy próbują podważyć to, co  odkrył i w prostą regułę ubrał Święty Tomasz z Akwinu: dobro, to coś, co z samego faktu bycia dobrem napełnia naczynie, by potem z tego naczynia się rozlewać i napełniać sobą wszystko wokół.

Inny zaś święty, Patron dnia dzisiejszego – Ignacy Loyola odkrył równie ważną zależność, o której można poczytać np. w tym miejscu.

Powiem tylko krótko: tania, niskonakładowa przyjemność daje krótką pociechę, po czym zamienia się w gorycz. Ta zaś, która kosztuje przysłowiowe „krew, pot i łzy” nie dość że cieszy w czasie samego realizowania, to radością też napełnia po zrealizowaniu. Po prostu: dobre, jest zawsze dobre!

Panie Kazimierzu! Dobre czyny idą w ślad za Panem do Dobrego Boga. Zarówno te czyny, które Pan własnoręcznie powołał do zaistnienia, jak i te, które w czasie dopiero zaistnieją. Te kilka zdań, które napisałem, niech będą – daj Boże ! – jednym z tych dóbr, które za Pana sprawą, dzięki Pana współpracy z łaską Bożą, na tym świecie się pojawiły!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualnie czytam, Dzieje, misericordiae watch, Słowa o Słowie, Słowo, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz