I choćby przyszło tysiąc twarzoksiążek i każda i w inne okładce, to żadna nie da rady ludzkiej, przyjaznej gadce!

Nie jeden już raz w notkach blogowych pisałem o tym, że Internet dużo dobrego w moim kapłańskim życiu pomógł zrobić. Zresztą, samo to, że pisze kolejne notki, motywowane jest tym, że Czytelnicy dają mi mobilizację, komentując teksty, stawiając w nich pytania, czy dzieląc się w nich swoim doświadczeniami. Ta notka powstaje dzięki pewnemu Panu Grzegorzowi z Twittera, który podpowiedział mi, by skreślić parę zdań n/t zatrzymania rzeczywistości słowa w kontekście budowania relacji, a nie planowania ich ich. Od razu podchwyciłem temat, ponieważ chcę się podzielić swoim doświadczeniem w tej kwestii.

Gdzieś od 2003, może 2004 roku sporo czasu poświęcam na angażowanie się w bytność wirtualną. Wpierw przez kilka lat było sporo forów internetowych. Ewangelizacyjne, policyjne, Fronda, Rebelia. Potem Fejsuk oraz Twitter.

Dało mi to dużo w dziedzinie samorozwoju, formacji własnej, poznawania różnych spraw dotyczących szeroko rozumianego życia.  Dało wiele korzyści wymiernych w postaci rad, porad, podpowiedzi, krytyki, wyjaśnień, etc. Super sprawa! Jednak to, co najwięcej mi sprawiło radości oraz zbudowania to żywe relacje, spotkania z osobami z drugiej strony łącza internetowego. Były to wpierw spotkania z pojedynczymi osobami, z czasem spotkania w szerszym gronie – zjazdy/zloty forumowe, a także spotkania z osobami, które pierwszy kontakt ze mną miały poprzez bloga.

Tu ukłony i pozdrowienia dla Przesympatycznych, niezwykle Dobrych i Gościnnych Ser i Dusz, których posiadające osoby bez wątpienia wiedzą, że to własne o nich!

Spotkania, o których wspomniałem mają niesamowitą wartość. Słowa wypowiadane do siebie twarzą w twarz, w określonych sceneriach, ubrane w emocje, uczucia, zapachy, dźwięki, kolory, mimikę, gesty – to po prostu coś, co jest niezwykłe i bardzo poruszające, wyzwalające dla mnie na ten przykład, w tej chwili nawet – tęsknotę, plany, by ją zamienić w radość spotkania.

Był taki moment, że znajomych na Fejsbuku miałem ponad 2 tysiące, jak nie więcej. Z czasem jednak dojrzałem do tego, by odchudzić to grono. Kierowałem się jednym kryterium: relacji noszącej co najmniej znamiona znajomości. Tak więc patrzyłem na to, czy się znamy realnie, albo czy rodziną jesteśmy, albo czy nas jakaś wspólna droga łączy: np wspólne „forumowanie”. Tak mi upłynęło parę lat. Jednak po jakimś czasie nadszedł moment kolejnego „przesiewu”: przyjąłem kryterium  interakcji wzajemnych. Tu proces trwa. Przyglądam się tam swoim reakcjom na aktywności znajomych, jak i sam przykładam wagę do tego, jak znajomi z mediów społecznościowych objawiają się na moim profilu. Dziś tych Znajomych jest niespełna 400, z czego myślę, że ponad połowę, znam osobiście, a przynajmniej choć raz spotkaliśmy się.

Jest parę osób, z którymi poznawszy się poprzez sieć WWW, udało się spotkać w rzeczywistości, a potem, dzięki Bożej Opatrzności, zaczęły się tworzyć relacje głębsze, zdążające w kierunku przyjaźni, o czym jestem głęboko przekonany. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie było objawienia się sobie poprzez słowo mówiono, wypowiadane na żywo, jak pisałem wyżej. Dla mnie jest to swoiste urzeczywistnienie prawdy teologicznej, że uczestniczymy w stwórczym akcie Boga, stwarzając relacje, których On dla nas potrzebuje, bo wszak żyjemy nie dla siebie , lecz dla Niego. Pan aranżuje okoliczności, a my niesiemy Jego przesłanie tam, gdzie On tego potrzebuje i w taki sposób, w jaki to zaplanował. A że Sam działa Słowem, to tez i naszym słowom daje moc. Niech Bóg będzie uwielbiony w osobach, które poznałem poprzez aktywność w mediach elektronicznych!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

11 odpowiedzi na I choćby przyszło tysiąc twarzoksiążek i każda i w inne okładce, to żadna nie da rady ludzkiej, przyjaznej gadce!

  1. Cosik mi w tym brakuje,ale czasem myślę że nic straconego😊.Pozdrawiam Księdza😊.

  2. Ks. Marek pisze:

    Pani Magdo, jasne, że brakuje! Ale nic straconego! a poza tym każda sugestia na wage złota!

  3. annnika2 pisze:

    Po prostu pozdrawiam 🙂 i do jeszcze zobaczenia 🙂

  4. zwykły tata pisze:

    Fajnie ksiądz to ubrał w słowa. Pozdrawiam

  5. Anna pisze:

    Zapominamy, że ilość FB-znajomych nijak często ma się do bycia wśród ludzi. To jak w tłumie, dużo tego i nic z tego… Ale jeżeli tylko znajdzie się perełka to to zaczyna mieć sens 🙂

Zostaw komentarz