Nieco spóźniona polecanka, cały czas jednak aktualna!
W kwietniowym numerze miesięcznika „W Drodze”, znajdziemy ciekawą rozmowę z liturgista, o. Dominikiem Jurczakiem OP nt liturgii Kościoła. (Dzieło całego Kościoła, 4/2019, ss 121-129)
W artykule znajdziemy krótką historię reformy Mszy Świętej. A przy okazji również wspomniane są okoliczności zmian, które nie do końca chyba powinny się były znaleźć – choćby sprawa łaciny. W dokumencie soborowym jest mowa o możliwości przyznania więcej miejsca językom narodowym, a praktyka jest taka, że one zajęły 100 procent „objętości” liturgii. Niezmiernie dla mnie ważnym spostrzeżeniem o. Jurczaka jest to, że żadnym rozwiązaniem jest powrót do przeszłości. Trzeba się wysilić, by wsłuchać się na nowo w głos Ojców Soborowych, wejść w ich myśl i zacząć ją realizować. Odrzucać na bok łatwiznę, a wznosić się ku temu co na wysokości. Zresztą, nie tylko gdy idzie o liturgię. Równie ważne jest to, że autor zauważa, iż reforma liturgii nie może być inspirowana dostosowywaniem się do współczesności, bo grozi to skrojeniem, liturgii na miarę wyłącznie ludzką, spłaszczoną. Liturgia ma być spotkaniem z Bogiem, nie z wyobrażeniem o Nim. Bóg jest Źródłem i Celem liturgii.
Ciekawostką dla mnie, która dzielę się tu z Wami, Szanowni Czytelnicy, jest pewien konkret z liturgii małżeństwa. O. Jurczak wspomina w artykule, że w reformie liturgii powierzchownie zostało potraktowane małżeństwo. Chodzi o to, że za bardzo podkreśla się prawny charakter przymierza, przy pominięciu faktu, iż najstarszym i centralnym elementem rytuału zaślubin jest błogosławieństwo, mocno rozbudowane, a mające swe miejsce zaraz po Modlitwie Pańskiej. Powiem szczerze, że to dla mnie nowość, zaskoczenie, odkrycie wręcz!
Świetnie puentuje ojciec Jurczak prymat kategorii prawnych nad pastoralno-teologicznymi, kiedy wspomina, że w naszych kuriach są komórki badające ważność małżeństw, bądź jej braku, przy jednoczesnym braku wydziałów d/d namaszczenia chorych.
Uważam, że choć jest w tym nutka sarkazmu, to jednak dotknięte zostaje sedno sprawy. Zbyt wiele przykładamy wagi do prawa, kanoniczności, pewnych ram, z którymi nam zbyt blisko do ducha tego świata. W Kościele, zauważam to jako ksiądz, który sam temu też niestety ulega, zbyt często przedkłada się literę prawa ponad Ducha. I nie chodzi tu o laksyzm, rozluźnienie dyscypliny prawnej, o zarzucenie wymagań. Bardziej mam na myśli ślepe podporządkowanie się ludzkiemu pragmatyzmowi, który nie ma podstaw teologicznych, zamiast autentycznego „sentire cum Ecclesiae” – współodczuwania z Kościołem, Który z całym stworzeniem „z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia”. Rz 8, 19-22
Podsumowując, o. Jurczak w całym tekście-wywiadzie z nim, konsekwentnie prowadzi Czytelnika ku Chrystusowi, Ku Któremu jest zorientowana liturgia, i Którego ma uobecniać. I to się nazywa bycie W Drodze! Towarzysząc współpielgrzymującym ku Wieczności w Bogu!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Znam osobiście o.Dominika Jurczaka-kopalnia wiedzy na temat iturgii. Świetny rozmówca i kapłan.
Pójście po literze prawa w każdej dziedzinie może być pokusą do zatracenia istoty rzeczy. Najlepszym tego przykładem jest małżeństwo. Można do śmierci nie opuścić. , ale i rodziców się nie opuszcza i kocha do śmierci, i jest się wobec nich uczciwy.. .
Tu chodzi o coś znacznie więcej niż prawo. Ba sami mamy oczekiwania o wiele większe niż prawo.. . A chrześcijaństwo i Liturgia to przecież historia miłosna.. .