Nawet z 4 liter wołu Bóg może wyprowadzić zbawienie

Parę dni temu spotkałem byłego parafianina, z parafii, gdzie stawiałem pierwsze kroki jako ksiądz. Ostatni raz widziałem się z nim z dobre 13 lat temu. Był mężem żonie i ojcem dzieciom, chyba dwoje ich mieli. Syna i córkę.

Prawdę powiedziawszy, gdyby nie kolega, to bym w ogóle nie wiedział, że to jest ten człowiek sprzed 13 lat. Okazało się, że nie jest już ze swoją ślubną, sakramentalną żoną. Nowa matka jego dzieci to kobieta, która jest może z 10 – 12 lat starsza od jego pierworodnej córki. Sposób zaś, w jaki poinformował mnie o fakcie rozwodu, głowę daję, mógłby świadczyć jednocześnie o stosunku do małżonki: prześmiewczy. Taki to był diabelski chichot, czy wręcz charkot… Zabolało mnie serce na to wszystko, smutek uderzył też dość mocno.

Wszystko to działo się w kontekście czytań mszalnych z minionej niedzieli, albowiem cały czas doskwierała mi posucha w natchnieniu do szukania tematu przewodniego na homilię.

  1. Eliasz powołuje Elizeusza na następcę w prorokowaniu Izraelowi.

Eliasz – prorok jak ogień, przyuczył niejako, wychował Elizeusza jako kontynuatora misji zachowywania w przytomności wiary i wierności Bogu Narodu Wybranego. „Klisza Boża”, jakiej był Eliasz posiadaczem, była wyraźna, bardziej niż jakakolwiek technologa choćby i 777000K! Elizeusz także niczym w tej jakości nie odbiegał.

Trudno się dziś dziwić, że tak wielkie mamy problemy z wiernością, wytrwałością, cierpliwością, panowaniem nad emocjami, tożsamością deklaracji i działania, skoro „klisza Boża” w nas tak bardzo zatarta, rozmyta. W rodzinach, pośród świeckich jak i duchownych, brakuje wyraźnie „utrwalaczy” cnót, postaw i zachowań, które by wywierały głęboki szacunek do tego, co święte. Rozwody, odejścia z kapłaństwa  – godzą te wybory w opcję fundamentalną. Może nie w sposób ostateczny, ale jednak naruszający fundamenty, jakie Bóg zakreślił w Dekalogu. Krótko mówiąc, to działania przypominające regulację jasności oświetlenia w pokoju, gdy są zasłonięte okna. W pewnym momencie jest ciemno jak w przysłowiowym Egipcie. Człowiek traci orientacje, i żyje jedynie wyobrażeniami. Nam zaś, katolikom, Kościołowi, potrzeba światła Prawdy! Potrzeba nam proroków jak ogień, na wzór Eliasza, Elizeusza i innych – na miarę społeczności takich, jak rodzina, czy to świecka, czy życia konsekrowanego.

  1. Lisy mają nory, ptaki mają gniazda…

Życie w bliskości z Jezusem to nie landszafcik! To bardzo często odrzucenie, nastawanie na życie, krew, pot i łzy! Im szybciej sobie zdamy o tym sprawę, tym lepiej dla nas i dla Kościoła. Potrzebujemy mieć cały czas w polu widzenia perspektywę Jerozolimy, Golgoty, Krzyża, zdrady, tłuszczy, tego wszystkiego, co znamy z Wielkiego Tygodnia. Oczywiście, nie musimy się porównywać z Jezusem, ale też i – z drugiej strony – nie powinniśmy się usprawiedliwiać, wybielać, że słabi, że mało wytrwali, że pełni wad. Wystarczy, że będziemy czujnie reflektowali nad samymi sobą, a reflektorem będzie Chrystus obecny w Słowie oraz we Wspólnocie.

Znam sporo sytuacji, kiedy to małżonkowie odeszli ze wspólnot i od dzielenia się w nich Słowem, by w konsekwencji odpłynąć na antypody Prawdy o sobie, o Kościele, o Bogu… Podobnie, gdy idzie o duchownych, czy osoby życia konsekrowanego. Ba! Widzę świat wokół siebie, nasze kapłańskie etosy. Gadamy, ale nie rozmawiamy, dotykamy tylko bardzo podskórnie spraw fundamentalnych dla naszego życia. A i nierzadko tej podskórności potrafi zabraknąć. Kto wie, czy rana przestępstw pedofilskich nie jest takim czasem, który według Bożej logiki, że z największego zła może Bóg wyprowadzić dobro – jest szansą czy wręcz czasem danym od Boga, by dać Mu się nająć, choćby na ostatnią godzinę dnia, by otrzymać zapłatę wg miary Boskiego Gospodarza.

Przyłożyliśmy rękę do pługa, by uprawiać glebę życia pod Królestwo Boże. Czy to na sposób małżeństwa, czy kapłaństwa. Odwracanie się od pługa, to odcięcie się od Celu i Sensu. Prosta droga do znienawidzenia siebie, drugiego oraz Najwyższego!

Panie Boże! Niejeden z nas tak żyje, jak Elizeusz przed powołaniem, że patrzy, na d**y wołowe i na placki, jakie z nich od czasu do czasu polecą na ziemię! Nieraz w nie wdepniemy i niesiemy ich fetor po ścieżce życia. Nikt od tego nie jest wolny. Prosimy Cie Panie, Boski Gospodarzu, wzmocnij w nas ducha i wolę, byśmy oczyma swych dusz widzieli i słyszeli Eliaszów, których nam posyłasz, by nas namaszczali na swych następców w służbie Tobie i Tylko Tobie!

Daj nam też silne ręce i ostry wzrok, byśmy nie tracili Ciebie jako Źródła i Celu naszych dążności i pragnień!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Biblia, Formacja Sumienia, Puncta, Słowa o Słowie, Słowo, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Nawet z 4 liter wołu Bóg może wyprowadzić zbawienie

  1. Na życzenie Autorki komentarza, usunąłem jego treść.

Zostaw komentarz