Kilka refleksji nad wystąpieniem Pana z Liberte

Kolega mnie przekonał, że ten „performance” Pana Jażdżewskiego pokazuje w prosty sposób, iż ludziom potrzeba Orędzia Ewangelii w Kościele. Pragną go, jak psalmiczna łania pragnie wody ze strumienia!

Zapytacie pewnie: ale jak?

Odpowiem Wam. Dodam tylko, że nie do końca zgadzam się z poglądem mego kolegi, nie do końca ostro widzę jego argumentacje. Dlatego dzielę się swoją własną.

Tydzień temu byłem w Cenacolo w Medjugorie. Słuchałem świadectwa mężczyzny, gdzieś pewnie koło 40 tki. W osobnym wpisie podzielę się szczegółami tego, o czym mówił. Tu odwołam się do jednej tylko kwestii.

W Cenacolo muszą żyć ludzie prawdziwym życiem, bo po nie do Wieczernika przyszli. Jeśli we wspólnocie zacznie się pojawiać blichtr świata zza bramy, to ci, którzy ów blichtr poczuli, wrócą tam, gdzie sami w nim brylowali.

Przeczytałem sobie pobieżnie wystąpienie rednacza Liberte – pisemka o nachyleniu marksistowskim, żeby było jasne. Wynotowałem sobie kilka spostrzeżeń.

  1. Pan Jażdżewski na wstępie już porównuje się do Prince`a skandalisty i celebryty, który zakończył swój hazardowny żywot, jak można było przypuszczać, zbyt wcześnie. Poniósł konsekwencje hazardowności…
  2. Ubolewa także, oczywiście, w żartobliwy sposób, ale jednak wyrażonym formalnie wprost trudnym losem supportera – czyli takiej trochę „zapchajdziury”.
  3. Obawia się, czy SOP zadbał o to, by nie oberwał warzywami, jak nie spełni oczekiwań gawiedzi.
  4. Po tych 3 punktach wstępu przechodzi do odsłonienia przyłbicy, zza której na świat spogląda oblicze genetycznego marksisty, którego motorem napędowym jest walka klasowa, której apogeum jest walka z religią, a ostatecznie z Bogiem. Atak zaczyna od zacytowania Konwickiego, przechodząc potem swobodnie do perorowania osobistego w tej kwestii. Całkiem sporo miejsca temu poświęca. Nieproporcjonalnie dużo. Nie wie, zapomniał, albo nie przyjmuje do wiadomości, że agresja to domena słabeuszy i tchórzy. (Warto sobie tu poczytać o teorii komunikacji wyrażonej przez M. Rosenberga)
  5. Przechodzi do „ochów i achów” zachwytu wyrażonych dla feminizmu i tego, co w tę ideologię się wpisuje: aborcja, antykoncepcja, etc. To wg mnie konsekwencja tchórzostwa i dekownictwo. Znów się odwołam do praktyki duchownego. WSZYSTKIE kobiety, jakie dotąd spowiadałem z grzechu aborcji, były pozostawione samym sobie, lub też zmuszane przez partnerów do aborcji. Feminizm, i zachwycanie się nim przez mężczyzn, to młyn na wodę zrzucania odpowiedzialności, bycia niedecyzyjnym, niemęskim. Beneficjentem feminizmu są ZAWSZE mężczyźni.
  6. Rednacz Liberte wreszcie roztkliwia się nad rolą bycia projektantem przyszłości swoich dzieci, niczym romantyczny poeta. Ciekawe to! Bo krytykowanemu, czy właściwie oblanemu ściekiem inwektyw Kościołowi, duchowieństwu i wierzącym odmawia prawa do rządu dusz, sam po to prawo sięgając, jako projektant przyszłości swych pociech. Tupet? Pycha? Czy po prostu brak kontaktu z emocjami? Trudno mi jednoznacznie powiedzieć. Ale takie oto uwagi na myśl mi się rzuciły, pod wpływem lektury i słuchania Pana marksisty.

Mam wrażenie, graniczące z przekonaniem, o pewności, że Pan rednacz wywodzi się ze świata obaw i lęków. Mocno mu one towarzyszą, co słychać w nucie jego głosu. I tu znów wrócę do Cenacolo.

My, katolicy w Polsce pełni jesteśmy leków, obaw i uprzedzeń. Wstydzimy się naszej wiary, traktujemy ją instrumentalnie, chcąc się wybić, albo odegrać. Tymczasem jest nam dany Szczepan, diakon z Jerozolimy, pierwszy męczennik, wskazujący na konieczność dawania świadectwa o wierze w Zmartwychwstałego aż po śmierć, ale jest i Jezus, Chleb Żywy, do Którego wpierw wystarczy po prostu przychodzić, sięgać po Niego, by potem Go rozumieć, w Nim mieć odpocznienie. Dużo stosunkowo o Bogu mówimy, ale ciągle zbyt mało Nim żyjemy…

Panie Jażdzewski, ja Pana lojalnie informuję, jak człowiek człowieka, że marksizm to pseudonaukowa wersja satanizmu, jak rzekł był Jakub Wędrowycz w prozie A. Pilipiuka.

Jako zaś ksiądz mówię Panu i wszystkim tym, co mają poglądy podobne Pańskim: Bóg, którego albo nie poznaliście, albo którego z jakichś względów odrzuciliście, samych Was nie zostawi. Będzie się nieustannie Wami interesował, ale wam potrzeba „okularów” wiary, byście Jego troskę dostrzegli i przyjęli. O to się dla Was modlę.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje, Variae i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz