Dziś w Liturgii Słowa Bożego słyszymy/czytamy:
„Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Każdego dnia od Paschy Chrystusa to wszystko wciąż się dzieje. Zbawcza ofiara Pana Jezusa trwa już od 20 stuleci. Realizuje się w każdej Ofierze Mszy Świętej, dokonuje się w naszym życiu. Każdego dnia skazujemy Chrystusa na śmierć, szydzimy z niego, biczujemy i krzyżujemy Go. Może nie to, ż każdy z nas, lecz ogólnie, jako ludzie, synowie Adama i Ewy, noszący w sobie trująca spuściznę grzechu z Edenu. Jest jednak dla nas Dobra Nowina! Chrystus cały czas – na szczęście dla nas, powstaje z martwych: w Eucharystii, w uczynkach wiary, miłosierdzia. Zwycięża demona, który nas zwodzi, oszukuje, mami i poniża. I tak dzień w dzień.
Matka Zebedeuszów wyszła z prywatą do Jezusa – czytamy w dalszej części perykopy z dnia. Pozostali apostołowie, jak się zwiedzieli w czym rzecz, zaczęli szemrać między sobą, przygadywać sobie. Prościej jest (nolens volens ) wydać wyrok na Pana, wyszydzić Go, sponiewierać i zabić, niż trwać w klimacie Taboru – Panie, dobrze nam tu być (z Tobą!)
Taka sytuacja. Przychodzi do mnie człowiek w stanie mocno wskazującym na spożycie. Pierwszy odruch – urazowy. Tak mam, po prostu. Nie chlubię się tym, ale dla sensu wpisu, dzielę się owym faktem.
Kilka zdań przekomarzania się z wieczornym gościem, w końcu skupiam się na jego potrzebie. Jest mu zimno, na dworze ciemno, a do domu dość daleko. Nie ma opcji powrotu tą samą drogą jak do nas do wsi. Po ustaleniu skąd człowiek jest, udało się poinformować jego bliskich, którzy zajęli się transferem „od drzwi do drzwi”.
Po wszystkim siadam do nieszporów, a tam antyfona do Magnificat:
Syn Człowieczy będzie wydany poganom * na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie, / a trzeciego dnia zmartwychwstanie.
No i co? Wstydu deko się najadłem, bo i się na poganina załapałem, i na szydercę też. Jakby dobrze poszukał, to i bicza też bym się w ręku swym dopatrzył. Dzięki Bogu, łaska uprzednia zadziałała, że przyszło opamiętanie i zaczęło się miłosierdzie.
Dobrze jest spotkać Jezusa na Eucharystii, na Drodze Krzyżowej, w słowach życzliwości. Ale jeszcze lepiej jest przeżyć trochę czasu – oby jak najwięcej, w klimacie Taboru, a przynajmniej nie dokładania się do męczeństwa Chrystusa. Wówczas więcej będzie szans na realizację tego, co czyni Pan: służy, nie oglądając się na służbę sobie. !
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.