Niedzielny dreszczowiec po 3 dekadach czyli o tym, że wszystko dzieje się po coś!

Wpis niniejszy dedykuję ludziom z Twittera. Oni dziś swoim zorganizowaniem i życzliwością zmobilizowali mnie, by podzielić się ze wszystkimi Czytelnikami bloga kawałkiem historii mego życia. Historii, która w moim odczuciu bardzo mocno przystaje do historii Saula i Dawida, jaka nam była dziś prezentowania w Liturgii Słowa Bożego na Mszy Świętej.

https://twitter.com/keram_iksmodar/status/1099615727907155968

Poniższą historię wplotłem też w dzisiejszą homilię, dzieląc się nią z moimi Zacnymi Parafianami.

Historia ta do dziś dnia, choć miała miejsce grubo ponad 30 lat temu, sprawia, że na samą myśl o niej przebiega mnie zimny dreszcz. Ale też, z pozycji 40 latka widzę to jedno, bardzo wyraźnie i bez żadnego „ale”: Bóg jest miłością i kocha mnie taką miłością, że ja nawet nie mam słów, by jej intensywność, głębię, opisać. Niech więc opisem będzie ów kawałek mego życia, którym się z Wami dzielę.

Miałem 7, może 8 lat. Góra 9. Było niedzielne popołudnie. Z odwiedzinami do rodziców przyjechał ich znajomy, milicjant. Był na służbie. Przybył służbowym motocyklem, miał mundur na sobie, cały „rynsztunek”: pałka, kask, raportówka, pas z Bronia i ładownicami. Pan Mietek przywitał się ze  wszystkimi w domu, a do mnie z uśmiechem rzekł: ty Marek to chyba milicjantem byś chciał być, co? Po czym nie bardzo chyba nawet czekając na moja reakcję, wręczył mi w oka mgnieniu rozładowany pistolet. Magazynek wrzucił do raportówki, a ją gdzieś w bok odłożył. Rodzice z gościem poszli pić kawę, a ja biegałem po domu oraz przed wejściem do niego, i mierząc do niewidzialnym czarnych charakterów, Bang!, Bang! Strzelałem z prawdziwego gnata! Jednak po dłuższej chwili znudziło mi się to Bang, Bang! Coś mnie pchnęło, by poszukać raportówki w której był magazynek. Znalazłem ją, sama wręcz pod me ręce weszła. Wyjąłem magazynek i zacząłem go przymierzać do pistoletu. Próbowałem na parę sposobów, ale cały czas coś nie pasowało. Dzięki Bogu! Moje dziecięce rączki miały za mało siły, by docisnąć magazynek, by zamek załapał. I z takim niedociśniętym magazynkiem w pukawce wleciałem do pokoju, w którym rodzice przyjmowali gościa. Widziałem w jednej sekundzie pobladłe z przerażenia twarze rodziców oraz skupiony na mnie wzrok Pana Mietka. Podszedł do mnie z uśmiechem, położył mi jedną rękę na ramieniu, a drugą delikatnie ale zdecydowanie zniżył moją rękę, w której była broń, kierując ją ku podłodze. Wyjąwszy mi ją z ręki, zabezpieczył ją i już od tej pory trzymał przy sobie. Pamiętam, że trochę było gadania wokół tego tematu, ale koniec końców, nigdy już potem do sprawy nie wracano w mojej rodzinie.

Dopiero teraz, po tych 30 latach zdaję sobie sprawę z grozy sytuacji. Jak cienka jest granica między emocjami a działaniem oraz jak bardzo niewiele potrzeba, by zniszczyć życie sobie i innym.

W kontekście czytania z 1 ks. Samuela dochodzi do głębi mej duszy głos Dawida, żeby nie podnosić ręki na Bożego Pomazańca, którym ostatecznie, do jakichś miar jest każdy człowiek. Wszak przynajmniej jako chrześcijanie, jesteśmy wszyscy namaszczeni Duchem Świętym, mając za zadanie objawiać Ojca poprzez uczynki i postawy, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii.

Cała ta historia z pistoletem uczy mnie, że „dzida” emocji, które nierzadko z wielką łatwością potrafią zawładnąć rozumem, potrzebuje być pilnowana przez jej posiadacza, który ma pokój w sercu, i nie goni po kniejach bitewnych powodowany nienawiścią, gniewem, zazdrością i innymi złymi emocjami. Znam swoje życie, jego koleje aż do dziś. Wzruszam się, kiedy widzę, jak przez rozmaite zdarzenia z mego żywota Bóg pokazywał mnie oraz moim bliskim, co ważne w życiu, warte wzięcia pod refleksję, by potem wzrastać na chwalę Bożą i ludzki pożytek. Z niektórymi sprawami się udało. Z niektórymi nie uda się już, a inne czekają w kolejce, kiedy Pan da znak!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Dzieje, Puncta, Słowa o Słowie, Słowo, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Niedzielny dreszczowiec po 3 dekadach czyli o tym, że wszystko dzieje się po coś!

  1. Your point of view caught my eye and was very interesting. Thanks. I have a question for you.

Zostaw komentarz