Jezus Chrystus i czeski film

Zakończył się adwent. Ba! Już niezły rozpęd wziął Nowy Rok Pański 2019! Jeszcze kilka dni, a do prezbiteriów naszych świątyń wróci zieleń szat liturgicznych. Choć jeszcze do 2 lutego można usłyszeć w czasie nabożeństw kolędy, to jednak codzienny przekaz Słowa Bożego, szczególnie Ewangelii, będzie koncentrował naszą uwagę na Osobie i Czynach Jezusa Chrystusa, Który po chrzcie w Jordanie rozpoczął swą publiczną działalność. Jako, iż na początku adwentu rozpocząłem prezentację 5 dróg, którymi Bóg szuka nas w świecie, chcę cykl dokończyć, i tym samym pociągnąć owe swoiste blogowe rekolekcje, które stanowią uprzednie wpisy:

Jak się dać znaleźć Bogu?

Detoks

O myśleniu Boga w nas

Oczyszczenie przez Słowo

Zanim jednak przejdę do podzielenia się przemyśleniami n/t Jezusa Chrystusa, Który został posłany przez Ojca, by nas znaleźć i zaprowadzić do Domu Ojca, wpierw chce podzielić się z Wami, Szanowni Czytelnicy, kilkoma zdaniami refleksji nad tym, co było moim postanowieniem na Adwent. Dla niezorientowanych polecam tekst „Detoks”.

Dobrze mi było z rezygnacją z mediów społecznościowych. Choć w pewnym momencie złapałem się na tym, że kombinuję. WhatsUp całkiem nieźle kamuflował wryte nawyki… Pewna dobra dusza, zwróciła mi na to uwagę, uświadamiając mi kombinowanie. Różnie potem było. Ale cały czas mi towarzyszyła refleksja. Dzięki Ci, Marta!

Detoks mi bez osłonek uświadomił, ile czasu marnuję na bzdury w sumie. Na rzeczy, które nic nie wnoszą w me życie – nic dobrego! Bo złego to bardzo wiele!

Dziś mi FB przypomniał myśl sprzed 3 lat, którą z Bożą pomocą wyekspediowałem na ścianę FB:

Nie wszystkie światła na skrzyżowaniach dróg, którymi zdążam w trakcie podróży są dla mnie. Tak samo jest z pragnieniami, które się we mnie pojawiają. Choć wszystkie są we mnie, nie wszystkie są dla mnie. Trzeba wybierać te właściwe.

 Zaglądam na Fejsika (choć nie publikuję tam nic) a i Twittera też używam. Znacznie mniej tego drugiego. Przynajmniej na obecny czas. Oba te media mnie osobiście kojarzą się z samotnością, izolacjonizmem, i niestety, ale też z hejtem. Demon ma niezłe używanie, kiedy uda mu się ze mnie zrobić małpę, rzucającą się w podskokach do każdego sygnalizatora świetlnego, który jaskrawą poświatą daje po oczach w zadymce informacyjnego szumu i emocjonalnej kakofonii reakcji tożsamości, mających przeświadczenie o własnej przenikliwości i nieomylności, znających się na wszystkim i gotowym swe przekonania wbijać innym do pikseli monitorów, matryc LCD/LED…

Nie chce się jednak jakoś wynosić, wybielać przed Czytelnikami. Ten czas detoksu tak naprawdę dopiero dziś, teraz, wydaje owoce. Dokładnie teraz, kiedy piszę niniejszą notkę. Przez ten szereg dni, czy tygodni straciłem, mimo wszystko, wiele okazji, by dać się znaleźć Jezusowi. Widzę te konkretne sytuacje, słyszę rozmowy, jakie odbyłem z ludźmi, pali mnie wstyd zaniedbania dobra, które mogłem spełnić, a nie uczyniłem tego. Oczywiście, wiele było też dokładnie odwrotnych sytuacji, gdzie wybrałem tak, jak należało wybrać. Ale …

Jest taki film, czeski zresztą, The Bridge (Most)

pss6o

W leciutko ponad 30 minutach, w filmie mamy wyłożoną teologię Ewangelii wg Św. Jana, której streszczenie zawiera się w Prologu (Jana 1, 1-18) oraz w 3 rozdziale tejże relacji ewangelicznej: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.

Mieć życie wieczne to znać Jezusa. Ale nie w znaczeniu posiadania informacji o Nim, lecz w znaczeniu posiadania relacji z Jezusem, więzi osobowej z Nim. W „czeskim filmie” świetnie jest pokazana prawda o tym, jakie są skutki braku tej relacji: grzech zaniedbania maszynisty, kierownika ruchu (ignorowanie znaków, niekontrolowanie sytuacji na linii kolejowej) a z drugiej strony odpowiedzialność za dziesiątki istnień ojca małego Lado. Ojca, który jak Bóg Ojciec nie szczędzi Swego Syna, by podróżnych ocalić.

Oczywiście, raczej mało prawdopodobne jest, byśmy stanęli w obliczu takiego dylematu, jak ojciec Lada, to pewne. Jednak życie składa się z setek, jeśli nie tysięcy małych dylematów, moralnych wyborów, które albo nas budują wewnętrznie albo rujnują. Te wszystkie sytuacje, które dzieją się przy zgodzie naszej woli, budują w nas albo osobowość ojca Lado i Lado, albo też maszynisty/kierownika ruchu. Poznając Jezusa Chrystusa i przyjmując Jego ofertę, zaproszenie do pójścia przez życie z Nim, stwarzam solidny fundament pod życie zdolne nawet do ofiary na miarę Lado i Jego ojca, odrzucając natomiast Syna Bożego, gardząc Nim powinienem mieć świadomość, że pociągi zdarzeń, osób, postaw, wartości, wykolejają się, przyczyniając się do cierpienia wielu.

Reasumując: Bóg umiłował świat i dał swego Syna, byśmy dzięki Niemu mieli życie wieczne. Każdy więc gest miłości w naszym życiu, miłości oczywiście bezinteresownej, niewyrachowanej, jest faktem potwierdzającym naszą osobową wieź z Chrystusem. Jeśli natomiast nie kocham, kieruję się własną korzyścią, swymi mniemaniami, buduje swoją próżność, roznosi śmierć. To po prostu piekło w czystej postaci.

Wybór pozostawiam każdemu z nas, indywidualnie.


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Formacja Sumienia, Mini-rekolecje, Puncta, Słowa o Słowie, Słowo, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Jezus Chrystus i czeski film

  1. Ewa P. pisze:

    To dobrze,że każdy może wybierac sobie sam. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, oczywiście nic w nadmiarze nie jest dobre.Przypuszczam ,że aktywność Księży na portalach społecznościowych jest wręcz niezbędna i duzo dobrego z tego się rodzi. Osobiście skorzystalam z wartościowych postów wstawianych przez Księdza np w okresie Wielkiego Postu,Adwentu(w ubieglych latach), Humoru ,kontaktów Księdzu też się należy, a
    np. mnie nie wszystko musi się podobać,bo akurat nie zawsze jest do mnie kierowane.To samo dotyczy ostatniego uaktywnienia się na WhatsApp Messenger, a może ,ktoryś z filmików ,zdjęć od Księdza otarł łzy komuś?, a może przypomnial o czymś?.Jedno zaprzecza drugiemu mówi się o nieprzystępności Księży,a jak się uaktywnią to fałszywa asceza Im się należy i zamknąć do klatki. niech siedzą i milczą w biedzie w samotności ponoć z Panem Bogiem,ktory żebyśmy nie byli sami wysyła nas do ludzi.
    J

  2. Ewa P. pisze:

    Spadek aktywności na portalach,na blogu,a wydawałoby się ,że przybędzie Księdzu czasu.

    • Ks. Marek pisze:

      I owszem, przybywa. Na inne rzeczy. Ale też i zaniedbuję się w blogu, takie mam, hmmm, rozeznanie. Warto od czasu do czasu coś skrobnąć. W sumie to nawet dla siebie, by mieć jakiś sygnał zwrotny, czy się rozwijam, czy też może, uwsteczniam. Oby nie!

  3. Ewa P. pisze:

    Ta łapka w dół to pomyłka. przepraszam.

    • Ks. Marek pisze:

      Zdarza się, Pani Ewo! Zresztą, nawet gdyby Pani dała łapkę w dół z całym przekonaniem, tez bym to przyjął. Ale dzięki za informację!

Zostaw komentarz