Pewnie już kilka razy w ostatnich dniach słyszałeś, jak ważna jest Świąteczną spowiedź. Na pasterce, na rekolekcjach… Faktycznie, przed Bożym Narodzeniem do konfesjonałów tłumy.
Ale właściwie, dlaczego akurat teraz? Dlaczego muszę spowiadać się akurat w tym narzuconym okresie? Teraz, gdy nie mogę pogodzić się ze stratą, zmagam się z chorobą i ogólnie nie mam siły na refleksję nad moim życiem…
Tak, to prawda. Ale, gdy Bóg przyjdzie, by powołać mnie do wieczności, też nie wybiorę sobie tego czasu. Przyjdzie mniej lub bardziej niespodziewanie. Może ta spowiedź Bożonarodzeniowa jest właśnie taką małą próbą (może jeszcze nie generalną) przed tym wydarzeniem?
I jeszcze jedno. Bóg urodził się w stajni. Ona też nie była jakoś specjalnie do tego przygotowana. Przeciwnie, to chyba najbardziej nieodpowiednie miejsce na narodziny Jego – Boga-Człowieka. W moim życiu On też chce przyjść do tych wszystkich miejsc, w których nie jestem jeszcze gotowa na Jego przyjęcie. Chce przyjść do mojego lęku, grzechu, niepewności jutra… Chce przyjść mimo że mnie wydaje się to najmniej odpowiedni moment. A może nie pomimo tego, ale właśnie dlatego?
Życzę Ci błogosławionych Świąt. Byś znalazł chwilę na to, by zatrzymać się i podziękować Mu za to, że wciąż na nowo rodzi się w Twoim życiu. Że wciąż puka do drzwi Twojej wewnętrznej stajenki. Może to właśnie On jest tym niezapowiedzianym gościem, dla którego przy Wigilijnym stole zostawiłeś puste nakrycie? Nie bój się Go przyjąć!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
O, jak miło! Witaj, Agnieszko po długiej przerwie!