Niemal 2 tygodnie minęły od wylogowania się z social media. Sporo mi to dało dobrego. W tym adwentowym czasie rozmów, posługi kapłańskiej, czy też w osobistej refleksji, często się odwołuję do tego faktu. Daję świadectwo o tym, że życie „tu i teraz” jest znacznie ciekawsze i zdecydowanie ważniejsze, niż eksploatowanie się emocjonalne, podczas scrollowania „łola, tajmlajna fejsa czy ćwierkacza”. Choć nie ukrywam, walczę z pokusami. A czasem one mnie pokonują. WhatsUp bywa czasem namiastką tego, od czego uciekłem. Poza tym, kiedy widzę mejle z powiadomieniami o wiadomościach na FB, mam momentami parcie, by reagować, doinformowywać co i jak. Szczęśliwie jednak, na myśleniu o tym się kończy. Przychodzi w porę opamiętanie.
Jest zatem cały czas rozum w użyciu oraz sumienie w służbie wyborom. Dodatkowo, tydzień temu (w sobotę, jutro, minie) zakończyliśmy rekolekcje w parafii. wygłosił je nam o. Jerzy Skawroń OCD. Mocne słowo do nas skierował. Obudził w nas świadomość, że cały czas potrzebujemy mieć świadomość, że służymy albo Bogu, albo diabłu. Idziemy albo za aniołami Boga, albo za sługami diabła. Albo nasze czyny wynikają z kontemplacji Trójcy Świętej, albo – jeśli kontemplacji i życia duchowego brak, idziemy na wieczne zatracenie. Albo napychamy kieszenie życiem, by zaspakajać tylko własne potrzeby, albo wspieramy się wzajemnie, dopomagając sobie wzajemnie do zbawienia, modlitwą i czynem – szczególnie podejmując w życiu trudne dobro. To był bez wątpienia Boży czas w naszej parafialnej wspólnocie.
To tyle, tytułem podsumowania poprzednich 2 dróg, którymi Bóg chce się nam dawać poznać, znaleźć.
Dziś droga 3. Droga Słowa Bożego
J 15, 3: Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.
Michael Quoist: Żeby spróbować kochać, trzeba być człowiekiem wyprostowanym, bogatym, panem samego siebie
Sługa Boży, Czcigodny Ksiądz Franciszek Blachnicki: A miłość polega na tym, żeby dawać. Miłość ostatecznie polega na tym, żeby dać siebie. Nie zatrzymywać siebie dla siebie, ale posiadać siebie po to, żeby ciągle dawać siebie. To jest istota miłości. […]
Słowo Boże oczyszcza. Jezus Chrystus jest Słowem Ojca. kto buduje na Słowie Chrystusa, czyli na Nim Samym, tego można porównać z domem zbudowanym na skale. Znamy tę opowieść Jezusa, prawda? Podzielę się z Wami kawałkiem swego życia. Bardzo często, podczas wizyty duszpasterskiej, w ramach modlitwy z prośba o błogosławieństwo dla domu i jego mieszkańców, czytam fragment PŚ, albo proszę gospodarzy o odczytanie. Wierzcie mi, że z reguły jest tak, że ten fragment staje się Słowem Życia dla rodziny, czy wręcz Słowem Prawdy.
Potrzebujemy słów, żeby siebie rozumieć, by ze sobą współpracować. Biblia, czyli Słowo Boże, jest nam dane, byśmy stawali się czyści – by Oblicze Boże jaśniało swym blaskiem w naszych duszach, by oświecało nasze sumienia. Byśmy rozumnie postępowali w miłości: posiadając siebie (panując nad sobą, nad swymi żądzami), umiejętnie i roztropnie dawali siebie innym.
Kiedyś usłyszałem od. O. Pelanowskiego coś, co mną poruszyło. Wpierw oburzając, a potem w pokorze przyjęte, zaczęło mnie poddawać swoistej obróbce. Ojciec Augustyn powiedział bowiem, że Pisma Świętego nie rozumie ten, który nie ma kontaktu z samym sobą. Oględnie mówiąc, taki „duchowy zombie”… Porusza się, ale nie rządzi własnym ja. Chodzi o to, że Bóg dał nam Siebie w Słowie – Chrystusie, i przez słowa o Słowie, spisane przez natchnionych autorów. Bóg, jako Niekwestionowany Miłośnik człowieka objawił nam prawdę o sobie. My zaś, nierzadko zamroczeni samymi sobą, swymi szaleństwami i grzechami, nadajemy na innych falach, mówimy innym językiem. Tej prawdy nie przyjmujemy, bo nie znamy języka Bożej Miłości. Potrzebujemy więc, jak gąbka, nasiąknąć tymi zdaniami o Bogu, Którego – jeśli tylko chcemy – możemy przyjąć, jako Pana i Króla naszego życia. Kto ma problem z uchwyceniem istoty problemu, niech przemyśli kwestię następującą: uważamy siebie nieraz za bardzo związanych z Bogiem, wręcz za Jego domowników, w sensie, że mamy przekonanie, iż wszystko robimy jak trzeba, że to świat jest na przekór nam. Mimo, że tyle Komunii Świętych żeśmy przyjęli, że tyle Słowa Bożego żeśmy usłyszeli i przeczytali, a mimo wszystko ciężko nam żyć, czujemy się nierozumiani, zbywani, by nie rzec, że traktowani z tak zwanego „buta”. Jeśli tak mamy, to wyraźny znak, że z Panem Jezusem się rozmijamy, i to nie On robi szeroki łuk wokół nas…
Cytowany wcześniej ojciec Quoist pisał też, że Żyć to przede wszystkim przyjąć swoje życie.
Słowo Boże bez wątpienia w tym zabiegu pomaga. Przyjąć swoje życie, czyli zobaczyć siebie w perspektywie zbawczej ze wszystkimi swymi ograniczeniami, słabościami, zależnościami. Z brakiem kontaktu z samym sobą, z uczuciami i emocjami, które pojawiają się w mym życiu. Inaczej mówiąc, odkrywając swą pustkę mogę dopiero zdecydować się na jej zagospodarowanie, lub też na powiększenie jej… W obu wypadkach będę musiał się skonfrontować ze skutkami swego wyboru.
Mów zatem Panie, sługa Twój słucha! Panie, oczyść mnie!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Już dawno ksiądz pisał tak głębokie refleksje.
Odwyk od mediów uważam za niezwykle owocny, tak trzymać. Praca nad sobą jest współpracą z Bogiem jak mówi KKK.
W czas, który aktualnie przeżywam zmagając się z chorobą stanu psychiczno emocjonalnego, ten wpis ukazuje pewną głębię i istotną rolę świadomego przyjmowania łaski. Istotne z punktu rozmijania się z nią. Jednocześnie w mojej niemocy doświadczam rozmijania się z Jezusem i Jego prowadzeniem, co wczorajsze Słowo mi ukazało:
2Kor12,9-10
lecz [Pan] mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, (…) w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.
Rz13,8-14
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa. A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.
Tak więc, dla mnie ten wpis jest głębszą refleksją w obecnych trudnościach.
Bóg zapłać!
Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję pani za komentarz. Polecam Panią w modlitwie.
Będę wracać do tego wpisu nie jeden raz, dziękuję!
Pingback: Jezus Chrystus i czeski film | Verum elevans hominem