Na początek Czytania mszalne w środę
Powoli doganiam wspominaną w Ewangelii niewiastę, żonę 7 braci*. Wczoraj, czytając te perykopę, pierwszy raz na nią tak spojrzałem, jakby chcieli tego faryzeusze. I tak oto „wszedłem” w to Słowo! Przecież to, że ktoś jest księdzem, a ktoś inny małżonkiem, to dla nas, ludzi, pożyteczne! Bóg nas może zbawić w każdym momencie naszego życia, i w każdym stanie przez nas wybranym. To, że jedni są małżonkami, a inni bezżennymi, to nasz wybór, a nie konieczność narzucona przez Boga czy – zachowaj nas Panie! przez świat, czy samemu sobie! Nic, co my damy Bogu, bardziej Boskiego z Niego nie uczyni. Jednak ofiarując Jemu siebie, nasze życie, zdolności, etc, przyczyniamy się do naszego zbawienia! Doskonale się to konkretyzuje w Wielkiej Doksologii, podczas każdej Mszy Świętej:
Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, * Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, * w jedności Ducha Świętego,* wszelka cześć i chwała, * przez wszystkie wieki wieków. Amen!
To, kim jesteśmy, co robimy, jaki styl życia wybieramy, dokonuje się przez wzgląd na Chrystusa, przez zbawczy zamiar Boga. I o ile się „trzymamy” Chrystusa, jak apostołowie, Kościół Wieczernika, o tyle nie trwamy w błędzie. I przeciwnie – jak odpadamy od Wieczernika, i usiłujemy coś tam mądrować, to wtedy jesteśmy w „wielkim błędzie”, jako rzecze Chrystus.
* obecnie posługuję w 6 parafii. Jest to wg mnie bardzo konkretna analogia do małżeństwa. Przy sądzie ostatecznym nie będzie sobie żadna grupa parafian rościć do mnie praw, jako duszpasterza, ani odwrotnie. Po tej stronie życia – i owszem.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.