Wpis dedykowany oczekującym na owe notki blogowe
Co jakiś czas dowiaduję się bezpośrednio i wprost, albo bez ogródki, że blog jest czytany i że przerw sporo w „emitowaniu” nowych wpisów. Tak więc mea culpa, Panie i Panowie, Czytelnicy, cierpliwi i taktowni!
Niektórzy z Was, co mnie nieco bliżej znacie, i widują mnie w przestrzeni internetowej, wiedzą, że ostatnimi czasy sporo uwagi poświęcam poezji i jej twórcom. Zwłaszcza z XX międzywojennego, z naszego Polskiego podwórka. Tuwim, Lechoń, Staff, wielu innych. Powiem Wam, że kiedy było trzeba ich czytać, interpretować i rozumieć – to mię alergia brała i odrzut siarczysty! A teraz, proszę! Odwrót o 180 stopni!
Mogłem się tego spodziewać… wszak i palenie rzuciłem*, kawę z mlekiem piję, słucham muzyki, którą robili szarpidruci w surdutach… wszystko zupełnie na odwrót niż dawniej… Ot, takie to cuda i dziwy w moim życiu się pojawiły.!
I nie powiem, rad z nich bardzo jestem! Stąd też radością mą dzielę się z Wami, ciekaw, co powiecie, jakie emocje i odczucia wyrazicie, i czy w ogóle to uczynicie? Będzie mi miło niezmiernie!
Tym samym nadchodzi nowa, kolejna już era bloga. Jednak bez – póki co, zmiany nazwy, bo i po co? Przecież nic tak bardzo trafnie nie będzie oddawać głębi hasła: Prawda podnosi człowieka, jak właśnie pisania o tym, co mnie podnosi i czym, jak ufam, i wierzę, dzięki Bogu, mogę służyć podnoszeniu innych, którzy tego potrzeb ujai/lub szukają.
Noc idzie, a ja skoro dobrze zaświta, do służby Bożej wstaję. Zatem na koniec, pozostając w klimacie wpisu i mego „ja i moje” w nowej odsłonie, dedykacja wierszowa dla Was
Jan Lechoń. Cytata
Na cóż laur ci pochlebczy i kuszące brawa?
Na cóż szumnej gawiedzi oklask wielokrotny?
Zwiędną, przebrzmią, umilkną. Ale twoja sprawa
Jeszcze nie jest skończona, poeto samotny.
W jedyną zbrojny słuszność jako rycerz w męstwo,
Idź pomiędzy aleje, gdzie w ubogich grobie
Leżą ci, co wierzyli w za grobem zwycięstwo.
A umarli, pobici i podobni tobie.
Jak oni, wzgardź wawrzynem z kusicielskiej dłoni:
Niech w wieniec twój się plotą róże wraz z cierniami.
Abyś kiedyś mógł śmiało powiedzieć jak oni:
„Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami”
* Nie raz mawiałem, że papieros (jakem Radomski!) określa mnie jak w metafizyce ja jest określane przez moje.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
O, w jakim radosnym nastroju ta notka napisana!
Lechoń….. pociaga mnie od młodości 🙂
No, fajnie pisze. Ale widzę, że Ci wielcy poeci XX lecia to niezłe humorki miewali, bo foch forever to jeszcze wtedy nie był znany…
Osobiście kiedy byłam malolata też miałam ostrą alergię na wszystko co trzeba było czytać i interpretować. Jednak miałam starsze rodzeństwo co przerabialo to wszystko przede mną i chcąc nie chcąc musieli mi pomagac. I zawsze jakoś wychodziłam obroną ręką. A teraz staram się czasem sama coś wziąść a jak się nie uda to nadrabiam wszystkie lektury, których kiedyś szczerze nie chciało mi się czytać.
Jest radość podwójna, że się ks.Marek cieszy i że radością dzieli się z nami 🙂