Panie, czy mam nie mieć wad?

Inna przypowieść, którą Jezus opowiada, jest obraz pszenicy i chwastu. Wbrew oczekiwaniom właściciel pola nie każe wyrwać chwastu natychmiast, lecz zrobić to podczas żniwa, kiedy to pszenica i chwast zostaną ostatecznie oddzielone. W powszechnym rozumieniu są wśród nas ludzie-pszenice i ludzie-chwasty. Kim jestem? Czy na pewno mogę to jednoznacznie określić?

Pytanie, czy już wyrwać chwasty może być także pytaniem: ,,Panie, czy mam nie mieć wad?” Czy muszę być bez żadnego grzechu, by się do Ciebie zbliżyć? Czy z moją słabością, moim upadkiem, moim komfortem trwania w grzechu jestem skreślony? Nie! Pozwól sobie na upadki. Nie chodzi o to, by grzeszyć zuchwale, ale – zaakceptować swoją słabość. Walczyć z grzechem, ale nie demonizować każdego upadku. Zbliżać się do Niego mimo tego, że po raz kolejny upadam w nałóg, nieczystość. Nie dać sobie wmówić, że u Boga jestem skreślona.

Jezu, ufam Tobie!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Panie, czy mam nie mieć wad?

  1. Ks. Marek pisze:

    Owszem, jest kryterium odniesienia, czym pszenicą, czy chwastem.
    Dopóki pełnię wole Bożą, jestem pszenicą. A jak zaczynam robić wbrew woli Bożej, to staje się synem złego.
    Myśle, że tu nie o wady idzie, Agnieszko. Jeśli już, to o świadome i dobrowolne trwanie w nich. Natomiast co do kolejnych wniosków – tak jest! Jak to śpiewamy? Bo kochać, to znaczy powstawać!

Zostaw komentarz