Od tygodnia sporo czasu poświęcam na lekturę i słuchanie Czcigodnego Sługi Bożego, ks. Franciszka Blachnickiego. Może to zabrzmi z pyszna, ale wyznaję zupełnie serio: im bardziej wczytuje się w teksty Twórcy Ruchu Oazowego, tym bardziej odsłania się przede mną moje ja. Normalnie, jak bym słuchał o samym sobie!
Niniejszy wpis opieram na „Rekolekcjach więziennych”, Kraków 2009, ss. 49-53.
Nie ma chyba człowieka, który by nie doświadczył tego stanu rzeczy: obyta spowiedź, postanowienie poprawy, dusza w skowronkach, i… łup! Znów upadek, znów w ten sam grzech, czy inny. Nieważne. Chodzi o samo „łup”! chciałem dobrze, wyszło jak zawsze – można by rzec. Cały mój świat wartości, postaw i postanowień rozbił się o prozę życia. Niby wiedziałem, że powinienem to, czy tamto, albo że nie należy tego, czy owego podejmować w działaniu, a mimo wszystko – poszło, jak noga po mokrej posadzce… Dzieje się coś takiego, jakby jakiś niewidzialny ktoś zaczynał mi kłaść słowa na język, wymuszać na mnie kroki w kierunku, którego nie chcę. I potem znów refleksja: widzę tyle własnej biedy, nędzy, że aż wręcz gardzę sobą, poczym znów obiecuję sobie poprawę, ale i tak w głębi serca, wiem, że to kolejna porażka mnie czeka, nie sukces.
Sługa Boży, ksiądz Franciszek przywołuje tu tomistyczną zasadę: „agere sequitur esse” – działanie idzie za bytem, działanie wynika z bytu. To cecha charakterystyczna „starego człowieka”, człowieka uwięzionego w naturze, w przyrodzoności, któremu byt określa świadomość. Z takiego „starego człowieka” płynie porywisty nurt pragmatyzmu, doczesności – i wokół tego gromadzi się myśl, która powoduje mną do działania. Tym się karmi me serce i z tej „obfitości” mówią me usta. Cały dowcip a raczej dramat, polega na tym, że nie raz mamy w sobie pragmatyzm zahaczający o Ewangelię, o Jezusa – ale nadal jest to tylko pragmatyzm, naturalność, koniunkturalizm, a nie osobowe spotkanie z Bogiem, Który poprzez Swą Ofiarę, stopił wszystkie me grzechy, ofiarowując mi się jako Miłość i Jako Taki chce, by nieść Go braciom.
Ks. Blachnicki pisze, iż ten stan rzeczy, polegający na ciągłym zapętlaniu się w postanowienia i poddawanie się słabości, to swoista „hydra siedmiogłowa”, trzymająca nas w swej niewoli. Jej 7 głów to 7 głównych tendencji przejawiających się w naturalnym działaniu. Oto owe tendencje:
- Być bohaterem, wzbudzać podziw, uznanie, być tez świętym, pięknym i doskonałym.
- Przeżywać swą wartość w zwierciadle – w odbiciu cudzej świadomości – mieć adoratorów, wielbicieli, którzy będą mnie czcić jak Bóg jest czczony (zabieganie o to, by być wartością w czyichś oczach)
- Powiększać, wyolbrzymiać, wręcz rozdymać swą wartość, swe wpływy – tak w marzeniach, jak i w rzeczywistości.
- Być zawsze niewinnym i nigdy się nie mylić. Z tym się wiąże poczucie niezwyciężoności – ja naturalne (ten stary człowiek) tak zawsze wszystko będzie ustawiać w swej przewrotności, że będzie wychodzić na bohatera.
- Stwarzanie różnych nadziei odpowiadających pragnieniom natury – pozostawanie w sferze ciągłego planowania, marzenia. Tworzysz coś w marzeniach, delektujesz się tego owocami – w marzeniach, nie masz potem ochoty na realizowanie tego w rzeczywistości.
- Tą ksiądz Blachnicki nazywa złodziejską. To tendencja do przywłaszczania sobie i przypisywania tego, co się dostało. A przecież Jezus rzecze: beze Mnie nic nie możecie uczynić! Oraz Słudzy nieużyteczni jesteśmy, zrobiliśmy to, co należało uczynić!
- Ostatnią tendencję dookresla Sługa Boży jako uzurpatorską. Polega ona na przypisywaniu sobie różnych zdolności, godności, zadań do spełnienia – bez czekania, Az kompetentna władza powoła nas do tego urzędu czy zadania. Ta tendencja sama pcha się na piedestał, uważając, że się jej to miejsce należy.
Są to jak widać, tendencje ducha ludzkiego. Wszystkie je można sprowadzić do jednej: aby być jak Bóg! To oblicza samoubóstwaiania, tkwiące w nas od chwili grzechu pierworodnego. Takie jest to nasze „esse”, z którego wynika działanie: pełne pychy, próżności, samouwielbienia, pretensjonalności.
Kto nie wierzy, niech podda analizie jakiekolwiek swe działanie naturalne – w każdym znajdzie przynajmniej 1 z tych 7 tendencji. A często więcej niż 1.
Ciąg dalszy nastąpi niebawem.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Dziękuję za ten wpis.
Śledzę Księdza blog z zainteresowaniem od dłuższego czasu, ale kiedy Ks. pisze o ks. Blachnickim, to moje serce szczególnie się cieszy. To taki mój osobisty przewodnik i mistrz życia duchowego, a jednocześnie prorok.
Chociaż kiedy zmarł miałem kilka lat, bez własnych zasług co chwilę napotykam jego ślady w osobach i miejscach które odwiedzam.
Co do streszczonego fragmentu – bardzo dobry fragment do rachunku sumienia, szczególnie dla współczesnych kościelnych indywidualistów (do których chyba i ja się zaliczam…).
Szczęść Boże!
Dziękuje Panu za ciepłe słowa. Wnoszę, że my z jednego pewnie rocznika, 1970 plus 🙂 W 1987 roku miałem 9 lat.
Księdza Blachnickiego odkryłem, że tak się wyrażę, niedawno. Jakies 5 lat temu, będąc posłany do posługi w kręgu Domowego Kościoła. Z roku na rok rośnie pasja. Dzięki Słudze Bożemu i Jego wstawiennictwu, wierzę, że jestem tu, gdzie jestem.
A co do fragmentu – mam nadzieję, na dniach uda mi się pociągnąć ten temat dalej.
’Jestem nieco młodszy, 1970 plus10 😉
Dla mnie fascynujące jest to, że w wielu dziedzinach możemy z ks. Franciszka czerpać wzór:
Duchowość? Proszę bardzo – rekolekcje więzienne, „trzy nawrócenia”, czy rozważania z ostatnich lat życia, ciemna noc ducha.
Duchowość Maryjna? Niepokalana, Matka Kościoła, rozwinięcie podejścia św. o. Maksymiliana
Liturgia? W tych trudnych posoborowych czasach był w Polsce jednym z czołowych wprowadzających odnowę liturgii. Tak zrozumiał odnowioną liturgię i tak ją przekazywał (np. Biuletyn Odnowy Liturgii wydawany pod redakcją ks. Franciszka) że nie straciła sacrum (wiemy, co był na Zachodzie…)
Praca z młodzieżą? No na ten temat można byłoby napisać wiele doktoratów: począwszy od rekolekcji ministranckich, przez Oazy Niepokalanej, czy wreszcie Oazy Żywego Kościoła.
Odnowa muzyki liturgicznej? Obecny efekt to nie to co ks. Blachnicki chciał osiągnąć – wyraźnie oddzielał muzykę liturgiczną od piosenki religijnej, ale fakt jest taki, że dzisiaj uczestnicząc we Mszy Św. w różnych parafiach w Polsce napotykamy pieśni czy piosenki których źródło jest w Oazach.
Modlitwa? Namiot Spotkania, modlitwa różańcowa, modlitwa charyzmatyczna
Stosunek do władzy kościelnej? Do dzisiaj pamiętam jego wykład „Urząd a charyzmat”. Jak z Dziejów Apostolskich wyprowadza model swojej współpracy z biskupami. Niejednemu proboszczowi-autonomiście 😉 taki wykład dobrze by zrobił.
Katecheza? Ewangelizacja? Służba świeckich w Kościele? Ekumenizm? Etc. Praktycznie nie ma kwestii ze spraw kościelnych dla której by nie było odpowiedzi u ks. Blachnickiego. Nie jest to oczywiście wyrocznia albo jedyne słuszne spojrzenie. Jednak jestem zdania, że z tej prorockiej mądrości po prostu szkoda nie skorzystać rozważając jakąś sprawę.
Również kwestie „świeckie” dotykał:
Jakie powinno być zaangażowanie katolika w życie polityczne, społeczne. To on mówił (chyba w radio Wolna Europa), że Polska powinna poszukać sojuszu z Ukrainą dla wspólnej obrony przez Rosją (na początku lat osiemdziesiątych!). Czy, jeszcze przed Reaganem, powtarzał że ustrój sowiecki niedługo upadnie, kiedy sami sowieci szykowali się raczej do rozpoczęcia III wojny światowej.
Nie twierdzę, że we wszystkim powinniśmy ślepo naśladować ks. Blachnickiego (z powodu upływu lat część nie jest już aktualna), jednak przykrajając go tylko do fajnego księdza od młodzieży czynimy sobie krzywdę. Zachęcam Księdza do lektury jego pism i słuchania jego nagrań.
Ja również jestem związany z DK od kilkunastu lat. Teraz jesteśmy w tej kwestii nieco w kryzysie – doszliśmy z żoną (i całym kręgiem) do etapu „uformowaliśmy się i co teraz robić dalej”. Pokornie proszę o modlitwę w tej intencji.
Czytam księdza Blachnickiego. Ostatnio natknąłem się na temat Międzymorza, o czym pan wspomniał – 1985 rok, Sztokholm.
Był to niewątpliwie gigant ducha, człowiek o niespożytej energii, taki „kanał” łask dla Kościoła. Zastanawiam się, dokąd by doszedł w historii Kościoła w Polsce i na świecie, gdyby Pan Bóg dał mu ze 20 lat życia więcej?
Co do kryzysu – jeśli taka Pana wola, zapraszam do podzielenia się na radomskimarek@wp.pl
Jeśli zaś nie, to powiem krótko: Idźcie, i głoście!”.
A modlitwa oczywiście będzie, czy raczej jest!
Pingback: Straż serca czyli w drodze do życia nadprzyrodzonego | Verum elevans hominem
Pingback: Podróż ku słońcu czyli rozważanie n/t Komunii Świętej | Verum elevans hominem