Raz, dwa trzy, Trójca Święta patrzy!

Co prawda, Święta Faustyna w Dz.325 pisze o Matce Bożej, ale jestem przekonany, że Obie Kobiety nie będą protestować, kiedy posłużę się niniejszą myślą, odnosząc ją do Trójcy Przenajświętszej:

W dzień Wniebowzięcia Matki Bożej nie byłam na mszy św. — pani doktor nie pozwoliła — ale modliłam się gorąco w celi. Po chwili ujrzałam Matkę Bożą w niewypowiedzianej piękności — i rzekła do mnie: Córko moja, żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy za świat, a szczególnie za Ojczyznę swoją. Przez dziewięć dni przyjmij Komunię św. wynagradzającą, łącz się ściśle z ofiarą mszy św. Przez te dziewięć dni staniesz przed Bogiem jako ofiara, wszędzie, zawsze, w każdym miejscu i czasie — czy w dzień, czy w nocy, ilekroć się przebudzisz, módl się duchem. Duchem zawsze trwać na modlitwie można.

Chodzi o to, że rzadko kiedy wielu z nas, chrześcijan, zdaje sobie sprawę z tego, że kiedy „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”, to cały czas dokonuje się to w Obecności Trójcy Świętej. Bóg, który Jest Trójcą, nieustannie w 3 Osobach działa, posyłając nam łaski, jakich potrzebujemy, by żyć w przyjaźni z Nim. Nie chcę w tym miejscu wyjaśniać relacji wewnątrztrynitarnych – ani teologicznie, ani pastoralnie ( to uczyniłem w poprzednim wpisie: https://pretremarc.wordpress.com/2012/06/22/ludzie-listy-pisza-jak-dziecku-mowic-o-trojcy-swietej ) Bardziej chce się podzielić świadectwem osobistym oraz pewnym spostrzeżeniem. Otóż, od jakiegoś czasu towarzyszy mi myśl, która staje się wręcz motywatorem do modlitwy, której osią jest właśnie Trójjedyny. Doświadczam łaski patrzenia na siebie „spoza siebie” niejako. Oczywiście, nie mam tu na myśli opuszczania ciała, innych dziwnych, nie mających uzasadnienia w praktyce życia chrześcijańskiego spraw. Wracają w pamięci sytuacje, osoby, wydarzenia, okoliczności, które wpłynęły na takie czy inne postawy w mojej bądź to przeszłości, czy teraźniejszości. Jedne są piękne, radosne, sprawiające, że cieszę się jak dziecko, które otrzymało wymarzone klocki, czy kolejkę; inne są takie, że krzywię się, jakbym wypił szklane octu a oblicze me płonie rumieńcem wstydu. W pierwszej grupie zdarzeń, widzę jakby podświadomie, czy raczej duchowo, że ta moja radość nie ma we mnie źródła, lecz  przychodzi z zewnątrz, jak promienie słoneczne na trawę ozdobioną rosą. Druga zaś grupa zdarzeń z przeszłości (dalekiej, jak i tej najświeższej) jest jeszcze bardziej dla mnie niesamowita. Jest bowiem tak, że jak narobię „kwasu”, i się rozsmucę, albo i rozzłoszczę na siebie, za swoją głupotę, grzech, za NIE powiedziane Bogu, to pierwsze co mi się na myśl w tym kotle emocji i uczuć objawia, to fakt, że Jezus nie czyni mi wyrzutów, nie narzeka na mnie, nie psioczy. Drugie zaś, zaraz za tym, to plan, jak i kiedy dotrzeć do spowiedzi, bo wiem z praktyki, że to jest skuteczna droga do stanu radości, cieszenia się tak naprawdę Bogiem przecież, a nie „cukierkami”, jakie daje. Dziś tych „cukierków” otrzymałem spory kartonik! To tyle, jeśli idzie o świadectwo kapłańskiego wzrastania, dzięki powracaniu do Trójcy, Która Jest Miłością i Nią mnie nasącza. Obym był jak najbardziej chłonny!

Co do spostrzeżenia – ono się zasadniczo wiąże ze świadectwem.

Często spotykam się z twierdzeniem (a raczej, wg mnie – mniemaniem): proszę księdza jak tu się modlić, skoro tyle upadków, porażek, zniechęcenia we mnie. Wówczas odpowiadam tak mniej więcej: módl się tym, co masz. To, co wg Ciebie jest niczym, nie jest takim wg Tego, Który Cię tu dziś do konfesjonału przyprowadził. Wyznałeś to co wyznałeś, to teraz przyjrzyj się, przysłuchaj, co Bóg ma Ci do powiedzenia w związku z tym. Mówisz: upadek. Módl się: upadłem, potłukłem się, złamałem rękę. Ty Boże byłeś, widziałeś! Jesteś Miłością, Samarytaninem, Lekarzem – czemu stało się tak, że mam gips? Że na duchowe L4 trafiłem? Jeszcze raz zachęcam do zasłuchania się w te słowa Matki Bożej do Św. Faustyny:

(…) żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy

Duchem zawsze trwać na modlitwie można


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Biblia, Mini-rekolecje, Modlitwa, Variae, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

33 odpowiedzi na Raz, dwa trzy, Trójca Święta patrzy!

  1. madzia pisze:

    Przecież popełniając jakaś głupotę nie oznacza,że robimy to przeciw Jezusowi to po co iść do spowiedzi?.Zazwyczaj takie głupoty robimy przeciw samym sobie a kwas czasem wychodzi sam z siebie pomimo iż nie tak miało być.I co z tego ma Bóg,że człowiek upada,że ciągle ponosi porażki itp.?

    • Ks. Marek pisze:

      Pani Magdo, nic się samo nie dzieje. Wszystko ma swój początek, środek i koniec. To raz. Po drugie: głupota jest grzechem. Czymś, co jest przeciw Bogu, ponieważ On Sam jest Mądrością i Prawdą. Kto grzeszy jest głupi i kłamca. Tego właśnie skutkiem: głupoty i kłamstwa są kwasy. Pyta Pani co ma Bóg z tego, że człowiek zalicza porażki: to nie jest właściwe pytanie. Ponieważ nie możemy nic Bogu ani dodać, ani ująć. Nie możemy wpłynąć na Jego uczucia. Jednak to, co możemy robić – niestety robimy – to nazywamy Boga kłamcą, dokonując wyborów nie mających na celu poznawać Jego dobroci, wszechmocy i miłości. Bóg szydzić z Siebie nie dozwoli: http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1027
      czego skutkiem są przede wszystkim nasze stany ducha, które nas dojmują, męczą, cierpienia, jakie niekiedy Bóg dopuszcza na człowieka, by odstąpił od swoich szaleństw.

      • madzia pisze:

        Co do pierwszego to ma Ksiądz trochę racji tylko wydaję mi się,że są głupoty które robimy tylko przeciwko sobie a te drugie które nazywamy grzechami są robione przeciw Panu Bogu.A co do drugiego to czy jeśli już zrobimy jakąś głupotę to nie po to nam się
        ona przyyrafia aby czegoś nas nauczyła,żebyśmy jakaś lekcję z tego wyciągnęli.Jeżeli skutkiem kłamstwa jest kwasem no to moim skromnym mniemaniem powiedzenie prawdy też czasem powoduje kwas i co wtedy też robię to przeciwko Panu Bogu.
        A teraz pytanie tak trochę z innej beczki,ale po nie kont chyba pasujące do tego a więc parę ładnych lat życzymy komuś źle i to jest zapewne grzech,ale tak po ludzku kiedy przychodzi moment gdzie z tą osobą jest źle i jakoś jej wspolczujemy ale nie przebaczamy.To co wtedy.

        • Ks. Marek pisze:

          Każda głupota jest zawsze przeciw Bogu. On Jest Dobrem, Prawdą, Miłością, Pięknem. Zaniedbując je w swoim życiu, tak naprawdę dajemy Panu Bogu „z liścia w twarz”.

          Prawda ma to do siebie, że jeśli jest prawdą, to ma moc wyzwolenia. Jezus mówi o sobie, że jest Prawdą. Jeśli mówimy prawdę, to tak, jak byśmy stawiali między nami a adresatem naszej mowy Jezusa, jako Świadka naszej mowy.
          Jeśli z serca nie przebaczymy, to kiepsko będzie z naszym przejściem z tego świata do wieczności.

          • madzia pisze:

            To co powinniśmy zrobić aby przebaczyc z serca?.Bo jak mamy komuś przebaczyc skoro nie umiemy zapomnieć tego co było jak było skoro dalej czujemy złość na tą osobę w jakimś stopniu nie naziści i to wszystko powoduje że nie da rady przebaczyc.

          • madzia pisze:

            Przepraszam jeśli zbyt trudne było to pytanie Dzięki za odpowiedź na tamte.

          • Ks. Marek pisze:

            Pani Magdo, gorąco zapraszam do lektury tego oto wpisu:
            https://pretremarc.wordpress.com/2017/01/02/przebaczenie-dar-zawsze-aktualny/

          • madzia pisze:

            Przeczytalam i pierwsza moja myśl jest według tego taka,że nie chcę przebaczyc.

          • Ks. Marek pisze:

            Dobrze, że Pani to widzi, że nie chce Pani obdarować przebaczeniem. To co widzimy, jest łatwiejsze do przemyślenia, do przebudowania.

          • madzia pisze:

            Chyba nawet nie chcę tego przebudować ani już na ten temat myśleć.Są sprawy,które lepiej zostawić w spokoju mimo iż czasem nas one dręczą.

          • Ks. Marek pisze:

            Cóż, nikt pani do niczego w tym zakresie nie może zmusić, bo to by było bez sensu. Jednak niech Pani wie, że zapłatą za grzech jest śmierć. Chowanie urazy jest grzechem przeciw miłości Boga, ponieważ On chce nam grzechy odpuszczać, bo wie, że bez tego umieramy. Niech Pani rozejrzy się wokół siebie i zobaczy, ile tego umierania jest, jak cierpienie Panią łamie.

  2. madzia pisze:

    Wie Ksiądz co po pierwsze czy będę miała grzech czy nie to prędzej czy później i tak umrę zresztą jak każdy tego nikt nie uniknie.A po drugie chyba zbyt za daleko ta wymiana komentarzy na mój temat poszła i w tym miejscu postawię.

    • Ks. Marek pisze:

      Tak. To dobre miejsce na „Kropkę”, a to wszystko co przed nią, niech teraz pracuje na ludzki i duchowy pożytek wielu! 🙂

      • madzia pisze:

        Ksiądz chyba naprawdę nie lubi odpuszczać zaczynam się zastanawiać czy nie minął się Ksiądz z powołaniem.

        • Ks. Marek pisze:

          Co ma Pani na myśli z tym minięciem się z powołaniem?

          • madzia pisze:

            Nic złego w żadnym względzie nie miałam pisząc to☺ tak dla jasności,ale mój znajomy terapeuta nie miał takiego przebicia jak Ksiądz nie wspominając o tym,że z Księdzem piszę forum publicznym.

          • Ks. Marek pisze:

            Dziękuję za dobre słowo. Tu jednak nie siła przebicia jest najważniejsza, Pani Magdo. Tu znacznie ważniejsza, a właściwie najważniejsza – jest prawda. A jest nią to, że Pani wie, czego potrzebuje lecz ma opór przed zaspokojeniem pragnienia. Zapytam więc: co Pani stoi na przeszkodzie, by zaryzykować i dać innym to, czego sama Pani potrzebuje, czyli przebaczenie!?

          • madzia pisze:

            Zastanawiam się skąd ma Ksiądz taką pewność,że właśnie tego potrzebuję?.
            Bo ja wcale jej nie mam a wręcz powiedziałbym,że nie jest mi to do szczęścia potrzebne.A w sumie z drugiej strony są takie sprawy do,których nie warto wracać.Nigdy nie miał Ksiądz tak,że uważał Ksiądz,że lepiej bylo coś zostawić nie wracać do tego?.Bo nie wiem więcej pożytku było zostawiając coś niż wracać do czegoś co kompletnie nie ma sensu.

          • Ks. Marek pisze:

            Po 1: ponieważ Pani cały czas koresponduje, odpisuje, pyta, etc. Jeśli czegoś nie potrzebuję, nie chcę mieć z tym do czynienia, etc – po prostu nie podejmuje tematu, nie wracam do tego.
            Jeśli Pani nie ma głodu Prawdy – to jest Pani niewolnikiem kłamstwa i tego, który jest ojcem kłamstwa.
            Po 2: Z tym wracaniem do nie jest do końca tak, jak Pani pisze. Czasem trzeba wrócić, by znaleźć początek kłębka nieszczęść, czasem po to, by zacząć naprawić skutki złych decyzji. Oczywiście nie raz miałem pokusę zostawienia pewnych spraw samym sobie. Z reguły źle na tym wychodziłem. Samo wracanie to też może mieć wiele form, niekoniecznie mających na celu np. spotkanie się z kimś, czy rozdrapywanie zabliźnionych ran. Czasem po prostu wystarczy spojrzeć na jakiś detal, kiedy indziej przywołać jakiś obraz w myśli. Ale żeby w ogóle zrobić coś dobrego w temacie tego powrotu, to potrzeba nam Prawdy. Jezusa, Pani Magdo.

          • madzia pisze:

            Może to i prawda może i jestem niewolnikiem kłamstwa.Co dopytywania no to fakt ma Ksiądz rację dopytuje bo uważam,że czasami ktoś może mieć całkiem inne zdanie,które mi osobiście nie zaszkodzi,ale może pomóc pomimo iż jest ono całkiem inne od mojego.Bo nie jestem człowiekiem nie omylnym i nie uważam się za takiego.
            Co do skutków złych decyzji złe decyzje kiedyś ktoś podejmował do tego stopnia,że pozwolił na to abym go nienawidziła.I za pewne to będzie moja zła decyzja jeśli nie przebacze bo prędzej czy później to wróci zawsze wraca,ale moje ja i tak mi podpowiada,że tak będzie lepiej.A dobry detal jest taki
            iż teraz tego człowieka jest mi po prostu tak po ludzku szkoda i nie życzę mu źle a w moim skromnym mniemaniu to i tak za dużo.

            A swoją drogą mam wrażenie,że bardzo szybko przychodzi Księdzu ocenianie kogoś i jego postępowania.

          • Ks. Marek pisze:

            Szatan karmi się nienawiścią. Czerpie żer z braku przebaczenia. Karmi się i niszczy żywiciela. Jak huba, czy jak jemioła. Jest pasożytem, wysysa soki życiowe z organizmu żywiciela.
            Dobrze, że zaczyna się pojawiać żal. To znak, że przebaczenie jest gdzieś nieopodal, że jest wraz z nim gdzieś w okolicy Bóg.

            Co zaś do oceniania – nie oceniam. Dzielę się spostrzeżeniem.

  3. madzia pisze:

    Nie wiem czy faktycznie oznacza to to czy całkiem coś innego.
    Dziekuje za podzielenie się swoimi spostrzezeniami.

    • Ks. Marek pisze:

      Widzi Pani? Wszystko sie dzieje po coś. Także ten nasz tu maraton komentarzy. 🙂 I Bogu niech będą dzieki!

      • madzia pisze:

        Jak to Ksiądz napisał wszystko ma swój początek,środek i koniec.Co prawda ja końca nie widzę,ale za to może kiedyś zobaczę czas pokaże jak to będzie.

        • Ks. Marek pisze:

          Tak jest Pani Magdo. Nadzieja umiera ostatnia, jak mawiają niektórzy. Ja zaś powiadam Pani: w nadziei jesteśmy zbawieni. Potrzeba tylko wysiłku wiary.

          • madzia pisze:

            Mówią też,że nadzieja matką głupich.I nie ukrywam mam wrażenie,że coś w tym jest.

          • Ks. Marek pisze:

            Pani Magdo, zobaczy Pani co czytamy w Biblii o głupich:
            Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; 28 i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, 29 tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. (1 Kor 1, 27-29)

          • madzia pisze:

            Nie bardzo wiem jak mam to rozumieć,że niby co Bóg wybrał to co on uważa mądre aby ludzie uważali to głupim, sam jest potężny i co wybrał sobie ludzi którzy są głupi bo uważają się za potezniejszych od Boga a zrobił to wszystko aby ich upokorzyć?.

          • Ks. Marek pisze:

            Po części ma pani rację, W miejscu, gdzie pisze Pani o upokorzeniu. Tak, dokładnie to Bóg chce uczynić – upokorzyć pysznych, wyniosłych. Wybrańcy Boga nie są w istocie głupi lecz właśnie mądrzy – u-bodzy – będący u Boga w opiece.

  4. Ewa P. pisze:

    „Jezus nie czyni mi wyrzutów” (wstydzę się, rumienię , idę do spowiedzi)
    A co z tym któremu dana osoba narobiła „kwasu” ?Pozostawiony sam sobie. Niech sobie radzi ?
    Piękne świadectwo, czy będzie dalszy ciąg?

  5. Ewa P. pisze:

    Dla jednych oczywiste, dla innych nie. Czasem te oczywiste powiedziane przez specjalistę, w tym przypadku osobę duchowną może dać duzo więcej dobrego. Cóż,by nie pójść za daleko i nie wejść w obszar indywidualny Księdza wypada mi podziękować za odpowiedź. Dziękuję!

Zostaw komentarz