Dziś wpis poświęcony emocjom, a właściwie ich zespołowi, który zwiemy stresem.
Najpierw zapraszam do lektury Słowa Bożego z wtorku, 4 tygodnia wielkanocnego.
- Chrześcijanie z Kościoła w Jerozolimie wzięli nogi za pas, by uchronić się przed skutkami prześladowania, jakie wybuchło po ukamienowaniu Szczepana. Bez wątpienia, byli zestresowani jego przebiegiem. Zapewne niektórzy spośród nich wyrwali się z jego pożogi… Uciekli z jednego miejsca, by w innym doświadczyć tego, że ręka Pańska była z nimi. Obalają zatem mit, że uciekanie to tchórzostwo, dekownictwo, etc. Zabrawszy się z Jerozolimy, przynieśli Dobrą Nowinę aż do Antiochii (dzisiejsza Turcja). Chrześcijanin nie jest nigdy bezradny. Nie może taki być. Zawsze ma „asa” w rękawie, w którego zaopatrzy go Zbawiciel.
- Jezus natomiast dobywa miecza prawdy, by okazać jego ostrze pogmatwanym, uwikłanym w sieci układów Żydów, którym wygodniej jest zacisnąć pierścień wokół Jezusa, aniżeli kontemplować wielkość i majestat Boga, by Go ogłaszać przybywającym na Święto pielgrzymom. Jak to mawia jeden mój kolega, Jezus pokazał Żydom, gdzie jest przód, a gdzie tył. Perykopa wtorkowa pomija reakcję Żydów: chcieli Jezusa ukamienować, lecz On, po wymianie zdań z nimi, wymknął się Im. Udał się do Zajordania, gdzie spotkał się z wieloma ludźmi, którzy uwierzyli w Niego. Tam, gdzie zaczyna się osaczanie i zła wola, tam też jest taki swoisty sabat czarownic. Trzeba zabierać się stamtąd czym prędzej, by nie „zniweczyć Chrystusowego Krzyża”.
- Zakończenie: spotkałem się z twierdzeniem, potwierdzonym ponoć badaniami, iż po reakcjach ciała możemy rozpoznać, gdzie się stres jakby zmaterializował i w związku z tym jest możliwe takie ukierunkowanie działania, żeby ze stresem dojrzale sobie poradzić, zapanować nad nim, nie stracić głowy. I tak to wygląda:
- jeśli stres ogniskuje się w głowie [bez szyi] (pędzące myśli, mętlik, zawroty, ból, etc), to wówczas powinniśmy przyjąć styl bierny: wyłączyć mówienie, działanie, a skupić się na rozmyślaniu, daj Boże modlitwie, czy po prostu biernym „zawieszeniu” w aktywności (można sobie coś powspominać, wyobrazić)
- gdy zorientujemy się, że stres skumulował się gdzieś między szyją a kością ogonową, to po prostu trzeba salwować się ucieczką, chronić siebie, szukać bezpiecznej przystani, nie bacząc na to wszystko, co wokół.
- natomiast, gdy zlokalizujemy stresowe moce w kończynach, to należy zacząć działać. Jedni tupią nogami, inni bębnią palcami, inni gwiżdżą, czy łuskają słonecznik, albo rozwiązują jolki, czy inne sudoku.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
„Tam, gdzie zaczyna się osaczanie i zła wola, tam też jest taki swoisty sabat czarownic. Trzeba zabierać się stamtąd czym prędzej, by nie „zniweczyć Chrystusowego Krzyża”.
Jak mają się do tego słowa św.Pawła z Listu do Rzymian: „Nie daj się zwyciężyć złu,ale dobrem zwyciężaj”?
No właśnie, jak się mają? Chyba dobrze, Pani Ewo. A Pani jak uważa?
Pierwsza część tego tak,ale chyba nie potrafię zauważyć tego dobra.
Słowo Boże jest jak miecz obosieczny, Pani Ewo. Zawsze działa jak trzeba.
Staram się zrozumieć, choć nie do końca. Wydaje mi się, że jest to ucieczka od trudnych spraw.
Przywołał mi się w pamięci taki to obrazek sprzed laty. Nabożeństwo majowe, kilka starszych osób i małe dzieci przed Komunia.-w tym samym czasie grupa młodzieży osiedlowej przed sklepem z piwem,(problem), Ksiądz z młodzieżą oazową w dolnym kościele? Choć myślę,że niekoniecznie trzeba było zajmować się nimi , mogli uczestniczyć w majowym? Za to nie uciekać od problemu i wyjść naprzeciw tej trudniejszej młodzieży.
Każdy wybiera, jak umie, Pani Ewo. Ci, którzy wybierają słabiej, bliżej siebie (egoistycznie) są narażeni bardziej na zaimpregnowanie w złu, aniżeli Ci, którzy żyją by być dla kogoś.
Jezus rzekł był kiedyś: nie rzucajcie pereł przed wieprze!