Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.
Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.
Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
J 20,1-9
Rok temu, liturgicznie w Poranek Wielkanocny przeżyłem to, o czym Ewangelia Zmartwychwstania opowiada.
A było to tak:
Skończyła się Rezurekcja w parafii MBNP, gdzie byłem wikariuszem. Szedłem na śniadanie wielkanocne i zdumiony dość mocno, na tyle, że aż mi mowę odjęło, spotkałem przy plebanii organistę z jednej z parafii w dekanacie malborskim. Organiście na imię Piotr.
Za moment na plebanie wszedł kolega, współwikariusz oraz proboszcz, od progu ogłaszając, że ksiądz z parafii, w której Pan Piotr gra, zaniemógł, i że nie ma komu odprawić mszy rezurekcyjnej w kościele filialnym. Ofiarowałem się, że pojadę z posługą pomocy choremu proboszczowi, księdzu Przemkowi. Po raz pierwszy wówczas w całym swym dotychczasowym przeżywaniu kapłaństwa, miałem okazję przewodniczyć procesji rezurekcyjnej i sprawować Ofiarę Eucharystyczną w Poranek Wielkanocny. Podczas tych celebracji czułem się jak proboszcz i nie ukrywam, że modliłem się o to, by nim zostać. Dziś już mija niemal 8 miesięcy, jak zostałem proboszczem, który przeżył właśnie co całe Triduum Paschalne ze swymi parafianami, pośród nich.
Piotr przybył – przypędził niczym wiatr – do Grobu Pańskiego w parafii Matki Bożej. Ujrzawszy, że jest Grób pusty, a zgromadzeni przy nim posłani, by nieść Dobrą Nowinę.
Zmartwychwstał Pan jak powiedział! A my jesteśmy tego świadkami!
Nieraz jest może i trudno wierzyć w ten cud niesamowity, ale dlaczego miałbym go odrzucić, mając konkret w ręku? To już nie moja sprawa, jak Pan Jezus sobie poradzi z moim zmartwychwstaniem!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Zdał Ksiądz egzamin z roli bycia proboszczem celebrujac ubiegloroczną rezurekcje.Dlatego Pań Bóg postawił przed Ksiedzem prawdziwe wyzwanie. Radości z jego podjęcia!😃
O, Pani Ewo! teraz to mi pani zaimponowała! Ja tez Pani gratuluje tego komentarza !
Potwierdzam, tak bylo ks. Marku. Nic w tym specjalnego, cala ta moja wizyta, niesamowite jest to, ze by uczestniczyc w jakiejkolwiek liturgii potrzeba kaplana. Czlowiek uklada, Pan Bog planami wlada…wystarczy, ze czlowiek pozwoli mu sie prowadzic w zwyklych i niezwyklych wydarzeniach dnia codziennego. Dzieki, ze ksiadz przyjal zaproszenie Jezusa zmartwychwstalego w tym niecodziennym wydarzeniu i razem z nami przezyl zmartwychwstanie, ktore w liturgii jest zawsze „teraz”, zawsze „dzis”. Ja swoje zmartwychwstanie przezylem dzis, tego roku, tego dnia, tego poranka, gdy do grobu moich grzechow przyszedl ON, Swiatlo odwieczne i powiedzial ” jestes wolny”…nie moglem dzis spiewac, gdyz glos łamał mi się co chwile ze wzruszenia…bo ON realnie uwolnil mnie od moich grzechów, od złych pragnień, od obłudy i zakłamania. Uczucie wolnosci, jaką przynosi Jezus uzdalnia do miłości, niepojętej miłości Jego samego….a do Niego przyprowadzila mnie Matka, Miriam, Przenajświętsza Maryja Panna….wziela mnie za reke, jak swoje dziecko i zaprowadzila do Niego…to, co sie dzis wydarzylo jest moim zmartwychwstaniem. ON żyje, naprawdę, ON żyje wczoraj, dziś, na wieki.
Panie Piotrze, dzięki za komentarz! A szczególnie za Pańskie świadectwo, którym Pan zechciał się podzielić na blogu!