Kto pyta nie błądzi: Czy homoseksualiści mają prawo do zbawienia?

Pora na odpowiedź na kolejne pytanie, z puli tych, które 2 lata temu zadała mi młodzież liceum, w którym pracowałem. Ten wpis w związku z tym dedykuję obecnym klasom: II D oraz II E. Jesteście super, wiecie?

Zacznę od tego, że nie będę pisał tego, co ogólnie dostępne w necie, a więc całej doktryny Kościoła w temacie    homoseksualizmu. Zamieszczę tylko małą ściągę, gdzie szukać konkretów a nie wieści w stylu komunikatów radia Erewań: http://www.centrumjp2.pl/wikijp2/index.php?title=Homoseksualizm

Wracam do pytania, do odpowiedzi na nie.

Tak, mają prawo do zbawienia. Każdy je ma. Nawet najbardziej zapamiętali w złu ludzie. Wszystko zależy od tego, za Kim opowiedzieli się w momencie zgonu. Jeśli za Chrystusem – to są zbawieni. Jeśli przeciw Niemu, to są w piekle.

Pewnie teraz sobie Czytelnik pomyśli: no to jak to? Jest tak, czy siak? Zbawienie czy potępienie dla homoseksualisty? Odpowiem najszczerzej, jak potrafię: nie wiem, to nie mój interes w sumie, by zaglądać w kajecik Panu Bogu.

Wiem natomiast, że życie człowieka w dużej mierze jest określane przez wady i cnoty. Te pierwsze rodzą się często z niedbalstwa, poprzez fakt braku dbałości o sumienie, które zostało zgwałcone grzechem. Z czasem zarasta chwastami bezmyślności i staje się dżunglą chwastów. Nie ma już tu ani świadomości, ani wolności, jest zniewolenie. Nie ma więc grzechu, za to jest bezmiar wad.

Cnota z kolei to coś dokładnie przeciwnego i pożądanego w życiu człowieka. To odpowiedź tak na wezwanie do szukania Boga, póki daje się znaleźć, jak i tez pozytywne nastawienie do zachęty, do wołania Chrystusowego: czuwajcie i módlcie się, pięknie zinterioryzowane w benedyktyńskim ora et labora!

Cnota pozwala nam na kształtowanie w nas dobrych nawyków, odruchów wręcz bezwarunkowych, pozwalających między innymi na to, by błogosławić swoim prześladowcom. Wada zaś absolutnie nie. Świetnie to obrazują wydarzenia związane z TW Bolkiem: na każdy sensowny, merytoryczny zarzut padają w odpowiedzi słowa leżące niedaleko od przekleństwa (w sensie złorzeczenia innym), czyli wysyłanie człowieka do diabła.

Wróćmy do meritum – w kontekście jednak cnoty i wady.

Wg Biblii człowiek został obdarzony, wyposażony w seksualność. Przeżywa ją na sposób mężczyzny (mężczyzna) i na sposób kobiety (kobieta). Ów dar seksualności ma na celu tak samo dawać radość ze wspólnoty małżeńskiej kobiety i mężczyzny, jak i też służyć do prokreacji. Kobieta i mężczyzna stają się w pełni ludźmi, kiedy są ze sobą w relacji intymnej oraz rodzinnej. Tak najkrócej można by podsumować ten fragment wyrażanej w tym akapicie myśli. To jest cnota seksualności, intymności, tak bym to określił.

Homoseksualizm natomiast jak sama nazwa wskazuje, jest próbą realizacji tego co wyżej, w duecie nie dość, że nie małżeńskim (bez błogosławieństwa Boga) to jeszcze na dodatek w relacji jednopłciowej. Człowiek nie staje się człowiekiem, nie pełni woli Bożej. Zaczyna żyć wadliwie, odrzucając zamysł Boga.

Pismo Święte wyraża jednoznacznie dezaprobatę dla homoseksualizmu. Dlaczego? Ponieważ jako Słowo Boże jest mądrością, wyrażającą to wszystko co dobre dla człowieka, co potrzebne mu, by w określonym czasie osiągnął wizje uszczęśliwiającą.

Jest to oczywiście kwestia wiary, z pewnością. Ale też rozumu, i człowieczeństwa. Zobaczcie bowiem, jak to się dzieje w świecie, że ludzie mają całą masę pomysłów na „swoje szczęście”, a z drugiej strony wszędzie, wokół nas, tyle smutku, żałości, że tak powiem, eufemistycznie „córy Koryntu syństwa”.

Można się upierać, czy homoseksualizm jest OK., czy be, ale można też zastanowić się nad następującą rzeczą: że obawiając się wejścia w stałą, żywotną, płodną relację heteroseksualną, to tak naprawdę, boję się stawać człowiekiem, a tym samym być partnerem Boga, stając się tym samym najszczęśliwszą istotą nie tylko na ziemi, ale i w wieczności! Nie realizując tego planu Boga, odrzucam zbawienie. I tym samym pytanie tytułowe przeradza się w diaboliczną „mission statement” lobby gejowskiego: nie interesuje nas Boże zbawienie. Mamy swoją świecką, nam wygodną, eschatologię. Zobaczcie, Wy moi przesympatyczni uczniowie, jak i wszyscy pozostali Czytelnicy bloga – że nigdy rozmowa o homoseksualizmie podejmowana w mediach nie dotyka tematu wieczności, ani antropologii filozoficznej, przynajmniej takiej pogłębionej. Jeśli już, to całość niknie w odmętach hedonizmu. Zabierając człowiekowi Boga, zabiera mu się nadzieję, zmartwychwstanie, wieczność. Pozwolisz je sobie ukraść?

 


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Formacja Sumienia, Słowo, Szkoła, Variae, Życie Duchowe i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

9 odpowiedzi na Kto pyta nie błądzi: Czy homoseksualiści mają prawo do zbawienia?

  1. bibi pisze:

    Po to natura wymyśliła homoseksualizm, żeby ziemia nie została zbytnio zaludniona u bylo tym samym mniej noworodków w wiadrach topionych jak to ma miejsce ostatnimi czasy…

  2. Ewa P. pisze:

    Są tacy , którzy demonstrują , walczą o swoje prawa, miejsce, niekoniecznie gdzie powinni, tym bardziej, że myślą tylko o zaspakajaniu własnych potrzeb(m.in.o dzieciach.). Są też żyjacy w cichej swojej norce, borykajacy się z problemem myślę, ze jest im ciężko Pewnie tak jak Ksiądz napisał, to oni mają szansę by zostać zrozumianym..
    Na ile jest to zależne od samego człowieka? Nie wiem.

Zostaw komentarz