Długo się zastanawiałem o czym napisać. Nawet teraz jeszcze, zabierając się do pisania tej notki, wręcz szukam pomysłu na wpis. Może właśnie o tym szukaniu warto napisać, a jednocześnie samemu się przyjrzeć temu zjawisku?
Zaglądam do konkordancji i widzę, że ponad 300 razy słowo „szukać” pojawia się w Biblii. Dużo tego szukania… Można by powiedzieć, że Pismo Święte w zasadniczej mierze to opowieść o poszukiwaniu człowieka przez Boga.
Jak mnie Pan Bóg szuka? Jak doświadczam bycia szukanym przez Niego? Sporo tego szukania jest. Więcej! To są czasem ekstremalne misje poszukiwawcze wręcz! Podczas jednej z nich wróciłem fizycznie poobijany, do dziś odczuwam jeszcze ból, mimo, iż upłynęło parę miesięcy od wydarzenia.
Nierzadko szuka mnie Pan, posługując się innymi, których mi przysyła do mnie do nich posyła. Bywają to często osoby, które potrzebują kapłańskiego wsparcia – a więc takie jakby naturalne środowisko, etos życia księdza. Czasem doświadczam tego Bożego szukania podczas zwykłej, spontanicznej rozmowy z przypadkowym człowiekiem, kiedy indziej podczas spotkania z kolegą kapłanem, rodzonym bratem, mamą, albo parafianinem. Bywa też nieraz, że przez wydarzenia, o których słyszę, lub czytam, kiedy indziej poprzez myśl, która ni stąd, ni zowąd pojawi się w sercu.
Codziennie szuka mnie Pan w Liturgii Godzin (Brewiarzu), w Słowie Bożym, przy sprawowaniu sakramentów świętych.
Ja to wiem, wie to cała rzesza wiernych Kościoła. Jednak wiedzieć, to jedno, a stosować się do tego, praktykować, robić z tej wiedzy użytek, to bardzo często dwie rozbieżne kwestie…
W ogóle, z tymi poszukiwaniami to jest tak, że od momentu grzechu Pierwszych Rodziców, nieustannie rozlega się Boże wołanie, skierowane do każdego z nas: Adamie, gdzie jesteś! Historia każdego z nas, to historia rozpięta między licznymi wołaniami Bożymi, a naszą odpowiedzią na nie, bądź jej brakiem.
Sługa Boży, ks. Franciszek Blachnicki uczył: „”Bóg jak gdyby ściga człowieka swoją miłością, pragnie mu dać Siebie”.
Koniec końców dostrzegam, że nawet jak mnie czasem Pan przeprowadzi przez doświadczenia bolesne, wymagające okładów, rekonwalescencji, to i tak, na końcu tego wszystkiego widzę Jego miłość, którą mnie obdarowuje.
A jak to wygląda u Ciebie, Szanowny Czytelniku? Podzielisz się tym na forum? Serdecznie zapraszam!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Zastanawiam się jak Ksiądz to robi iż widzi Ksiądz miłość,którą Bóg księdza obdarowuje.Ja jakoś nie umiem tego zobaczyć pomimo dobrych chęci.
https://www.youtube.com/watch?v=U8xCgsaiJ0M
A to taki mały dodatek.
Pani Magdo, powiem Pani tylko tyle: nie zawsze tak u mnie było, i nie zawsze tak. Nie raz jeszcze mam łuski na oczach.
Jednak po mimo łusek na oczach zdarza się Księdzu widzieć a to chyba dobra oznaka jakiś plus a nie minus.
No tak. Pani też tak ma, Pani Magdo. Każdy z nas tak ma, tylko różnie to interpretujemy 🙂
A wie Ksiądz jeszcze około tydzień czasu temu może i bym stwierdziła,że mam,że przejrzałam na oczy jednak dzisiaj myślę iż było to tylko chwilowe złudzenie,albo coś co chciałam zobaczyć jednak chyba za bardzo chciałam zobaczyć na siłę.
Cierpliwości potrzeba z naszej strony. Bo co do Pana Boga, to On samą cierpliwością jest. Nie zabraknie Mu jej nigdy. Nie wykoleguje nas. Grunt, żeby Go pragnąć.
jak i pewną znajomość chciałam widzieć chyba na silę Pozdrawiam.
A Ty wiecznie smęcisz tylko i użalasz się nad sobą…
Uważam, że owe „smędzenie” ma miejsce w Twoim wpisie, mimi. 🙂 Marudzisz, że ktoś marudzi 🙂
http://sjp.pl/smędzenie
Czasami trzeba zasmęcić raz, by inni nie robili tego notorycznie…jęczy i jęczy pfff
Twoje „pfff” brzmi znajomo! 🙂
Co Ksiądz sugeruje?
Niczego nie sugeruję. Po prostu piszę, co czuję 🙂
Kolejne komentarze wylądowały w koszu ponieważ są to niepoważne przepychanki między, jak przypuszczam, dorosłymi kobietami. Proszę w przyszłości rezygnować z nachalnych komentarzy ad personam – to uwaga pod adresem mimi
Piękna notka, wzruszające opisy sytuacji!
Po pierwszym przeczytaniu stwierdziłam, że to ja szukam Pana Boga, a nie P.B. szuka mnie.
Jednak chyba to nieprawda. Choć trudno mi przyznać,ale też nie daje mi spokoju, ponieważ zdaje się słyszeć:”Jak to ja ciebie nie szukam?”
I niespodziewanie przypominam sobie wiele różnych sytuacji kiedy to powinnam zauważyć , że Pan Bóg mnie jednak szuka.
Opiszę tylko jedną historię z wielu.Otóż nie lubiłam okresu Wielkiego Postu.
Kilka lat temu Ks. Proboszcz zwrócił się do mnie z prośbą o zrobienie przedstawienia teatralnego z dziećmi n/t Męki Pańskiej. Ponieważ świetnie współpracowało się z Księżmi z parafii( to mimo, że niezbyt chętnie,) postanowiłam spełnić prośbę. Wspólnie z moimi uczniami przygotowaliśmy i odbył się ten teatrzyk w Kościele.(Próby też obywały się w większości w Kościele) Tych przedstawień było kilka i poza Kościołem też: min. w szkole, w Domu Kultury
Jak się okazało była to bardzo cenna(w ocenie oglądających) katecheza dla dzieci, ich rodziców i dla dorosłych.
W tym roku w okresie Wielkiego Postu Ksiądz na f.b. wspierał różnymi cennymi myślami .