Na kanwie tej dyskusji: https://www.facebook.com/radomskimarek/posts/1138926046143752?pnref=story
a także w związku z samym listem 4 kardynałów i masą wątpliwości związanych z zagadnieniem dotyczącym zgody bądź jej braku, gdy chodzi o udzielanie Ciała Chrystusa ludziom żyjącym w związkach pozamałżeńskich, jako tzw. pary „nieregularne”, przypomniały mi się słowa Zbawiciela:
„Uczta weselna została przygotowana, ale zaproszeni okazali się jej niegodni. 9 Wyjdźcie więc na ulice i zaproście na wesele wszystkich, których spotkacie”. /Mt 22, 8-9/
oraz: http://www.biblijni.pl/Łk,14,15-24
„Wyjdź na drogi i między opłotki i przynaglaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. 24 Albowiem powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty”».
Ucztą jest Boże zbawienie, zaproszeni są wszyscy, nie wszyscy są jednak zainteresowani wejściem na ucztę. Jacy to są ludzie – to już każdy, kto ma zdrowy ogląd rzeczywistości niech sam sobie dopowie. Papież jest konsekwentny – posyła nas na peryferie, by głosić Królestwo Boże, sam również na te peryferie wychodzi oraz daje narzędzie komunikacji z zamieszkałymi na tych peryferiach.
Kolejna sprawa, dalej jednak w kontekście dyskusji wokół adhortacji, to jaką postawę przyjąć wobec całego sporu? Albo inaczej: jak próbować rozumieć cały ten problem?
Wg mnie, sprawa jest bardzo prosta. Wszyscy ci, którzy faktycznie głęboko przeżywają swoją wieź z Bogiem, nie dopuszczą w swym życiu do sytuacji, by zniszczyć swe małżeństwo.
Inni natomiast, którzy są, że tak powiem, zaangażowani w szukanie Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, ale są przy tym „nieregularni”, z reguły rozumieją swą sytuację i sami szukają bardzo często pomocy, by odnaleźć swe miejsce jako „żywe Kamienie” w Budowli Kościoła. Są wreszcie ci, którym obojętne jest wszystko, co duchowe, którzy bez wiary i roztropności sięgają po łaskę sakramentów. Są owymi owocami „niepowodzenia duszpasterskiego”, do których albo orędzie Dobrej Nowiny nie trafiło, ponieważ było głoszone mało skutecznie, czy wręcz bezskutecznie – albo nie zdążyło się ukorzenić, zostało zniszczone, jak ziarno z przypowieści o siewcy. Tym trzeba poświęcić maksimum zaangażowania, a adhortacja niewątpliwie w to zaangażowanie ma ich rzecz się wpisuje.
Na zakończenie cytat z AL., cytat, którego w dyskusjach ani w liście kardynałów nikt nie przytacza, a jest on wg mnie bardzo istotny, dający niejako gwarancję tego, że Duch Święty prowadzi Kościół przez wieki, posługując się w tym celu ludźmi:
Biorąc pod uwagę fakt, że w samym prawie nie ma stopniowości (por. Familiaris consortio, 34), to rozeznanie nigdy nie może nie brać pod uwagę wymagań ewangelicznej prawdy i miłości proponowanej przez Kościół. Aby tak się stało, trzeba zapewnić niezbędne warunki pokory, dyskrecji, miłości do Kościoła i jego nauczania, w szczerym poszukiwaniu woli Bożej i chęci osiągnięcia na nią odpowiedzi doskonalszej” . Postawy te mają fundamentalne znaczenie, aby uniknąć poważnego ryzyka przesłań błędnych, jak idea, że jakiś kapłan może szybko zgodzić się na „wyjątki”, lub że są ludzie, którzy mogą uzyskać przywileje sakramentalne w zamian za przysługi. Kiedy mamy do czynienia z osobą odpowiedzialną i dyskretną, która nie domaga się stawiania swoich pragnień ponad dobro wspólne Kościoła, i duszpasterzem, który potrafi rozpoznać powagę kwestii, jaką rozważa, to unika się niebezpieczeństwa, że pewne określone rozeznanie doprowadzi do myślenia, iż Kościół popiera podwójną moralność. /AL. 300/
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.