Spotkałem się jakiś czas temu z narzeczonymi, którzy za niespełna rok chcą się pobrać. Od roku żyją w konkubinacie. Po rozmowie z tymi młodymi ludźmi o okolicznościach, jakie doprowadziły do takiego stanu rzeczy, przyszły mi na myśl słowa Jezusa: „kto nie chce nieść swego krzyża, ten nie jest Mnie godzien”. Powiedziałem młodym: jeśli nie chcecie nieść swego krzyża pożądliwości, namiętności, tęsknoty za bliskością – a więc spraw, które są normalne i właściwe dla małżeństwa, to nie jesteście godni sakramentu małżeństwa, nie jesteście godni samych siebie. Jeśli poważnie traktujecie Chrystusa, to spróbujcie ponieść swój krzyż, by się go nauczyć, pokochać go, by dzięki temu wzrastać w wierze i miłości.
Wydaje mi się, że zapaliła się w ich sercach iskra pragnienia wejścia w przestrzeń żywej wiary. Proszę o modlitwę za nich, za B i Ż – o godne przygotowanie się do sakramentu małżeństwa.
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
A co jeśli spróbują i stwierdzą,że to ?. Ja 10 lat temu spróbowałam i niestety teraz żałuje.Często zastanawiam się jak zmienić bieg sprawy,ale nie umiem jedno o czym się przekonuje teraz to to jak moja mama mówi małżeństwo które pobłogosławił Ksiądz w kościele ma większe szanse na przetrwanie.A 23 mam zaproszenie na 50 lecie małżeństwa mojej Cioci i Wujka jak patrze na zaproszenie to szczerze zastanawiam się jak ludzie to robią,że wytrzymują ze sobą tyle lat.
Potrzeba wiary, Pani Magdo. Jak się odczuwa jej braki, to trzeba o nią prosić.
Ja i wiara to jak ogień i woda dwa żywioły.Żeby o nią prosić trzeba odczuwać jej braki czy ja odczuwam nie sadzę.
Gdyby było prawdą to, co Pani pisała, to by Pani NIGDY nie poświęciła ani temu blogowi ani mnie nawet pół minuty.
A nie pomyślał Ksiądz,że po prostu lubię czasem czytać coś innego coś co czasem może zmienić mój punkt widzenia albo,że po prostu pisze Ksiądz tak zwyczajnie prosto i ciekawie.Fakt faktem już trochę poświeciłam swojego czasu na ten blog jak i znajomość z Księdzem nie uważam aby ten czas był stracony,ale i nie uważam abym jakoś szczególnie zmieniła się od swojego pierwszego wpisu na tym blogu.
Hmmm, kto jest Sprawcą chcenia i działania?
Zapewne według Księdza Pan Bóg według mnie życie.
A skąd to życie? I czemu czasem ono boli?
Bo jest do bani.
Pani Magdo, z jednego z ostatnich Pani wpisów wnioskuję, że ma Pani dzieci. Bardzo proszę, niech Pani nie pisze, że Pani żałuje. Wiem, są rany, boli. Ale wiem też, jak to boli z perspektywy dziecka… Nawet jeśli ono tego nie okazuje. Tym bardziej – znaczy, że skrywa i czasem tylko jego złe zachowanie to zdradza. Lekarstwem na zranioną miłość może być tylko miłość. Kocha Pani dzieci, proszę im o tym mówić, a one to odwzajemnią. Mój mail u Księdza Marka, gdyby chciała Pani nawiązać kontakt. Powinniśmy być dla siebie wsparciem nawzajem, jeśli nie ma Pani kogoś takiego obok siebie, to trzeba to zmienić.
Serce Jezusa, Źródło Miłości, zmiłuj się nad nami.
Wydaje mi się,że to ja decyduje o tym co pisze gdzie i kiedy.Moja relacja z moim dziećmi jest tylko moją więc proszę sobie darować te komentarze tym bardziej,że nie zna mnie Pani ani moich dzieci.Dziękuje za e mail,ale nie zamierzam z niego skorzystać jaki i z dobrych rad tych lepszych ode mnie.
Aniu PRZEPRASZAM.
Dokładnie jest tak Aniu, jak piszesz.