O mądrych sloganach

Czasem usłyszę jakieś zdanie na kazaniu czy fragment pieśni albo Psalmu, który mnie poruszy. Staram się to zapisywać. Potem czytam to i myślę sobie, to jest niezłe, to naprawdę mądre. Wszystko fajnie, ale trochę to wszystko płytkie. Owszem, fajnie sobie takie sentencje mieć i równie sympatycznie jest je czasem poczytać. Czy po to usłyszałam te słowa?

W słowach, które zapisuje, Bóg zaprasza mnie do miłości na wzór Jego Miłości, do pójścia za Nim. Nie wystarczy się tym zachwycić. Zachwyt, owszem, jest potrzebny, ale to tylko pierwszy krok. Konsekwencją jego postawienia powinno być poczynienie kroków ku realizacji słów. A przynajmniej próba zrobienia tego. Same wypisywanie sentencji, mnie nie uświęci…

W sprawie mądrych sentencji, jeszcze jedna kwestia. W medytacji Pisma Świętego (to jest modlitwa!) czy dzieł świętych ważna jest moja postawa. Powinna być to postawa pokory i wiary. To naprawdę nie polega na tym, żeby szukać nieścisłości i udowadniać sobie samej, że Bóg to jest jednak niekonsekwentny… Oczywiście, różne wątpliwości się pojawiają. Czy zadaję sobie trud, by je wyjaśnić, może zajrzeć do katechizmu, zapytać księdza…? Z doświadczenia wiem, że uśpione wątpliwości wracają potem mocno w czasie kryzysu wiary i są bolesne w skutkach.

Jezu, daj, by słowa miłości stało się źródłem czynów!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Modlitwa i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz