A gdzie Jezus…?

Święty Jan w genialny sposób opisuje drogę krzyżową Jezusa. Brzmi to tak: ,,A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano (…)” (J 19,17-18). A gdzie Weronika, Cyrenejczyk, gdzie płaczące niewiasty…? Dlaczego św. Jan o tym nie wspomina? Mam wrażenie, że może po to, by ciekawy czytelnik nie zatrzymał się na takich czy innych szczegółach.

Kiedy idę z tłumem, łatwo odwrócić moją uwagę. Zapatruję się na różne rzeczy, na różnych ludzi. W rozważaniach drogi krzyżowej także łatwo zgubić Tego, który jest tutaj najważniejszy. Rozważania są na ogół konstruowane w ten sposób, żeby połączyć krzyż współczesnego człowieka, jego cierpienia, trudne wybory z Krzyżem Chrystusa. I to jest jak najbardziej potrzebne. Uświadamia mi bowiem, że Męka to nie jest jakieś historyczne wydarzenie, które nijak ma się do mojego życia. Przeciwnie, te dwie rzeczywistości ściśle się ze sobą łączą. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że tak się skupię na tym swoim cierpieniu, że stracę z oczu Chrystusa. Może będę wpatrywać się w swój grzech, a Jezus też zostanie gdzieś z boku.

Dlatego pragnę choć raz spojrzeć na to inaczej. Spojrzeć tak, jakby nie istniało nic innego i nikt inny, a tylko On i Jego Droga. Zobaczyć Jego Miłość i Jego cierpienie. Popatrzeć w wyczerpane, ale pełne Miłosierdzia i przebaczenia Oczy Mistrza. Uświadomić sobie cierpienie Boga-Człowieka.

Któryś za nas cierpiał Rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm, Formacja Sumienia, Modlitwa, Słowa o Słowie i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do A gdzie Jezus…?

  1. Ks. Marek pisze:

    W ramach uzupełnienia, w temacie Piątku, Męki i Krzyża, polecam o. Szustaka

Zostaw komentarz