Piątka za dobry uczynek

Lekcja religii, jeszcze w gimnazjum (coraz dalsze te moje retrospekcje…). Taki deal z katechetką: kto zrobi na Święta pięć dobrych uczynków, dostanie piątkę. Oczywiście weryfikacja tego, co kto zrobił byłaby mało możliwa, zatem można było dostać piątkę ,,na słowo”. Na słowo o swoich pięciu dobrych uczynkach Świątecznych.

Pomysł sam w sobie niezły. Ogólnie dobro trzeba zauważać i aprobować. Istnieje jednak pokusa, że po udanym dealu młodzież nadal będzie żądała za swoje dobre uczynki wynagrodzenia.

Nieraz mam pretensję o to, że muszę robić coś, co moim zdaniem ktoś inny powinien zrobić dla mnie. Raz wychodzę z księdzem z kościoła. Przytrzymuję mu drzwi i od razu wyjeżdżam z tekstem: ,,To ksiądz powinien mi drzwi trzymać” (w domyśle: bo jestem dziewczyną). Ksiądz na to: ,,Masz pretensje? Dobry uczynek zrobiłaś!”

No właśnie… Tak bardzo chcę tej zapłaty. Tak bardzo chcę, żeby ktoś mnie pochwalił. Tak bardzo, że zapominam o istocie dobrych czynów. Zapominam, że Bóg powołał mnie do służby drugiemu człowiekowi. I zapominam o tym, że ta służba powinna być bezinteresowna. Taka po prostu, z miłości, a nie z oczekiwania na coś.

Oczywiście, sama chciałabym, żeby ktoś mnie kochał bezinteresownie, bezwarunkowo. Tylko nie chcę dać takiej miłości…

Jezu, naucz mnie kochać!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Piątka za dobry uczynek

  1. Ewa P. pisze:

    Ma Pani rację Ksiądz powinien przytrzymać drzwi Pani i w ten sposób zachowalby się elegancko, a nie „przykrywać ” się dobrym pani uczynkiem.Wydaje mi się, że Pani i wówczas zrobiła i bez przytrzymywania drzwi dużo, dużo więcej dobrych uczynków. Wszystkiego dobrego!

Zostaw komentarz