Pozwalam sobie niekiedy w procesie myślowym na pewne uproszczenia. Takie czarno-białe myślenie. Czy rzeczywistość naprawdę taka jest?
Weźmy przykład nawrócenia. Z niektórych świadectw wiary, jak też z pewnych przyjętych schematów można wnioskować, że jest to, co ,,przed” (czyli wszystko, co ,,be”, takie mary, grzechy, zło wcielone…) i to, co ,,po” (modlitwa, codzienna Eucharystia, dobre uczynki, aktywność w chrześcijańskich wspólnotach…).
Z pewnością, nawrócenie jest pewnym przełomem w życiu nawróconego (jak chce też źródłosłów: nawrócenie, gr. metanoia: odwrót o 180 stopni). Nie jest jednak na pewno tak, że w jednej chwili osoba taka staje się święta. Nadal są pokusy, są grzechy, są trudności, tylko podejście i patrzenie się zmienia, gdy ma się pewność, że Miłość zwyciężyła ojca kłamstwa.
O czym również muszę pamiętać, osoba ,,przed” także nie może być przeze mnie potępiona! Może warto zatrzymać się i spojrzeć na taką osobę życzliwie, nie przez pryzmat uprzedzeń i przekonań? Może trzeba nauczyć się doceniać dobro, które czyni? Nie oszukujmy się, nie ma ludzi, którzy zawsze postępują we właściwy sposób ani też takich, którzy wszystko, ale to wszystko, robią źle. Wracając zaś do nawrócenia, jest to pewien proces, a moim obowiązkiem jest wciąż na nowo się nawracać, codziennie starać się walczyć z moimi słabościami, a przede wszystkim nie potępiać tych, którzy (jak mniej lub bardziej obiektywnie mi się wydaje) się w życiu pogubili.
Chryste, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.