Wychodzę z kościoła, widzę faceta. Najwyraźniej czeka na jakiś datek, ale nic nie mówi. Pytam go więc, czy może jest głodny (dobra, poświęcę swoją kanapkę). Zaprzecza; zapytany, na co zbiera, odpowiada, że na papierosy. Pieniędzy ode mnie nie dostaje, ale szacunek za szczerość – owszem.
Chodzę do kościoła. Bóg karmi mnie Swoim Ciałem i Swoim Słowem (które Ciałem się stało). Czy jestem z tego zadowolona? Ano różnie bywa. Czasem tak, czasem nie. Może to trochę dziwne, że obcowanie z Odwieczną Miłością nie zawsze jest dla mnie satysfakcjonujące. Czego zatem oczekuję? Może wcale nie Tej Miłości i nie tego Szczęścia wiecznego, które może stać się moim udziałem.
Warto swoje zamiary zdemaskować. Często pragnę po prostu, by ludzie mnie uwielbiali. Nawet, jeśli muszę się do nich dostosować, pokazać, jaka jestem ,,fajna” i ,,postępowa”. A Przykazania, Bóg, Kościół nie zawsze do tego wizerunku pasują. Może dlatego nie znajduję szczęścia przy Jego boku? Bo mam zupełnie inną wizję swojego szczęścia, swojego życia i nie potrafię przyjąć tego, co On chce mi dać. Potrzeba tej szczerości w swoim sercu, by nie chodzić po omacku.
Jezu, uświęć mnie w Prawdzie!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Zastanawia mnie co mu po twoim szacunku?.Tam mu niby szacunek okazalaś a tu to opisał i po co dla swojego ja,żeby podnieść swoje ego.Czy żeby pokazać jak ty dobra jesteś.
Generalnie zgadzam się z pierwszą, jak i drugą częścią wpisu. Nie rozumiem połączenia ich w jednym wpisie? Rozjaśnisz?
Nie chcę pokazywać, że jestem dobra, wcale tak nie uważam, po prostu pomyślałam, że to będzie dobre tło. Nie chodzi tu o moją postawę, tylko o pokazanie tego jako tła do tematu – czego oczekuję od Boga?
Juan de la Croix, chodzi o szczerość – szczerość tego człowieka i szczerość, którą powinnam mieć w relacji z Bogiem. To spoiwo tychże dwóch.
Mk 10, 18: Jezus mu rzekł: Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg.
Nie mam wątpliwości, że nie chciałaś promować swojej dobroci, czy szacunku.
Czytając szybko, być może nie zrozumiałem zamierzenia o którym piszesz (tego literackiego 🙂 )
Troszkę mi to rozjasniłaś. Dzięki. Dużo dobra
Być może nie pomyslalas ale takie właśnie ja wrażenie odnioslam ale mimo wszystko i tak uważam że moglas sobie to darować ciekawe jak ten gość by się poczuł jak by to przeczytał i czy przyznał by ci z tym szacunkiem rację.
Ludzie czy nas uwielbiają czy nie, kiedyś od nas odejdą. Odwieczna Miłość jest przy nas zawsze, w każdym momencie naszego życia. Nie warto rezygnować z Niej na rzecz kogoś, kto niekoniecznie będzie nam towarzyszył w drodze do zbawienia. I choć mielibyśmy tak po ludzku zostać całkiem sami – warto, dla Niej zawsze!