O mojej śmieszności

Msza Święta dla dzieci. Centralnie naprzeciwko ołtarza i blisko niego stoi mała dziewczynka w kolorowej czapce w paski. Trzyma szmacianą różową lalkę. Mam wrażenie, że właśnie tak wyglądam przed Bogiem.

,,Nie liczę na moje zasługi ani na moje dobre uczynki, ale tylko na nieskończone zasługi Pana Jezusa i na Twoją niezrównaną miłość macierzyńską” – mówię w jednej z modlitw, ale chyba sama w to nie wierzę. A gdzie tam! Stoję przed Bogiem i myślę, jaka to ja święta. Jak ja się modlę, jak ja chodzę do kościoła, jak ja dobre uczynki spełniam, a unikam grzechu. Normalnie proces beatyfikacyjny trzeba by ogłosić…

Tak naprawdę stoję przed Bogiem w swojej małości i śmieszności, ze szmacianą lalką w ręce. Obym to zauważyła!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na O mojej śmieszności

  1. agnieszka pisze:

    Dziekuję kochana
    Twoja świadomość swoich wad i dążenie do trwania w powołaniu do świętosci poniekąd ma kilka stycznych punktów z moimi rozważaniami.
    Praca nad sobą to jak rozwój dziecka pod czujnym okiem Boga Ojca pełnego miłości i miłosierdzia.
    Niech Ci Bóg błogosławi w Twojej drodze do świętości.

    • Ks. Marek pisze:

      Tak mi się skojarzyło to, co pisze Agnieszka o tej dziewczynce, z terminem określającym miłosierdzie: „Rahamim” – czyli łono rodzącej kobiety. Dzieciątko pod sercem mamy nie ma żadnych kompleksów, jest mu dobrze, bezpiecznie, otrzymuje wszystko, czego potrzebuje nie musząc na to w żaden sposób zasługiwać.

Zostaw komentarz