Deszcz pada, idę na uczelnię i odkrywam, że mi buty przemakają. Niefajna sprawa. Jednak odkrycie, w którym miejscu podeszwa jest pęknięta i że w ogóle, ułatwia mi drogę powrotną. Kałuże, których się nie da przeskoczyć (a chyba powinnam zacząć zawodowo zajmować się już skokiem w dal…), omijam taktycznie, tzn. stając tam tylko palcami, bo z przodu but jest cały. I trochę to pomaga.
Warto wiedzieć, DLACZEGO się w moim życiu różne rzeczy dzieją. Kiedy wiem, dlaczego grzeszę, co mnie do grzechu prowadzi, łatwiej unikać takich sytuacji. Nie chodzi tu tylko o sytuacje typowe, których powinien unikać każdy, ale także o pewne pozornie zwyczajne i niegroźne sytuacje, które niektóre osoby mogą do grzechu prowadzić. Potrzeba więc zauważenia tego, by móc skutecznie takich sytuacji unikać. Przykładowo, osobę, która ma problem z samogwałtem czy myślami nieczystymi, samo wspomnienie tematu stosunku płciowego może prowadzić do grzechu.
Teraz pytanie, czy unikanie tego tematu nie będzie sztuczną izolacją od normalności. Ano zależy. Pewnie, że trudno jest np. studiować medycynę i wychodzić z wykładu, gdy taki a nie inny temat się pojawi. To nie ma sensu i faktycznie jest tworzeniem pewnej nienaturalnej sytuacji. Chodzi bardziej o to, by samemu nie wywoływać tematów, sytuacji, które mnie do grzechu prowadzą. Jakby samemu nie zachęcać siebie do grzechu.
Jezu, naucz mnie unikać okazji do grzechu!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.