O ołtarzu i latarce

Dwa lata temu w moim kościele był pożar. Zawaliła się wieża, potrzeba było remontu i renowacji. Msze Święte przez ok. tydzień odbywały się w salce pod kościołem. Jest tam ołtarz, trochę krzeseł. Salka przystosowana do spotkań modlitewnych wspólnot działających przy parafii. Prądu nie było, bo potrzeba było gruntownej wymiany instalacji (przyczyną pożaru było zwarcie).

Byłam na Eucharystii. Godzina 18, wrzesień, więc ciemno. Świece na ołtarzu niewiele pomagają. Organista a capella śpiewa, podświetlając sobie psałterz telefonem komórkowym. Taki nastrój. Podczas słów ,,Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest bowiem Ciało moje” ludzie świecą latarkami na ołtarz. To mnie wzrusza. Gdyby było światło, patrzyłoby się na różne rzeczy: na księdza w konfesjonale, obrazy, witraże… A gdy trzeba na coś zaświecić latarką, to nie ma wątpliwości, trzeba oświetlać ołtarz.

Na każdej Eucharystii na tym powinno mi zależeć. Żeby oświetlać ołtarz. Oświetlać go swoją uwagą, zainteresowaniem. Szukać na nim Żywego Boga. On czeka tam na mnie.

Chryste, naucz mnie rozpoznawać Twoją obecność w Hostii Świętej!


Discover more from Verum Elevans Hominem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Ten wpis został opublikowany w kategorii behawioryzm i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Zostaw komentarz