Koniec maja. Pomagam na festynie przy jednej z parafii w moim mieście. Podchodzi do mnie jedna z organizatorek festynu. Ma prośbę. Jest problem, bo ktoś postawił kosz na śmieci akurat na przeciwko krzyża i on nie może tak stać. Czy mogę go przesunąć? Mogę. Liczyłam, że będę tu rycerzem w służbie Bożej do zadań specjalnych, ale mogę. Co mi szkodzi… Idę przez plac, ciągnąc zielony kontener na kółkach i zbierając ciekawe spojrzenia ludzi.
Może chciałabym, żeby przez moje ręce Bóg działał cuda. Żeby umarli wstawali z grobów, a chorzy odzyskiwali siły. Może chciałabym, żeby Bóg przychodził do mnie w sposób namacalny, w widzianych znakach, objawieniach. I może mam Mu za złe, że tak się nie dzieje. Tylko czy to wszystko jest wyznacznikiem czegokolwiek? Może ludzie wokół mnie potrzebują mojej zwykłej, codziennej służby? Takiego zwyczajnego uśmiechu, podania ręki, dobrego słowa… A może i przesunięcia kosza na śmieci.
Boże, poślij Twoje sługi do Twej winnicy!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.