Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego.
(Łk 4,16-30)
Do proroctwa Izajasza Jezus dał swoje ręce, twarz, głos
/bp. E. Dajczak, VII/2014/
Codziennie wypowiadamy setki słów, z pewnością wiele z nich to słowa dobre, prawdziwe, ważne. Czy zdajemy sobie sprawę, że WSZYSTKIM przez nas wypowiadanym słowom użyczamy rąk, twarzy, głosu?
Może rozważanie w stylu pop coś Ci Czytelniku więcej odsłoni?
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.