Na tym blogu jest już trochę moich wpisów. Jednym mogą się one podobać, innym nie. Może niekiedy udaje mi się zachęcić do refleksji nad jakimś tematem. Wpisy mogą być więc traktowane jako krótki wywód (wywodzik :-D) czy próba przekonania do czegoś. Tylko że chyba nie do końca o to chodzi w świadczeniu o Bogu.
Sama niejednokrotnie podśmiewałam się z osób dających świadectwa wiary. Powodów było wiele: a to świadectwo było, moim zdaniem, zbyt naciągane, a to nie tak spektakularne, jakbym chciała, innym razem za dużo pojawiało się tam niefortunnych sformułowań. I bardzo prawdopodobne, że podobne odczucia macie również względem moich wpisów. Zresztą, sama nieraz nie jestem z nich zadowolona, gdyż mam wrażenie, że nie oddają one tego, co chcę przekazać.
No właśnie, tu zbliżamy się do sedna sprawy – relację z Bogiem można (i warto) opisywać, jednak nie o piękno przekazu i bogactwo słownictwa tu chodzi. Świadectwa te, podobnie jak też kościelne kazania, mają być raczej formą ZAPROSZENIA i myślę, że w ten sposób warto je traktować. Są to mianowicie zaproszenia do tego, by zapragnąć doświadczyć tego niemożliwego do opisania kontaktu z Bogiem. Nie warto więc skupiać się na samych tylko słowach. Dobrze jest próbować przyjmować je sercem, nie krytycznym rozumem, i zaryzykować wejście w relację z Emmanuelem, Bogiem z nami.
Jezu, dawaj nam wciąż na nowo odwagę do korzystania z tego zaproszenia!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Chwała Panu ! :))))