Słyszy się czasem, że ten związek trzeba ratować. Tyle czasu byli razem, tyle szczęścia wspólnie przeżyli, tak im dobrze było… Nie może być więc tak, że teraz jedno nieporozumienie, przejściowe kłopoty to wszystko zepsują. Podobnie bywa z przyjaźniami. Sama wiem, że nieraz trzeba powalczyć, żeby przyjaźń przetrwała.
Doszłam niestety do smutnego wniosku, że taki odruch obronny, próba ratowania relacji, niekoniecznie działa w stosunku do Boga. Powiesz może, że to jednak nie to samo, bo trudno porównywać stosunki międzyludzkie z wiarą i zaufaniem względem Boga. Nie jest tu jednak moim celem jako takie porównanie, co raczej zestawienie i przyjrzenie się temu.
Kiedy spotykają mnie jakieś trudności w wierze, zwykłam niemal od razu wpędzać się w myślenie, iż moja wiara tak naprawdę nigdy nie miała sensu. Bardzo łatwo skreślam te wszystkie chwile, kiedy naprawdę odczuwałam obecność Pana, gdy czułam się dzięki Niemu bezpiecznie i chwaliłam Jego cudowne dzieło stworzenia. Zdaję się zapominać o Jego działaniu w moim życiu. I nie pomyślę nawet, żeby tę relację ratować. I nie przyjdzie mi nawet do głowy, żeby próbować przetrwać ten kryzys z Nim, zamiast obrażać się na Niego i rzucać w Jego stronę bluźnierstwa czy szydzić z Jego wiernych sług.
Boże, naucz mnie walczyć o moją wiarę!
Discover more from Verum Elevans Hominem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.